piątek, 25 kwietnia 2014

9!!

Z samego rana przyłapałam się na tym, że wlepiałam oczy w sufit.. Bez żadnego konkretnego powodu leżałam już od dłuższego czasu uważnie mu się przyglądając. Coś było nie tak. Jakoś tak cicho.. Do tej pory powinnam już coś usłyszeć, jakieś krzyki czy chociażby  kogoś spadającego ze schodów. A tu nic.. Zupełnie nic. Jakoś tak dziwnie spokojnie.
Nie mogąc dłużej znieść tej ciszy wstałam i ruszyłam obczaić teren.
W pierwszej kolejności zajrzałam do najbliższego pokoju czyli do Sam. Zastałam tam dziewczyne siedzącą na łóżku z książką na kolanach. "Dobra.. Sam sobie siedzi i czyta. To się już robi coraz bardziej dziwne".
- O! Cześć Kim- przywitała się kiedy tylko mnie zobaczyła.
- Heeeej. Co ty robisz?- spytałam podchodząc do niej.
- Czytam sobie- uśmiechnęła się najzwyczajniej w świecie i odłożyła książke na bok- Nie bardzo miałam co robić. Wstałam jakieś pół godziny temu i nie chciałam was budzić.
- No dobra.  Ale żeby czytać książke? Saam ty nigdy nie czytasz książek- spojrzałam na nią uważnie na co ta się szybko uśmiechnęła.
- Mówiłam, że mi się nudziło. Ładowarka mi gdzieś zniknęła.. pewnie Megan zabrała- przez chwile wyglądała na zamyśloną po czym znowu spojrzała na mnie- Ogarnij to, że cały dom jest pusty,
- Może to i lepiej- spojrzałam w kierunku drzwi, o które opierała się Meg z miną, który mogła mogła oznaczać tylko jedno..
- Widzę, że masz już jakieś plany- zaśmiała się.
- Pamiętacie co sobie obiecałyśmy przed przyjazdem tutaj?- spojrzała na nas- Miałyśmy się świetnie bawić RAZEM. Mam na myśli tylko naszą trójkę a nie jakiś pięciu kretynów.
Chyba czułam do czego zmierza.
- Co proponujesz?- spytałam.
- Babski wypad. Macie pół godziny i lecimy na miasto!
Może miła troche racji. Od przyjazdu nie zrobiłyśmy praktycznie nic razem. Z tego co sobie zaplanowałyśmy. Nie żeby mi to nie odpowiadało. Nic nie mam do tej piątki, ale jak dla mnie są nieco podejrzani i dziwne, że się zmyli tak z rana.

Ubrałam się odpowiednio do pogody ubierając bikini pod ciuchy. Nigdy nie wiadomo co będziemy robić a ostatnie wydarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że czlowiek nigdy nie jest pewny w stu procentach czy czasem nie wpadnie do basenu..
Chwyciłyśmy potrzebne rzeczy i zamknęłyśmy dom.

.............................................................


Już od kilku godzin na nogach. Spotkanie z menagerem przybyłym do studia przeciągało się niemiłosiernie.
- No panowie. Wakacje wakacjami, ale praca czeka. Wiecie czemu was to sprowadziłem. Zresztą wczoraj wytłumaczyłem Zaynowi i Liamowi co od was chce.
- Jakaś grubsza sprawa?- wciął się Louis rozłożony na kanapie.
- Dobrze wiecie, że przyjazd tutaj to bonus. Macie nieco obowiązków i mieliście się z tym liczyć. Poza tym już nie mówie o tym jak załatwiłem wam nocleg.. lepiej wam niż w hotelu? Bez ciągłych pisków fanek?
- No, dzięki James- powiedział Niall w tej samej sekundzie wystawiając rękę z ciastkami do menagera- chcesz jedno?
- Okey. A więc o co chodzi dokładnie?- odezwał się Zayn stojący przy oknie.
- Będziecie się promować. Przyjazd do LA to tylko początek waszej promocji w USA. Jesteście tutaj nieco mniej znani i wytwórnia chce to zmienić. Więc jeszcze raz mówie. Korzystajcie z wolnego czasu bo już niedługo zacznie się praca panowie.. Teraz idzcie na spotkanie ze stylistką. Na maila przysle wam dokładny rozkład- uśmiechnął się do całęj piątki.
- Liam zaczekaj- James zwrócił się do chłopaka gdy pozostali opuszczali pomieszczenie.
- Tak?
- Słuchaj, wiem że liczyliście na coś innego.. nie spodziewaliście się pewnie pracy. I to mieszkanie.. Znajoma twierdzi, że problemów nie będzie, ale pilnuj tego towarzystwa.
- James spokojnie. Zaklimatyzowaliśmy się i nie widzę żadnych problemów.
- Kristy twierdzi, że to wystarczająco duży dom..
-Taaaaaak. Nie martw się. Nikomu nie przeszkadza nowe towarzystwo- Liam uśmiechnął się jakby sam do siebie co nie uszło uwadze mężczyzny.
- Okey. W takim razie dam wam znać. A ty leć do reszty.
.......................................................
Kim

- Co ty się tak wgapiasz w ten telefon? Kurcze Megan zaraz się zabijesz na tej drodze- Sam idąca obok mnie śmiała się w najlepsze podczas gdy Meg zawzięcie pisała Sms-y szczerząc się przy tym niemiłosiernie.
- "Kim, Sam idziemy do miasta, spędzimy ze sobą troche czasu.. a nie czekaj! Wypisze najpierw tylko z tysiąc smsow z jakimś typem.."- Sammie zwijała się ze śmiechu.
No ale przecież znamy Meg i wiemy jaka jest, co nie zmienia faktu, że jest tu z nami więc wypadałoby się jakoś ogarnąć...
- Dobra! Umówiłam się już- brunetka nagle zatrzymała się i spojrzała na nas chowając urządzenie do torby.
- Co robimy?- spytałam.
- Chcecie wiedzieć co robimy? No więc tak. Umówiłam się- powiedziała z tym swoim "blaskiem w oczach"
- Co za niespodzianka- powiedziałam jakoś bez przekonania- Spodziewałaś się tego Sam?- szturchnęłam blondynke uważnie jej się przyglądając i starając zachować całkowitą powagę- Bo ja nieeeeeeeee.
- No ja też nie- dziewczyna zaśmiała się poraz kolejny dzisiejszego dnia i obie skupiłyśmy uwagę na Meg która widocznie miała coś w planach.
- Lecimy na zakupy!!!


Zakupy minęły dobrze. Odwiedziłyśmy mnóstwo sklepów zwłaszcza ze wzgledu na Meg. Zawsze musi kupić coś nowego chcąc jakby odreagować zbliżającą się randkę z chłopakiem. Może komuś przeszkadzałoby to w jaki sposób się zachowuje ale my z Sam do tego przywyklyśmy. Ma taki charater, ale co poradzić my to akceptujemy, traktujemy się jak siostry.
Z całych moich zakupów trwających około dwóch godzin wyszłam z paczką gumy. Nie miałam dzisiaj ochoty na przymierzanie bez sensu tony ciuchów których i tak nie miałabym ochoty kupić i targać. Nie dzisiaj.. Sam za to kupiła sobie śliczną bluzkę i spodenki, natomiast Meg  dwie sukienki i coś tam jeszcze na co nie zwróciłam większej uwagi. Odwiedzając już ostatni według obietnic sklep postanowiłam, że poczekam na dziewczyny na zewnątrz. Opuściłam sklep i przysiadłam na murku, który znajdował się na przeciwko. Oparta na rękach odchyliłam się w tył i przymknęłam oczy. Po chwili obok mnie znalazła się Sam i poszła w moje ślady.

Nie wiem ile czasu tak spędziłyśmy w ciszy, gdy z transu rozbudził mnie dźwięk sma-a.
- Spójrz na to- Sammy zaczęła machać mi telefonem przed oczami.
Chwyciłam go i przeczytałam wiadomość zaadresowaną do przyjaciółki.

                       "Jak tam piękna?Xx"

- Wiesz kto to?- na moje pytanie dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Odpisz- dodałam jakby nigdy nic i powróciłam do poprzedniego zajęcia.
- Okej. "Znamy się?"
 Długo nie musiałyśmy czekać na odpowiedź. Kolejny sms przyszedł po około minucie.

                         "Nie ale możemy się poznać :3"

- Aha- powiedziałam tylko kiedy go przeczytałam.


...................................................


- Co robicie?- Niall podszedł do kanapy na której siedział Harry z Louisem trzymający telefon w ręce.
Wyraźnie mieli z czegoś niezły ubaw co nie uszło uwadze blondasa.
- Trollujemy Sam- Louis odpowiedział mu starając się przestać śmiać.
- Co prosze?- blondyn zrobił wielkie oczy tym samym zwracając uwagę Zayna obserwującego ich z większej odległości. I ten po chwili znalazł się przy pozostałej trójce.
- Noo.. wczoraj zostawiła telefon, a ja sprawdziłem numer. Teraz do niej piszemy. Wiesz co jest nejlepsze? Ona nie ma pojęcia z kim rozmawia. Hahaha- mówiąc to Harry prawie spadł z kanapy.
Pokazali sms-y wpędzając ich w niezły ubaw.
- Eeej. A macie numer Kim- Zayn spojrzał na kolegówunosząc brwi do góry. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Liam.
- Nie. Nawet nie wiesz jak żałuje, ale nawet nie pomyślałem. Bałem się, że zaraz zobaczy. Poza tym ona ma wszystko na hasło. Listy kontaktów w życiu bym nie zobaczył. Puściłem sobie cynka z jej telefonu bo był chwilowo odblokowany i tyle- Louis uśmiechnął się i zaczął coś znowu wystukiwać.
- Tyy Zayn po co ci numer do Kim?- Niall spojrzał na mulata, który zaśmiał się próbując ukryć zmieszanie co nie uszło uwadze blondyna.
- Tak spytałem tylko.. Też bym sobie potrollował.
- Prosze cie. Znam cie.. ale uwierz, że ta dziewczyna nie jest taka łatwa jak ci się może zdawać- Niall poklepał przyjaciela po ramieniu..
- Oooo Zayn ty szaleńcze...
- Zamknij się Harry.
- Wydaje mi się, że taki badboy jak ty miałby u niej marne szanse- Nialler zaśmiał się pod nosem.
- A ty skąd możesz o tym wiedzieć?- Zayn spojrzał na chłopaka z wyrzutem nie próbując nawet ukryć zdziwienia.
- Może dlatego, że kiedyś z nią byłem?- blondyn zaśmiał się pod nosem.
Teraz już nie tylko Zayn ale wszyscy wpatrywali się w chłopaka ze zdziwieniem. kto by przypuszczał, że Kim i Nialla mogło coś kiedykolwiek łączyć. Chłopak spojrzał po twarzach przyjaciół. Harry i Louis widocznie już się oswoili z tą myślą i dalej naśmiewali się z sms-ów. Najwyraźniej Zayn to jeszcze przetwarzał. A Liam? Z twarzy Liama chłopak nie potrafił wyczytać zupełnie nic. Nie wiedzial czy było to zdziwienie czy coś w rodzaju żalu i złości kiedy spojrzał w końcu na niego.
- No coo nie patrzcie tak na mnie. To było pare dobrych lat temu. Za długo też nie trwało. Mieliśmy wtedy po 13 lat?? Żebyście widzieli swoje miny hahaha. Ale spokojnie ostatecznie stwierdziliśmy, a raczej ona stwierdziła, że między przyjaźnią, ale to baaaaardzo tak poważnie bardzooo głęboką- tu ponownie spojrzał po twarzach wszystkich - przyjaźnią nic między nami nie ma- zakończył swój monolog.
- Serio. Zawsze traktowałem ją jak siostre tak jak moją kuzynkę i Sam. Kiedy przyjeżdżałem byliśmy jak jedna wielka rodzina. Przykro mi tylko, że minęło tyle lat a tu taki przypadeczek, że się spotkaliśmy mimo braku kontaktu tak długo- Niallowi głos się troche załamał, ale zaraz zastąpił go uśmiechem- No ale ten no.. przypadki chodza po ludziach nie? Nie wszystko stracone.
Liam widząc jego zmieszanie podszedł do kumpla i objął go przyjacielsko ramieniem uśmiechając sie pokrzepiająco.
- Stary one już ci wybaczyły- zasmiał się.
Niall był wdzięczny najlepszemu przyjacielowi, tym bardziej starał się zrozumięć jego zachowanie kiedy oznajmił wszystkim o tym co było pare lat temu. Czyżby Liama coś ciągneło do tej dziewczyny? Albo Zayna?Tego nie mógł stwierdzić, ale wiedział ze gdyby tak było zaakceptowałby to. Liam to jego najlepszy przyjaciel, a Kim zawsze traktował jako przyjaciółkę mimo upływu czasu. Może przez chwile czuł do niej więcej. Ale to szczeniacka miłość prawda? Napewno będzie musiał porozmawiać z Liamem, jeśli okaże się to prawdą. Narazie na nic się chyba nie spowiada. Tak?
- A teraz chodźcie do pracy, im wczesniej skonczymy tym wczesniej wrocimy.
 
................................................
Kim

- Dalej piszesz z tym pedofajlem?- spytałam jakieś 15 minut później kiedy leżenie na pełnym słońcu zaczęło mnie powoli nudzić.
Teraz nie tylko Meg ale i Sam smsowała nie widząc świata poza tym. Ja w sumie nie miałam nic lepszego do roboty jak obserwowanie przyjaciółki. Super spędzony czas. Nie ma co.
- Serio nie przychodzi ci do głowy kto to może być?
- Nie mam pojęcia, ale coś czuje, że ktoś perfidnie robi sobie ze mnie jaja- Sam spojrzała na mnie w oczekiwaniu na jakiś cud.
Olśniło mnie. Wyrwałam jej telefon z ręki i wpisałam hasło które na moje szczęście znałam  mając zamiar sprawdzić pewną rzecz.
- Czy możesz mi wyjaśnić co ty właśnie robisz?- dziewczyna spojrzała na mnie z wyrzutem na co ja przekręciłam oczami.
- Skoro twierdzisz, że nikomu nie dawałaś swojego numeru to są dwie opcje.
- No dawaj Sherlocku- zaśmiała się.
- A więc- kontynuowałam- z racji, że to nie ja stwierdzam, że twój numer mógł znaleźć się w niepowołanych rękach przez Maggie. Choć oczywiście w to wątpie- dodałam szybko widząc jej mine.
- Albo..?
- Albo zaraz się dowiem.
Weszłam w spis połączeń, przewinęłam i moim oczom ukazał się numer z datą i godziną połączenia.
- Co robiłaś wczoraj z telefonem około godziny 19?- spytałam obrzucając ją podejrzliwym spojrzeniem.
- Em.. to było już po wyjściu z basenu. Poszłam się przebrać, zresztą byłaś wtedy ze mną a mój telefon został chyba w salonie- zamyśliła się na moment-.... NIE WIERZE- prawie wykrzyczała kiedy wszystko stało się dla niej jasne.
- Mam rozumieć, że któryś z tych geniuszy moe pofatygował się nawet żeby usunąć spis połączeń kiedy puszczał strzałke?- śmiałam się jak głupia.
- Co teraz?- zapytała- Napisać, że wiem? Albo nie! Będe pisać dalej jakby nigdy nic- powiedziała uśmiechając się bezwzględnie na co ja przekręciłam po raz kolejny oczami i wróciłam do poprzedniego zajęcia.


Idąc przed siebie zastanawiałam się jak w tak krótkim czasie można polubić ludzi. Aż sama się sobie dziwiłam. Niall prawie wcale się nie zmienił. Louis i Harry takie niby dwa śmieszki, ale potrafią pogadać. Oczywiście nie tak bardzo jak Liam, któ¶y to już zdążył udowodnić. Na samo wspomnienie chłopaka na moje usta wkradł się ledwie widoczny uśmiech. To jak się mną przejął było czymś zupełnie nowym. Jest tak miły a ja właściwie nie wiem czemu, ale kurcze ciągnie mnie do niego chyba najbardziej z nich wszystkich. Ten uśmiech, sylwetka i przede wszystkich oczy, które wpatrują się w ciebie świdrując cię. Tak jakby jednym spojrzeniem był w stanie wyczytać wszystko jak z otwartej kartki. Powinno mnie to przerażać, ale wcale tak nie było. Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego żeby ten chłopak mógł mnie w jaki kolwiek sposób skrzywdzić. Było w nim jak i w pozostałej czwórce coś co sprawiało, że chciało się im zaufać. Jeszcze Zayn, któ¶y dalej czeka na moją zemstę. Pewnie myśli, że zapomniałam. Noo i ma racje, było tak przez chwile, ale naszczęscie oprzytomniałam.
Wszystko super i ogólnie piękne propo tego całego zaufania, ale ich ciągłe znikanie i jakieś tajemnice są podejrzane. Niby chcą się z nami integrować co nie ukrywajmy dobrze zrobiło by Niallowi i Meg, a znikają nic nie mówiąc.
Początkowy dystans między naszą ósemką już zniknął, oczywiście jeśli taki w ogóle kiedykolwiek istniał. Może tylko Meg miała jakiś problem. W sumie znam ją od dzieciństwa i widze, że coś jest nie tak. Ma jakiś problem z Niallem co dla mnie widoczne jest gołym okiem. Jednak postanowiłam, że w najbliższym czasie z nią o tym porozmawiam.
Sammi poszła gdzieś przed nami po kebaba a ja i Meg szłyśmy powoli obok siebie wgapione w ziemię, gdy nagle na kogoś wpadłam.
Znalazłabym się pewnie na ziemi gdyby nie fakt, że na kimś wylądowałam. Tą osobą okazał się brunet, który gdy na mnie spojrzał zaszczycił mnie jednym z najszczerszych i najpiękniejszych uśmiechów jakie miałam szanse oglądać.
,, Uśmiecha się prawie jak Liam ''  pomyślałam od razu ganiąc się za to w myślach. Liam, serio? Co mnie wogóle naszło na takie porównanie..
Nie miałam czasu dłużej analizować tego o czym przed chwilą pomyślałam bo chłopak z którego już "wstałam" także się podniósł ciągle się we mnie wpatrując.
- Przepraszam. Nie zauważyłem cię kiedy jechałem- mówiąc to schylił się po deskę, którą dopiero zauważyłam.
- Niee.. To ja na ciebie wpadłam. Wybacz, ale byłam zbyt zaoferowana chodnikiem- uśmiechnęłam się i obrzuciłam wzrokiem całą jego sylwetkę.
Opalony, wysoki brunet o niebieskich oczach. Wygląda na 20 lat. Taki typowy mieszkaniec wybrzeża.
- Zdaje sobie sprawę z tego, że rzeczywiście chodniki mamy tu niezłe, ale mimo wszystko ciekawiej jest patrzeć ponad niego- zaśmiał się i wyciągnął rękę w moją stronę- jestem Matt.
- Kim.. Kimberly- odwzajemniłam nieśmiało uścisk u uśmiechnęłam się.
Matt chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale z daleka najwyraźniej jacyś jego znajomi zaczęli go wołać.
- No zesz zawsze w takim momencie. Wybacz ślicznotko i mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy0 powiedział trochę zakłopotany i odjechał w stronę ramp.
- No hej- rzuciłam na odchodne i ruszyłam do dziewczyn, które  wgapiały się we mnie jakbym conajmniej przed chwilą rozmawiała z księciem Williamem.
- Co?- spytałam nie mogąc znieść dłużej tego spojrzenia.
- Ładnie, ładnie. Zostawić cię na moment a tu taka akcja.
- Chodzi o to, że przed chwilą prawie zginęłam na chodniku?
- Raczej o tego przystojniaka.. bo wiesz.
- Nie, ale się domyślam. Skończcie już- urwałam tą do niczego prowadzącą rozmowę i ruszyłam przed siebie zostawiając je dwie za sobą.
Bardziej niż ich gadanie przejmowało mnie to jak zareagowałam na tego całego Matta. Wydaje się miły i w ogóle, ale czy ktoś do jasnej cholery jest w stanie wyjaśnić mi to dlaczego kiedy na niego spojrzałam i jego uśmiech pierwsze co mi się nasunęło to Liam? Czy ja właśnie go do niego porównałam? Oczywiście różnił się od niego znacznie chociażby włosami, które ciemny brunet ma o wiele.. Stop! Znowu Liam.. Co ja najlepszego wyrabiam? Chyba spędziłam z nim ostatnio za dużo czasu. Taak.. Zdecydowanie to o to chodzi. Powinnam bardziej skupić się na tym po co tu przyjechałam. Przyjaciółki i imprezowanie tak aby zapamiętać te wakacje. To jest mój cel. Tak czy inaczej nie chce wykorzystać Liama. Ja tak nie potrafie. Nie chciałabym z żadnym z tej niedawno poznanej piątki psuć swoich relacji. Ja nawet nie jestem zdolna do miłości.. Zresztą miłość to takie duże słowo.
Wewnętrzną walkę ze sobą zaprzestałam dopiero przed kolejnym punktem naszej wycieczki. Wystarczy poprostu zignorować to wszystko. Nic nie znaczące skojarzenia..

Później znalazłyśmy się jeszcze w kawiarni i paru innych miejscach. Ogólnie pierwszy wypad na plaże postanowiłyśmy przełożyć na inny dzień. Dzisiaj tylko pozwiedzałyśmy/

Wracając wpadłam na tak sprytny plan jak chyba jeszcze nigdy. Meg oczywiście żyjąca w swoim świecie nawet nie wtajemniczałam. Sam stwierdziła, że pada na twarz i ma jakieś mega odciski od tego łażenia dlatego po powrocie od razu skierowała się do swojego pokoju. Gdy zostałam sama w holu, uprzednio sprawdzając czy jesteśmy same w domu udałam się do pokoju Zayna, którego umiejscowienie było mi już dobrze znane. W środku było w miare czysto a ja od razy skierowałam się do szafki, na której chłopak musiał trzymać swoje kosmetyki. Wzięłam żel do włosów do ręki, jeden z kilku które tam się znajdowały. Odkręciłam i poczułam charakterystyczny zapach.
- No chłopie. Ja nie zapominam- powiedziałam sama do siebie uśmiechając się przy tym jak jakiś zbrodniarz.
Z torby wyjęłam kupioną specjalnie na tą okazję galaretkę i stanęłam przy śmietniku. Opróżniłam glutowatą zawartość żelu by w jego miejsce włożyć to cudeńko. Podobnie zrobiłam z pozostałymi dwoma opakowaniami. A kiedy upewniłam się, że wszystko leży na swoim miejscu z triumfalnym uśmiechem opuściłam pokój mulata.


Sam

Przespałam reszte popołudnia by wstać około godziny 17. Zeszłam na dół i czekałam na reszte z deka głodna. Kim siedziała pewnie u siebie katując jakiś serial co zawsze robi kiedy się nudzi.
Ciężkim jeszcze ospałym krokiem poszłam przygotować  coś do jedzenia. Z pół godziny po  moim wejściu usłyszałam jak do środka wbija się zaginiona piątka. No nie powiem stęskniłam się straszliwie..
No prosze kto nas zaszczycił swoją obecnością.
- I ja mu wtedy.. ooo hej Sam- pierwszy zauważył mnie Niall witając cmoknięciem w policzek.
Reszta spojrzała na niego conajmniej jak na jakiegoś kosmite na co on tylko wyszczerzył się głupio.
- Siemson- machnęłam ręką w kierunku reszty.
- Co tam? Gdzie reszta? Co dzisiaj robiłyście?- Louis spojrzał na mnie i skupił całą swoją uwagę na otwieraniu banana którego trzymał w ręce.
- Może ja powinnam was o to spytać?- wgryzłam się w swoje jabłko i obserwowałam ich reakcje.
W sumie tak trochę w dupie miałam gdzie byli, ale ich reakcja nieco mnie zdziwiła. Wyraźnie się zmieszali co nie uszło mojej uwadze.
- Lece przymierze te ciuchy od Lou- wtrącił Zayn chyba chcąc przerwać niezręczną ciszę, ale jedyne co sprawił to karcący wzrok Harrego na swojej osobie.
Udając, że tego nie widze zajadałam się dalej jabłkiem. Reszta towarzystwa zaraz mnie opuściła z wyjątkiem Nialla, który chwile potem poszedł do salonu pewnie coś obejrzeć. Poszłam w jego ślady po chwile zajmując kanapę.
- Wiesz co? Pamiętam nas jako dzieci. Śmieszne czasy- uśmiechnął się do mnie przyjaźnie a ja odpowiedziałam mu tym samym.
- Ja też blondasie, wieczna beka- zaśmiałam się razem z nim gdy nagle usłyszeliśmy krzyk z góry.
- CO TO MA BYĆ!? KIIIIIIIM!??
- To chyba Zayn nie?- chłopak kiwnął głową- Czyżby Kimmie znowu na kogoś dzisiaj wpadła?- zaśmiałam się na co Niall obrzucił mnie zdezorientowanym spojrzeniem./\