piątek, 24 lipca 2015

Aloha :)

Rozważam napisanie rozszerzonej wersji pracy konkursowej, którą można przeczytać we wcześniejszym poście. :)
Czy jest ktoś zainteresowany czytaniem?


przepraszam za nieobcenosc :(

piątek, 18 lipca 2014

praca konkursowa

Hejka.
Dzisiaj chcę podzielić się z wami pracą dzięki której wygrałam konkurs na spisie blogów.
Jeśli spodoba wam się czy też nie prosze o każdy komentarz (nawet ten negatywny) który przyjme "na klate" :D
Miłego czytania :)






Siedząc w samolocie myślałam nad tym co spotkało mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Począwszy od ponownego zobaczenia części rodziny, pracy, pięknej pogody, oceanu, przez czwórke wariatów poznanych całkowicie przypadkowo, skończywszy na NIM. Na osobie która ostatnimi czasy chodziła mi wciąż po głowie. Na jego sylwetce, sposobie chodzenia, sposobie w jaki wypowiada moje imie. Na jego włosach, nosie, charakterystycznych cechach, dłoniach i skończywszy na brązowych oczach. Tak. Ja Katja Thomson się zakochałam.

..................................................................................................
Miesiąc wcześniej
 Kolejne wakacje która zaczęły się po tym ciężkim roku miałam spędzić podobnie jak w zeszłym. Już na następny dzień po odebraniu świadectwa wyleciałam z Londynu prosto do australijskiego Sydney do ciotki. Siostra mojej mamy miała tam swój hotel, który można powiedzieć, że cieszył się dużym powodzeniem. Od 17 roku życia w wakacje odwiedzałam ją i pracowałam często w recepcji czy starając się pomóc w jakiś inny sposób. Za każdym razem dostawałam własny apartament który nie znajdował się wcale tak daleko od oceanu. Cały kompleks był praktycznie tuż przy nim. Z ciotką byłam bardzo blisko. Po śmierci mojej matki zbliżyłam się do niej jeszcze bardziej. Właśnie okres wakacji był dla mnie szczególnie trudny. W Australii starałam się zająć zupełnie czymś innym. Chwytałam się każdej możliwej pracy u boku ciotki Chris. Serfowałam, spędzałam czas na plaży a przede wszystkim nierozpamiętywałam przeszłości co kosztowało mnie sporo wysiłku.
Po wyjściu z samolotu odbyłam coroczny rytuał. Rozpakowanie się w apartamencie, kolacja z ciotką i jej mężem Markiem, którego szczerze polubiłam, kąpiel i sen, z którym zmagałam się za każdym razem gdy przylatywałam. Dosyć ciężko przyzwyczajałam się do zmiany czasu, ale dzielnie to znosiłam.


- Wiesz, że nie musisz tego robić- ciotka patrzyła na mnie niepewnie podczas gdy ja stawałam za ladą w recepcji. 
- Wiem ciociu, ale chce to robić- uśmiechnęłam się do niej szczerze i przeniosłam wzrok na komputer z wypisanymi rezerwacjami.
- Katja- pogładziła mnie po policzku- jesteś taka podobna do swojej mamy. Tak samo uparta- uśmiechnęła się a ja widziałam zły w jej oczach. A tych samych oczach jakie posiadała moja mama. Mimo, że od jej śmierci minęło już 5 lat ja wciąż widziałam jej twarz.
- Podszkole troche swój hiszpański czy włoski. Nie patrz tak na mnie tylko idź. Mark już na ciebie czeka- uśmiechnęłam się do niej i pomachałam gdy opuszczała hotel.
Miałam z nią mały układ. Ja chcąc u niej pracować musiałam zgodzić się na pewne warunki. Pracowałam w określonych godzinach a reszte czasu miałam mieć dla siebie. Oczywiście super układ dla kogoś kto nie ma o czym rozmyślać. Ale ja wolałam się na czymś skupić. W zamian mogłam postać trochę za barem, który swoją drogą był strasznie kuszący zwłaszcza, że przeszłam już jakieś kursy barmańskie.
Pierwsze 3 dni minęły właśnie w taki sposób. Z rana pracowałam, a potem spędzałam czas czy na zakupach czy plaży. Chris przez ten czas widziałam pare razy głównie podczas śniadania bo wciąż jeździła gdzieś w interesach. 
Piątek spędziłam na plaży na kursie wind-surfingu który prowadziłam razem z Evą. Dziewczyną z którą zaprzyjaźniłam się w hotelu.
Przedarcie się przez tłum dziewczyn do środka kompleksu było dosyć sporym wyzwaniem zwłaszcza, że było im całkiem dużo. Przez moment bałam się, że nie wpuszczą mnie do środka, ale zauważył mnie Mike, jeden z ochroniarzy.
- Co tu się dzieje?- podeszłam do niego przekrzykując tłum.
- Jakieś gwiazdy w hotelu. Ale spokojnie. Te dziewczyny nie wejdą do środka. Sytuacja jest pod kontrolą. A teraz wbijaj- ustąpił mi miejsca a ja wślizgnęłam się do środka dziękując w myślach za imprezy integrujące pracowników. Gorzej gdyby mnie nie rozpoznał. Chociaż to trudne zważywszy na fakt, że jestem siostrzenicą właścicielki.

W holu skinęłam głową na dziewczyny, które stały za ladą wyraźnie rozemocjonowane. Odebrałam z uśmiechem swój klucz próbując usłyszeć o czym tak mówią. Doszły mnie tylko pojedyncze słowa jak: " Harry(...)te loki(...) słodki blondyn(...) wolny...". Nie zagłębiałam się w to dłużej tylko udałam się do windy. Znajdując się na swoim piętrze wyszłam wolnym krokiem kierując się do swojego apartamentu i pośpiewując coś pod nosem kiedy moją uwagę przykuł jakiś hałas. Zatrzymałam się odwracając i spoglądając na korytarz. Dużo czasu nie minęło bo już po paru sekundach zza rogu wybiegło jakiś dwóch chłopaków rozglądających się na wszystkie strony. Kiedy mnie zauważyli spojrzeli na mnie, a ja w ich oczach spostrzegłam panike(?).
- Yyy. Kim jesteście i dlaczego biegacie po hotelu?- spytałam jakby nigdy nic obserwując ich reakcje.
Spojrzeli na siebie po czym ponownie skupili na mnie swoją uwagę.
- Nie wiesz kim jesteśmy?- spytał chłopak w lokach na co ja pokiwałam głową nie nie.
- To super- odezwał się drugi może zbyt bardzo rozentuzjazmowany- musisz nam pomóc.
- Ale co..
- Ukryj nas gdzieś.
W sumie nie miałam czasu na zastanowienia bo już po chwili usłyszałam kolejne odłosy. Nie miałam wątpliwości, że to dziewczyny sprzed hotelu. Nie miałam czasu żeby zastanowić się w jaki sposób weszły do środka bo spoglądając na błagalne miny dówch typków przede mną. Chwyciłam za klucz i otworzyłam drzwi do mojego apartamentu.
- Wejdźcie- wskazałam ręką po czym sama znalazłam się w środku i zamknęłam drzwi.
Dwójka nieznajomych rozsiadła się wygodnie w moim salonie na kanapach a ja chwyciłam za telefon odszukując szybko odpowiedniego numeru.
- Mike? Nie. Dzwonie w innej sprawie. Po 5 piętrze latają fanki sprzed hotelu. Nie wiem jakim cudem tu wtargnęły. Ale gdybyście mogli.. Tak dziękuje- rozłączyłam się i odłożyłam telefon.
Założyłam ręce i spojrzałam na moich gości.
- To teraz mówcie kim jesteście.
Jeden z nich wstał powoli do mnie podchodząc po czym jakby nigdy nic chwycił moją dłoń w ręce i ją ucałować- Harry Styles- okej, To było dziwne
- Ten w lokach, zabawny, seksowny, zmysłowy, najmłodszy, najbardziej rozchwytywany..
- Dobra Harreh skończ- tym razem głos zabrał drugi.
- Louis Tomlinson- pomachał mi ręką- ten najstarszy, najbardziej zabawny, szalony..
- Okej. Ja jestem Katja- uśmiechnęłam się przyjaźnie- Może to głupio zabrzmi, ale czy powinnam was skądś znać?
Na moje słowa spojrzeli na siebie potem z rozbawieniem wracając do mnie.
- Jesteśmy 2/5 One Direction.

Nigdy nie spodziewałabym się, że przyjaźń może zrodzić się w tak dziwny, jednocześnie banalny sposób. Ci dwaj na pozór całkowicie obcy ludzie byli do mnie tak podobni. Podczas dwóch godzin które u mnie spędzili opowiedzieli mi tyle niesamowitych i zabawnych rzeczy i historii, że zaczęłam wątpić  w to, że poznam kiedyś kogoś o wiele zabawniejszego. Czas leciał nieubłaganie szybko a ja wciąż czekałam na wiadomość od Mike że z hotelu zniknęły wszystkie fanki. Chociaż nie ukrywam, że żal byłoby się z nimi żegnać.
- Hejjjj. Hejj uspokójcie się na chwile. Liam dzwoni- Harry uciszył mnie i Louisa który aktualnie leżał już na ziemi nie mogąc powstrzymywać śmiechu.
- Halo?- loczek powiedział takim zachrypniętym głosem, który pewnie zwaliłby z nóg niejedną dziewczynę a ja parsknęłam śmiechem- Tak. Nic nam nie jest. Jasne, że tak. Przecież odpowiedzialność i opanowanie to moje drugie imie.. Czy ja słysze Zayna? Czy on się ze mnie śmieje?- oburzył się- Okej , okej.. Emm Katja- zwrócił się do mnie- Który do numer?
- 206- Odpowiedziałam bez namysłu/
- Jesteśmy w 206.. Przyjaciółka. Zresztą ją poznacie. Okej to czekamy- powiedział i rozłączył się patrząc na nas- Zaraz tu będą.
Rzeczywiście. Nie trzeba było długo czekać bo już po chwili usłyszeliśmy jak ktoś puka do moich drzwi. Chciałam otworzyć, ale ubiegł mnie śmieszek Louis który w tępie eskpresowym dopadł do drzwi i wpuścił do środka całkowicie obcych mi ludzi. "Uspokój się idiotko. Harry i Louis też byli dla ciebie jeszcze niedawno obcy"-powiedziałam sobie w myślach.
- A gdzie Li?- spytał Harry. 
No tak. Miało być ich razem pięciu, nie czterech.
- Zaraz przyjdzie. Rozmawia z ochroniarzem na korytarzu.
- Mike tu jest?- wstałam na nogi tym samym zwracając na siebie ich uwagę- Emm. Jestem Katja- pomachałam nieśmiało ręką w ich kierunku.
- Zayn- uśmiechnął się mulat z nienaganną fryzurą.
- Niall. Miło mi cie poznać- przeuroczy blondyn podszedł podając mi rękę- Powinniśmy ci chyba podziękować za uratowanie im tyłków.
- Nie trzeba wystarczy, że dotrzymali mi towarzystwa- zaśmiałam się- Zjecie coś? Napijecie się czegoś?
Ruszyłam za aneks kuchenny widząc jak blondynowi zaświeciły się oczy. Reszta rozsiadła się wygodnie. Louis widocznie czuł się już na tyle komfortowo, że włączył sobie telewizor.
Chwile potem dowiedziałam się, że cała piątka przyleciała do Australii żeby nieco odpocząć i mają zaplanowane dwa koncerty. W tym jeden w Sydney. Dałam im coś do picia. Niall musiał zadowolić się dwoma paczkami Laysów i po raz kolejny usłyszałam pukanie. Tym razem ja podeszłam do drzwi. Otwierając je odwróciłam się do tyłu chcąc usłyszeć co mówią. Kiedy już się odwróciłam spowrotem przede mną ktoś stał. Podniosłam nieco wzrok tym samym trafiając na brązowe tęczówki które dokładnie przyglądały się mojej postaci. Kilkudniowy zarost chłopaka przede mną i znamię na szyi, a przede wszystkim te oczy, które zauważyłam jako pierwsze odebrały mi poprostu mowę. Zarówno ja i jak i on wpatrywaliśmy się w siebie co z innej perspektywy mogłoby wydać się niezręczne. 
- Jestem Liam- chłopak uśmiechnął się a pode mną ugięły się prawie kolana.
- Kk.. Katja- odpowiedziałam niepewnie ale odsunęłam się tym samym wpuszczając go do środka.

Z całą piątka dogadywałam się wprost świetnie. Łapałam się na tym, że co jakiś czas niekontrolowanie wpatrywałam się w Liama, który zresztą robił to samo. Podczas gdy reszta rozmawiała ja łapałam z nim kontakt wzrokowy by po chwili zawstydzona opuścić wzrok. Za każdym razem ciemny blondyn raczył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie miałam okazje widzieć. Było w nim coś co mnie niesamowicie przyciągało. Chciałam zamienić z nim pare słów na osobności, spytać o coś, ale nie byłam w stanie tego zrobić? Dziwne jak osoba dopiero poznana może działać na człowieka.
Kiedy zespół postanowił iść do siebie oznajmiłam im przed drzwiami, że udam się do recepcji. Miałam zastąpić dzisiaj Anne.
- To cześć- uśmiechnęłam się przyjaźnie gdy stałam w oczekiwaniu na winde.
- Do zobaczenia- Niall i Harry wyściskali mnie podczas gdy Louis rozmawiał o czymś z Zaynem.
- Pójde z tobą. Musze coś załatwić- Liam zatrzymał się przy mnie i skinął głową na chłopaków.
Kiedy winda już podjechała weszliśmy w milczeniu do środka i chłopak wcisnął przycisk.
- Katja- usłyszałam jak mówi moje imię i spojrzałam na niego- Może to dziwnie zabrzmi.. ale chciałbym cie lepiej poznać- powiedział nieśmiało a mi na moment stanęło serce.
W życiu chyba jeszcze się tak nie zdziwiłam. Nie dlatego, że bardzo tego chciałam bo tak. Marzyłam o tym żeby go lepiej poznać od kiedy zobaczyłam w tych drzwiach, ale poprostu nie myślałam, że może czuć coś podobnego.
- Może to dziwne i to kompletny kosmos- uśmiechnęłam się co szybko odwzajemnił- Ale ja też chciałabym cię lepiej poznać.

Umówiliśmy się na następny dzień. Dodatkowo wymieniając numerami. Przez reszte dnia nie mogłam ukryć radości. Liam odprowadził mnie do recepcji, był nieco zdziwiony, że moja ciotka jest właścicielką, ale potem poszedł zająć się swoimi sprawami. Goście którzy przychodzili sami uśmiechali się na mój widok. Zastanawiałam się czy w sumie moja radość jest serio taka widoczna, że aż zarażam nią gości. Ale moje wątpliwości rozwiała Eva, która podczas porannej sesji wind surfingu następnego dnia oznajmiła mi, że "cała promienieje", na co ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
Uczyłam jakąś dziewczynę na oko 14 letnią ustać na desce, kiedy to prawie z niej spadła.
- O mój Boże- prawie wykrzyczała spoglądając ponad moje ramie w stronę plaży- To One Direction. Oni tu patrzą. Obserwują nas.
- Uspokój się- zaśmiałam się- I zrób dobre wrażenie. Tak jak cie uczyłam.
Melanie, bo tak miała na imie starała się, ale była zbyt zaoferowana tym co dzieje się na plaży zamiast skupić się na zajęciu.
- Wiesz, chyba lepiej będzie jeśli przełożymy to na następną lekcję- dziewczyna na moje słowa cała w skrowronkach poleciała na plaże na co ja pokręciłam głową ze śmiechem.
Na plaży rzeczywiście było One Direction. Kiedy Harry zobaczył, że patrze w ich kierunków zaczął mi machać po chwili dołączył do niego Lou. Rozdawali autografy otoczeni przez fanki więc nie chcąc przeszkadzać ruszyłam w stronę Evy. Pomogłam jej chwile z jakimś nadpobudliwym chłopcem i udałam się w stronę hotelu. Szłam przed siebie kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
- Byliśmy umówieni, pamiętasz?

Z Liamem nie mogłam bawić się lepiej. Obiecałam mu, że udziele mu paru lekcji wind-surfingu. Chodziliśmy po mieście. On w czapce i okularach, ale nie przeszkadzało mi to ani troche. Za to nikt go nie rozpoznał co dodatkowo sprzyjało naszemu spotkaniu. Rozmawiałam z nim o wszyskim i o niczym. Mówił mi o swojej rodzinie i o tym jak za nią tęskni. Z każdą chwilą czułam, że jesteśmy strasznie podobni. Tak na spotkaniach minęły nam kolejne dni. Kiedy mnie komplementował kazałam mu przestać zawstydzając się na co on zazwyczaj odpowiadał, że słodko się rumienie. Za to ja starałam się poznać jego i zespół co skutkowało tym, że przesłuchałam ich piosenki i zasadzałam się nawet na kupno płyt, które stwierdzili wspaniałomyślnie, że mi podpiszą. Dodatkowo dochodziło ciągłe sms-owanie. Pisałam z Liamem w każdej wolnej chwili. Pisał do mnie nawet podczas wywiadu pytając co u mnie i czy zbytnio bez niego się nie nudzę co komentowałam głośnym "awwwww" i uśmiechem. Podobne sms-y przychodziły od Harrego czy reszty, w stylu "czy już nie tęsknie za nimi" ale one były odbierane bardziej jako żart, bo zdecydowanie relacja z nimi różniła się od tej jaką miałam z Liamem.

- Co jest?- odebrałam telefon o "pierwszej w nocy(?)" jeszcze zaspana.
- Zbieraj się idziemy na plaże- usłyszałam radosny głos Louisa.
- Eee jest 1 w nocy?
- Daj to- słyszałam głos jak mniemam Liama i serce zabiło mi nieco szybciej- hej Katja. Mówiłem im, że to zły pomysł jeśli nie chcesz iść pływać to nie musisz...
- Ty idziesz?- przerwałam mu.
- No jasne. Ktoś musi pilnować tej bandy żeby się nie potopili.
- W takim razie ja też, podejdźcie po mnie. Wyjdziemy tylnym wyjściem z hotelu- powiedziałam po chwili namysłu i mogę przysiąc, że się uśmiechnął do telefonu.
Wstałam szybko. Przebrałam się w strój. Założyłam szorty i jakąś bluzkę i ruszyłam do drzwi słysząc już ciche pukanie.
Wyszłam na korytarz i utonęłam w fazie przytulasów na powitanie. Kiedy puścił mnie już Niall poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Nie musiałam zgadywać kto to. Wyczuwając delikatny zarost, gdy chłopak oparł głowę na moim ramieniu zaśmiałam się cicho.
- Tęskniłem- szepnął mi do ucha na co ja przechyliłam głowę i pocałowałam go w policzek co skomentował głośnym śmiechem.
- Ciiiiiiicho gołąbeczki. Jest 1 w nocy- uciszył nas Zayn, czego nie skomentowałam tylko ruszyliśmy do wyjścia.
Poczułam jak Liam chwyta mnie za rękę tak . Było ciemno, ale ja wiedziałam, że to on. Po 1szedł za mną. Po 2 tą jego niepewność już nauczyłam się wyczuwać. Pewnie myślał, że zabiore dłoń. Jednak ja chwyciłam ją tylko mocniej by po chwili chłopak splutł nasze palce a na moją twarz wkradł się uśmiech.
Pływanie w oceanie zawsze spoko. Zwłaszcza w nocy gdy nikogo nie ma. Przez oświetlający nas księżyc było niesamowicie pięknie. Sciągnęłam ciuchy i pierwsza ruszyłam do wody. Zaraz po mnie reszta. Kiedy póżniej wyszliśmy z wody stwierdziłam, że jeszcze chwile tu zostane. Usiadłam na plaży i wpatrywałam się w gwiazdy kiedy znowu poczułam jak ktoś się przysiada. Chwile potem Liam oplatał mnie ramieniem a ja w tamtym momencie czułam się najszczęsliwszą dziewczyną pod słońcem. Biło od niego to niesamowite ciepło. Nic nie mówił, ja także. Wystarczyła mi poprostu jego obecność. Czując się tak błogo oparłam głowę na jego ramieniu.
- Ośmiornica- powiedział cicho.
- Hmm?
- Twój wisiorek- zwróciłam uwagę na przedmiot w jego ręce.
- Tak- uśmiechnęłam się- Od mojej mamy. Mam go zawsze ze sobą.
- To pewnie niesamowita kobieta.
- Zmarła 5 lat temu- mimo tego, że to bolało to nie było złe wspomnienie. To było jedno z tych lepszych. Nie rozkleiłam się chociaż miałam przez moment taki zamiar.
Poczułam jak chłopak mocniej mnie obejmuje.
- Przykro mi.
Poczucie bezpieczeństwa jakie towarzyszyło mi w tamtym momencie wygrało wszystko. Nie chciałam się stamtąd ruszać nawet na centymetr. Było mi tam dobrze. 
- Chciałam podnieść głowę i pocałować go w policzek, za to że jest przy mnie, że mu zależy, ale kiedy to zrobiłam napotkałam jego oczy wpatrzone we mnie. Odbijała się w nich moja twarz. Mimo panującego półmroku dostrzegłam te cudowne iskierki. Nie było czasu na zastanowienie. W następnej chwili poczułam jego wargi na moich i z początku nieśmiały pocałunek przemienił się w pełen pasji i pożądania. Liam napierał na moje wargi a ja wcale nie byłam mu dłużna.
- Myślałem o tym od momentu kiedy zobaczyłem cię w tych drzwiach- zaśmiał się kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Dziękuje- przytuliłam się do niego- Dziękuje, że jesteś.


Kolejny tydzień nie przyniósł specjalnie nic nowego. Prócz tego, że z Liamem zachowywaliśmy się jak para, staraliśmy się spędzać jak najwięcej czasu razem. Harry i Louis nieskromnie stwierdzili, że wiedzieli niby że tak to się skończy. Tylko kazali nam "uważać bo nie chcą zostać jeszcze wujkami" na co dostawali poduszką zazwyczaj ode mnie lub w głowę od Liama. Co mogę o nim powiedzieć. Uwielbiałam tego człowieka od samego początku. Zostając z nami w pokoju można było zauważyć przyciąganie, Byliśmy głodni siebie. Ale z dnia na dzień zdawałam sobie sprawę z tego, że już niedługo wyjadą. Starałam się żyć chwilą mając Liama u swojego boku jak najczęściej.
Kiedy przyszedł dzień koncertu w Sydney chłopcy mnie zaprosili. Podobnie jak Eve, która chyba wpadła w oko Niallowi.
Stając w strefie dla nas przeznaczonej spojrzałam w tył widząc tysiące fanek. Mimo, że wyglądałam na opanowaną w środku czułam się zupełnie inaczej. Wiedziałam, że niedługo wyjadą. To oznacza koniec widywania się z Liamem. Minął prawie miesiąc od momentu w którym go poznałam, a czułam, że łączy mnie z nim zbyt wiele by to zaprzepaścić. Niall i Eve dopiero się poznawali, ale ja z Liamem staraliśmy się ich spiknąć już wcześniej. Teraz dziewczyna koło mnie i wsłuchiwała się głos blondasa, A ja? W głos "swojego chłopaka. Tak Katja. Liam to twój chłopak.. Z którego jesteś cholernie dumna.
Kiedy śpiewali "Moments" miałam ochotę się popłakać. Tak bardzo chciałam dać upust emocjom, ale musiałam być silna, dla siebie a przede wszystkim dla Liama. Stając naprzeciwko sceny obserwowałam każdy ruch Li. Kiedy śpiewali coś szybszego ja z Eve tańczyłam.
- Nie przejmuj się- dziewczyna mówiła głośniej żeby przekrzyczeć fanki- Żyj chwilą.
Spojrzałam na nią nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.
- Widać jak wam na sobie zależy. Niall wspominał mi jak się poznaliście, że pomiędzy wami było czuć tą chemie. To piękne- uśmiechnęła się szczerze co ja odwzajemniłam.
Miała racje. Kochałam go i byłam tego już całkowicie pewna. Mimo tego, że miał wyjechać nie żałowałam żadnej spędzonej z nim chwili. Chciałam coś odpowiedzieć, ale do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki "Little things" Spojrzałam na scenę, z której Liam mnie obserwował.
Kiedy zaczął swoją solówkę podszedł do końca sceny tym samym wprawiając fanki w dziki orgazm. Harry i Louis przybili sobie piątkę a ja w dalszym ciągu obserwowałam co robi Li. W następnej sekundzie zadziwił chyba wszystkich obecnych. Zeskoczył ze sceny, podszedł do barierki i pokonał 5 metrów które go ode mnie dzieliło. Ryk fanek za mną był nie do opisania. Bałam się cholernie bałam się tego co będzie dziać się jutro. Ale kiedy złapał mnie za rękę, a po chwili całkowicie mnie objął  tak, że sama wtuliłam się w niego natychmiastowo cały strach minął. Nie liczyło się nic poza nim. Poza tą chwilą. Poza naszą dwójką. Poza Liamem.


- Jak podobał się koncert?- ciotka przywitała mnie w holu kiedy zmierzałam do windy. 
Z Evą pożegnałam się przed budynkiem. Liam i reszta musieli zostać na dłużej na jakiś krótki wywiad i porobić zdjęcia z fankami. Ja narobiłam sobie z nimi wystarczająco dużo. Jedno z nich, z wypadu na plaże kiedy siedziałam razem z Liamem na desce zajmowało specjalne miejsce na mojej tapecie. Zrobił je nam bodajże Zayn. Uśmiechnęłam się na samą myśl tego dnia.
- Super. Ale jestem trochę zmęczona. Pójdę do siebie.
- Katja. Ten chłopak jest z tego zespołu?- spytała chociaż dobrze znała odpowiedź- Jesteś pewna, że to wytrzymasz? Tą całą nagonkę?- dodała po chwili widząc moją zdezorientowaną minę.
- Myślałam o tym ciociu. Ale po dzisiejszym dniu mogę śmiało stwierdzić, że nic nie jest niemożliwe- zaśmiałam się tylko i wsiadłam do windy. 
Jakoś po północy przyszedł do mnie Liam. Obejrzeliśmy coś wspólnie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w niego na kanapie. Rano budząc się i patrząc na śpiącego chłopaka zaśmiałam się cicho. Na co on otworzył jedno oko potem drugie.
- Z czego się śmiejesz?- spytał obejmując mnie ramieniem. 
- Po prostu stwierdziłam, że taki widok chciałabym mieć codziennie- odpowiedziałam cmokając go w usta.
Chłopak wydłużył pocałunek bardziej po chwili odrywając się i patrząc mi w oczy.
- Wyjedź ze mną. Do Londynu- powiedział powoli patrząc mi głęboko w oczy. Jeszcze nie widziałam go nigdy tak śmiertelnie poważnego. Było w tym coś fascynującego, ale jednocześnie bałam się tego co przyniesie kolejny dzień.
- Po jutrze wylatujemy- westchnął- Katja. Spójrz na mnie- podniosłam na niego wzrok- Nie chce cie stracić- ostatnie słowa niemal wyszeptał.
Wpiłam się w jego usta  zachłannie. Wkładając w to całe uczucie. Błądziłam rękami po jego torsie, by po chwili jego koszula podobnie jak moja znalazły się na ziemi. Nieraz już widziałam go bez niej, chociażby na plaży, ale wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że on jest mój.
- To nie może się tak skończyć- dopowiedział między pocałunkami- Katja ja cię kocham.
Te słowa ogrzały mi wnętrzności. Czułam, że mówi szczerze, że nie skrzywdziłby mnie nigdy, odpowiedź znałam od dawna. Nie wahałam się też ani chwili dłużej żeby mu to powiedzieć.
- Ja też cię kocham.

Pojutrze byłam zmuszona pożegnać się ze wszystkimi. Eva stała koło mnie podczas gdy ja hamowałam łzy. Obiecałam Niallowi, że wezmę ją ze sobą do Londynu żeby mogli się spotkać. Mimo, że tak bardzo chciałam lecieć razem z nimi nie mogłam. Musiałam pomóc cioci. Stanąć na wysokości zadania i przeżyć rocznicę śmierci mamy w spokoju. Nawiasem mówiąc ten dzień który miał odbyć się za trzy dni zawsze sprawiał mi ból. Kiedy zostałam wyprzytulana przez wszystkich i po półgodzinnym pożegnaniu z Liamem, na które obydwoje nie byliśmy gotowi ze łzami w oczach obserwowałam jak odchodzą. Nie minęło 5 minut jak zniknęli w vanie kiedy poczułam przychodzącą wiadomość.  " Już tęsknie XX- Liam". Odpisałam u podobnie i z Eve poszłyśmy "żyć" swoim życiem.
Włączył mi się tryb zombie. Pracowałam chcąc zamaskować jakoś swoją tęsknotę a ciągłe pisanie z Liamem wcale mi w tym nie pomagało. Czułam pustkę której w żaden sposób nie mogłam zapełnić. 
- Leć do niego. Do Londynu. Widzę, że cierpisz- ciotka oznajmiła mi podczas wspólnego śniadania.
- Ale rocznica.. nie ja nie mogę.
- Katja- przerwała mi- zrozum w końcu, że śmierć bliskiej osoby nie oznacza końca życia. Nie musisz być właśnie tu żeby godnie wspomnieć swoją mamę- uśmiechnęła się do mnie- Byłaby z ciebie dumna i szczęśliwa widząc cię taką. Jak promieniejesz.. nawet kosztem życia prywatnego. Idź się spakuj. Zara zarezerwuję ci bilet na jutrzejszy poranek- oznajmiła głosem nieznoszącym sprzeciwu, a ja zdając sobie sprawę z tego co się dzieje, ruszyłam jak najszybciej się spakować.


Siedząc w samolocie wiedziałam, że przeżyłam najlepsze wakacje w moim życiu. Nie dość, że w końcu zrozumiałam co jest dla mnie najważniejsze. Poznałam wspaniałych przyjaciół, do tego chłopaka którego w tak krótkim czasie pokochałam czułam się jakbym wygrała na jakiejś loterii. Najlepsze było jednak to, że wszystko było dopiero przede mną, a świadomość tego, że ON będzie oczekiwał już na mnie na lotnisku była niesamowita..
















sobota, 21 czerwca 2014

Info

Witam was po tej chwilowej nieobecności :)
Nadrabiam sobie czytanie i w międzyczasie pisze ;d
Niedługo pojawi się kolejny rozdział ^^


Pewnie zauważyliście, że trochę się zmieniło ;d
Mam oczywiście na myśli nowy szablon za który dziękuje bardzo Daisy Angel 
Jest niesamowity :))

Mam nadzieje, że nie zapomnieliście o mnie i się nie gniewacie
Także do zobaczenia 

wtorek, 10 czerwca 2014

11 cz. 2

                                                                     Sam
Kiedy wstałam rano, a nie oszukujmy się było to już dobrze po 12 uderzyły mnie wydarzenia wczorajszego dnia. Leżąc jeszcze chwile na łóżku, które jak się okazało dzieliłam ze smacznie śpiącą jeszcze Megan analizowałam sobie wszystko kolejno. Doszłam do kilku wniosków. Mianowicie: wypiłam troche, ale to troszeczke za dużo. Naturalnie myśląc o tym złapałam się za głowę, która pulsowała niemiłosiernie. Innym wnioskiem jakiemu udało się ujrzeć światło dzienne był fakt, iż zachowałyśmy się wczoraj conajmniej głupio. No bo ludzie, to że wpadła ta banda oszołomów (czyt. Chloe i reszta) nie oznaczało, że musiałyśmy się tak urządzić. Przecież nie weszły do środka. Wcale nie musiałyśmy tak reagować, chociaż? Było całkiem zabawnie. To trzeba przyznać. Ale nie możemy się wtrącać chłopakom w życie. Niech robią sobie co chcą, niech spotykają się z kim chcą ale niech potem tylko nie żałują bo te całe "sąsiadki" nie wyglądają na szczere.
Wydaje mi się, że Kim pewnie przyznałaby mi racje.
A propos Kim. Podniosłam się gwałtownie i rozejrzałam po pokoju. Nie było jej. Nigdzie. Sprawdziłam nawet czy nie leży gdzieś na podłodze bo znając mnie mogłam ją nieświadomie zrzucić, ale nic. Pustka.
Podniosłam się z siadu i udałam do swojego pokoju żeby jakoś okiełznać swój poranny/przepity look.
Na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, ale zbytnio mnie to nie zmartwiło. Albo po raz kolejny chłopaki gdzieś wyszli, albo zwyczajnie śpią.
Po porannym prysznicu i w wygodnych ciuchach udałam się na dół. Kiedy byłam już na końcu schodów na nowo przypomniałam sobie o Kim. Ciekawiło mnie strasznie gdzie była, ale może znalazła klucz od pokoju. Z racji, że jestem za leniwa nie chciało mi się na nowo wchodzić do góry i to sprawdzać więc zdałam się na swoją intuicję. Może to co wczoraj wymyślił Zayn było trochę wredne, ale za ten cały pocałunek z Harrym, który z jej inicjatywy musiał się pojawić podczas naszej gierki chciałam się jakoś zemścić i kiedy mulat zaproponował mi taki układ i udział w tym małym przedsięwzięciu zgodziłam się bez zastanowienia. Chociaż nie powiem, że pocałunek z Harrym był przyjemny, nawet bardzo, ale..
- Sam? Już nie śpisz?- na dole przywitał mnie Niall ze stosem kanapem jak sądze przygotowanych wyłącznie dla siebie.
- Nie,niee- mruknęłam cicho i usiadłam przy wyspie kuchennej.
- Nieźle wczoraj załatwiliście Kim- chłopak zaśmiał się i usiadł obok tym samym przysuwając talerz w moim kierunku.
- Zasłużyła sobie to ma- wzruszyłam tylko ramionami i wgryzłam się w kanapke z serem i ogórkiem.
Może to wczoraj było trochę wredne, ale jak mus to mus. Moim zadaniem było tylko odciągnięcie Louisa i Liama. Zayn i Harry powiedzieli, że inaczej mogliby jakoś przeszkodzić. Louis w sumie racja bo traktuje ją jak siostre. I to można uznać za dziwne. Ale nie będę potępiała ich relacji. Chłopak może się w niej nawet podkochiwać, ale ja widze jak na niego patrzy moja przyjaciółka. I serio, z miłością nie ma to nic wspólnego. A Liam? Noo tu już zaczynają się schody. Tą dwójkę rzeczywiście łączą jakieś relacje. Pierwszy raz chyba widze żeby dziewczyna tak się otworzyła w stosunku do jakiegoś chłopaka w tak krótkim czasie. Nie wiem jak to interpretować, ale pewna jestem jednego. W razie czego stanę murem za przyjaciółką. Nie dam nikomu po raz kolejny jej skrzywdzić.
- Widziałaś Kim? Chciałem z nią pogadać i nigdzie jej nie ma- Niall szturchnął mnie w ramie bo chyba musiałam się lekko zamyślić.
- Śpi u mnie- odwróciłam się w stronę osoby która to oznajmiła tym samym zauważając Liama wchodzącego do kuchni.
- Stary, ale jak u ciebie?- Niall poderwał się z miejsca i myślałam, że podejdzie do przyjaciela, ale skierował się jedynie do lodówki.
Westchnęłam zażenowana.
- Nie oddaliście jej klucza- Liam przysiadł na przeciwko mnie i skupił się na swoim telefonie. Nie uszło mojej uwadze, że był jakiś  przygaszony.
- To dobrze- odetchnęłam- znając życie przespała całą noc jak zabita- zaśmiałam się na co Niall mi zawtórował.
- Nie zupełnie- Liam podniósł na mne wzrok. W jego oczach zauważyłam coś na wzór smutku.
- Co masz na myśli?- teraz w wejściu stanęła odpicowana już Meg i wpatrywała się z nieodgadnioną miną w Liama.
- Obudziła się w nocy, niemalże z krzykiem i nie mogła już spać- chłopak wzruszył ramionami i zaczął na nowo pisać coś na telefonie.
W tym momencie spojrzałam na Meg. Jej mina podobnie jak moja wyrażała zmartwienie. Co jak co, ale Kim już raz miała taki okres kiedy nie mogła spać w nocy. My jako jej przyjaciółki wiedziałyśmy o wszystkim. Zdawałyśmy sobie sprawę z tego czym było to wywołane. A to, że wczoraj nieumyślnie wspomniałyśmy przy niej o tym o czym nie powinnyśmy wywołało potok wspomnień. W efekcie czego Kim na nowo nawidził ten sam koszmar sprzed kilkunastu miesięcy. Nie mógł być to przypadek.
- To moja wina- Meg odezwała się cicho i wyszła z kuchni wyraźnie przygnębiona.
Mysłałam, że powiedziala to na tyle cicho abym tylko ja mogła to zrozumieć, jednak los wyraźnie chciał inaczej.
- Co miała na myśli mówiąc, że to jej wina?- Niall stanął przede mną wyraźnie mi się przyglądając.
- Nie ważne Niall- spuściłam wzrok na ręce których oglądanie w tym momencie wydawało mi się dużo ciekawszym zajęciem niż spoglądanie w te świdrujące oczy blondyna.
- Kuźwa Sam. Znam cie. Nie wciskaj mi tu nic tylko mów o co chodzi- ohoo. Farbowany się trochę zdenerwował.
- Chodzi o Kim, prawda?- teraz już przede mną stał nie tylko Niall ale i Liam spoglądający z zatroskanym wyrazem twarzy.
- Uwierzcie, że to jest tylko i wyłącznie jej sprawa i nie czuje się na tyle upoważniona, żeby wam w to wtajemniczać- westchnęłam- Ale tak. Chodzi o Kim.
- Mów co się dzieje- Niall nalegał władczym tonem.
Nieźle się przejęli. Może w innych okolicznościach mina blondasa by mnie rozbawiła, ale nie w takiej sytuacji. Gdzie moja najbliższa przyjaciółka musi mierzyć się ze wspomnianiami. Tymi złymi wspomnieniami.
- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nie odpuszcze prawda?- Niall zaśmiał się cicho a na jego twarz wkradł się cwany uśmieszek- Dobrze, skoro tak zaraz sam spytam o to Kim.
Chłopak skierował się do wyjścia zostawiając mnie i Liama w niemałym osłupieniu.
- Ehh.. Czekaj.- zatrzymałam go.
Co jak co, ale nie mogłam dopuścić do tego żeby Niall poruszał na nowo nieprzychylny dla niej temat.
Już dość się wycierpiała, a to że ja ich wtajemnicze byłby w tej sytuacji o wiele lepsze.
- Niecałe dwa temu Kim spotykała się z pewnym chłopakiem. Może nie byli ze sobą zbyt długo, ale Kim serio się zakochała. Z początku wszystko układało im się super pięknie, ale..- przerwałam na moment przelatując wzrokiem po ich twarzach wyrażających zaciekawienie. Odetchnęłam głęboko i kontynuowałam- wszystko posypało się w pewnym momencie. Ten cały Tom wkręcił się w dragi i jakieś lewe interesy. Był od niej starszy o dwa lata i przesłaniał jej dosłownie cały świat. Kiedy się dowiedziała dodatkowo, że rozpowiadał swoim kumplom nie zbyt przychylne rzeczy na jej temat i dodatkowo dowiedziała się o narkotykach, zerwała z nim... Jemu to oczywiście nie odpowiadało. Okazał się być kompletnym świrem. Serio, ale wcześnie wydawał się zupełnie innym człowiekiem. Poznałam go i widziałam, że obydwojgu na sobie zależy. A potem? Powiem tak.. jednak nie można oceniać ludzi po okładce.
- Do rzeczy- wtrącił Niall na co obrzuciłam go karcącym wzrokiem.
- No więc kiedy z nim zerwała stał się nieco agresywny. Nie dawał jej spokoju, wysyłał jakieś dziwne sms-y. Kim przez pewien okres czasu bała się wyjść z domu przez te pogróżki. Razem z Meg myślałyśmy nawet, że kiedy jeszcze byli razem... że..- urwałam niemogąc wydusić tego z siebie.
- Że?
- Że mógł ją nawet uderzyć- powiedziałam cicho nie wiedząc nawet czy zdołali to usłyszeć.
Podniosłam wzrok do góry chcąc zobaczyć ich reakcje. Niall wpatrywał się we mnie chyba niedowierzając. W sumie nie dziwie się. Znał Kim jako tą wesołą pozytywną dziewczyne, a tu z dnia na dzień dowiaduje się przez co musiała przejść. Też byłabym w szoku.
Z blondasa przeniosłam się na Liama. W jego oczach mimo spokojnej postawy widziałam złość. Tą samą złość, którą ja sama czułam w tamtym okresie.
- Co za skurwiel- Liam podniósł się na równe nogi chwytając się za głowe- Jak można być takim sukinsynem.
Okej. To z jego spokojną postawą odwołuje. Chwile po nim na równe nogi stanął też Niall, który musiał już widocznie przetrawić te informacje.
- Kurwa co jeszcze wydarzyło się w waszym życiu kiedy mnie nie było?
- Niall, Liam spokojnie. Już wszystko jest dobrze. Naprawde.. już zdążyła zapomnieć. Tylko... nie dziwcie się już jej dystansowi - powiedziałam spokojnie chcąc jakoś ich uspokoić.
- Jak moge być spokojny?- Niall już przestał panować nad emocjami- Kiedy to było? Zresztą głupie pytanie.. Pewnie wtedy kiedy przestałem przyjeżdżać. Gdybym był wtedy przy was mógłbym coś zrobić a tu..
- Przestań się obwiniać Niall. Nikt nie mógł nic zrobić. Poza tym to są tylko nasze domysły. Nie mamy pewności czy rzeczywiście tak było.
- Ale..
- Nie ma ale. Liam powiedz mu coś- spojrzałam na ciemnego blondyna który wpatrywał się tępo w przestrzeń.
- Gdybym spotkał skurwiela chyba bym go zamordował- odpowiedział wściekły i wyszedł z pomieszczenia.
 Zaraz za nim wybiegł Niall a ja zostałam sama.




Kim

Wyszłam z łazienki kierując się do pokoju. Po tym jak obudziłam się z rana na szczęście czy też nieszczęście bez Liama u boku praktycznie zerwałam się żeby jak najszybciej znaleźć się z dala od miejsca w którym mogłabym go spotkać. Prawda była taka, że zwyczajnie bałam się konfrontacji. Była mi głupio. Zresztą głupio to mało powiedziane. Czułam się okropnie z tym jak go zostawiłam.. a z racji, że ani nie jestem skora do rozmów, ani do użalań nad sobą a racjonalne myślenie też nie zbyt ze mną współgra postanowiłam, że będę unikać Liama najdłużej jak się da. Może nie będzie na mnie zły. Albo chociaż nie da po sobie tego poznać. Poczułam jeszcze większy smutek na myśl, że moglibyśmy przestać rozmawiać. Czy tego chciałam czy nie Liam stał się dla mnie powiernikiem w tym domu. Oprócz dziewczyn, czy ewentualnie Nialla stał się tu mi naprawde bliski.
Mijając schody zauważyłam jak wbiega po nich Niall. Pokręciłam tylko głową widząc jak niezgrabnie to robi aby chwile po tym znaleźć się w jego mocnym uścisku.
- Przepraszam Kim- wyszeptał mi do ucha, łamiącym się głosem.
- Eee Niall. Dusisz- odpowiedziałam mu powstrzymując śmiech.
- Przepraszam- zwolnił trochę uścisk a ja zaśmiałam się cicho widząc jego zdziwioną minę- Możemy pogadać?


Siedziałam na łóżku nie mogąc wydusić z siebie słowa. "Wiem o wszystkim", które Niall zapodał mi kiedy tylko przekroczyliśmy próg mojego pokoju zdawało się burzyć wszystko.. Jego słowa obijały się echem w mojej głowie. Wiedziałam co miał na myśli. Wiedziałam co musiało chodzić w jego głowie pod tą jego blond-farbowaną czupryną. Spoglądał na mnie niepewnie trzymając rękę na moim ramieniu i delikatnie je pocierając. Tylko czemu mnie to tak ruszyło? To przecież była przeszłość. Coś co całkowicie mnie już nie interesowało. Byłam silniejsza niż wtedy, poradziłam sobie z tym problemem.
- Kto?- spytałam tylko, ale widząc jego pytające spojrzenie dodałam po chwili- kto ci powiedział?
- Sam. Ale ona..
W sumie mnie to nie zdziwiło. Byłam jej nawet wdzięczna, że to zrobiła. Nie wiem czy ja bym miała na tyle odwagi.
- Pewnie troche podkoloryzowała- zaśmiałam się ku jego zdziwieniu.
Tak. Ja śmiałam się w najlepsze podczas gdy Niall patrzył na mnie jak na jakąś idiotkę. Pewnie wcale się tego nie spodziewał.
- Oo nie patrz tak na mnie- klepnęłam go w ramię- To jest przeszłość. Po co do niej wracać?
Uśmiechnęłam się, co on dalej w lekkim szoku odwzajemnił po chwili.
- A teraz mi mów o co chodzi blondasie bo raczej nie tylko o tym chciałeś pogadać- puściłam mu oczko.
- Skąd ty..
- Znam cie przecież- zaśmiałam się.
Już po chwili atmosfera jeszcze bardziej się rozluźniła. Teraz nie tylko ja się smiałam, ale Niall też. Wyjaśnił mi krótko w czym problem. A raczej w kim. Megan wciąż  żywi do niego jakąś uraze a biedaczek nie wiem co ma z tym zrobić.
- Pogadaj z nią. Wyjaśnijcie sobie wszystko na spokojnie. Jesteście rodziną, wszystko zrozumie i będzie dobrze.
- Ale..
- Nie ma żadnego "ale". To jest twoje zadanie domowe- wstałam kierując się w stronę drzwi- zrozumiałeś?
- Okej. Ale wydaje mi się, że ty też powinnaś z kimś porozmawiać- zatrzymałam się w pół kroku.
Czyżby chodziło mu o Liama? Czy on wie co się wczoraj prawie wydarzyło? Czy w tym domu nikt nie może usiedzieć bez rozpowiadania o swoich sprawach?
- Co masz na myśli?- odwróciłam się niepewnie na niego patrząc. Mimo, że spodziewałam się odpowiedzi.
Widok mojej miny musiał go rozbawić bo w najlepsze się ze mnie śmiał podczas gdy ja mierzyłam go morderczym spojrzeniem.
- Powinnaś pogadać z Louisem- puścił mi oczko podnosząc się.
- Wydaje mi się, że chłopak się zakochał- dodał mijając mnie i opuszczając mój pokój.
Stałam tak chwile analizując każde jego słowo by po chwili odetchnąć z ulgą.
Nie powiedział mu.



Mam kilka sposobów żeby wyładować się emocjonalnie. Jednym z nich jest sport. Zdecydowanie mój konik. Lubie iść sobie czasem pobiegać lub pokopać piłkę.A siatkówka to jest zdecydowanie to co mi pomaga. Wzięłam piłkę, zgarnęłam po drodze Sam, która w drodze na podwórko z milion razy zdążyła przeprosić mnie za to, że się wygadała. W sumie to musiała być chyba nieźle zdziwiona kiedy kazałam jej się zamknąć i z uśmiechem oznajmiłam, że się nie gniewam.
Grałyśmy w tym upale we dwie.
Granie w plażówke w taką pogode to serio niezła zabawa. Troche się namęczyłyśmy w tym piasku, ale było warto.
- Sammie. Przebij tą piłkę. Daj z siebie te 200%- dosłownie turlałam się na ziemi widząc jak dziewczyna się męczy.
- A co tu się dzieje?- usłyszałam za plecami głos, który mógł należeć do tylko jednej osoby.


Ogłoszenia: 
Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Nie miałam ostatnio zbyt dużo czasu :P
Z rozdziału nie jestem zbytnio zadowolona,  nie jest też zbyt długi ale wynagrodze wam do kolejnym :)
W dalszym ciągu licze na komentarze :)

poniedziałek, 12 maja 2014

11 część I

- Może lepiej sama zejde bo coś czuje, że zlecimy z tych schodów!
- Nie doceniasz mnie, poza tym jesteś lekka więc o co chodzi.
Mimo wszystko próbowałam jakoś opaść na ziemie więc się wierciłam.
- Nawet nie próbuj- Liam zaśmiał się i mocniej ścisnął moje nogi.
Wbrew moim obawą udało nam się zejść bezpiecznie. W salonie po ludziach nie było nawet śladu. Drzwi do ogrodu były otwarte dlatego udałam się  w tamtą stronę kiedy tylko ponownie zyskałam grunt pod nogami. 
Uderzyła mnie natychmiast fala ciepłego lipcowego powietrza. Było już ciemno dlatego nie zdziwiłam się, że na zewnątrz paliły się lampy. Wzrokiem zaczęłam przeszukiwać teren starając się dojrzeć dziewczyny. Wytężyłam słuch słysząc jakieś odgłosy. Wydawało mi się, że śmiech Harrego.
- Słyszałaś?- kolejny raz tego dnia podskoczyłam wystraszona słysząc głos Liama za plecami- To chyba z przodu.
Nie zastanawiając się dłużej ruszyliśmy w tamtym kierunku gdzie dostrzegłam od razu przyjaciółki i chłopaków i jakąś grupke nieznanych ludzi którzy rozmawiali z nimi przed domem.
Grupka składająca się z  kilku dziewczyn dyskutowała z naszymi znajomymi podczas gdy my staliśmy nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Okej. Może tylko ja bo Liam odrazu podszedł do swoich kumpli którzy jakby nigdy nic całkowicie rozluźnieni coś tam gadali. 
Wzruszyłam tylko ramionami i podeszłam do przyjaciółek, których miny nie wyrażały zbyt wielkiego entuzjazmu. Sam patrzyła na nowych znajomych tak jakby zaraz miała eksplodować a Meg zresztą tak samo. Podążając za ich wzrokiem natrafiłam na dziewczyne, której chyba najmniej spodziewałam się w tym momencie. Ta sama blondynka którą spotkałyśmy pierwszego dnia teraz stała obok klejąc się do naszych współlokatorów jakby nigdy nic. 
Prychnęłam pod nosem, ale chyba zrobiłam to zbyt głośno bo uwaga pozostałych skupiła się na mnie.
- Oo Kimmie przyszła- Louis lekko mówiąc pijany podszedł i objął mnie ramieniem.
Ludzie kiedy on się tak załatwił? Mnie i Liama nie było góra 20 minut.
- Kimmie?- blondynka zaśmiała się czym od razu u mnie zminusowała.
Już wiedziałam, że się nie polubimy. 
- Kimberly wystarczy.
- Ahh takk..- odpowiedziała tylko i skupiła dalej uwage na "naszych" znajomych. 
Może ktoś nie nauczył jej dobrych manier? Nie mam pojęcia, ale szczerze? Coś mi w niej nie pasuje.
Uwolniłam się od Louisa i podeszłam do Sam i Meg które trochę się wycofały wyraźnie nie zadowolone z towarzystwa.
- Trzymaj mnie bo jej pizne..
- Sam spokojnie nie ma się co denerwować- poklepałam ją po ramieniu podczas gdy ta coś tam marudziła.
- Patrzcie jak się do nich kleją. Ta  Chloe chyba zapomina, że mieszka za płotem- odwróciłam się na słowa Meg zauważając to co miała na myśli.
Stały sobie jakby nigdy nic bajerując Nialla, Zayna, Louisa, Harrego i Liama.
Własnie Liam. Opierał się o płot i dyskutował o czymś tam z tą całą Chloe. Chciałabym wiedzieć o czym tak rozmawiają. Chociaz? Chociaz jestem dziewczyną i widzę jak się do niego kleji.. Zresztą reszta tak samo reszta tych lasek.
- Ona zaraz rozbierze Harrego wzrokiem- usłyszałam szept Sam.
Rzeczywiście koleżanka blondyny chyba do tego zmierzała. Co z tego, że byli pijani. Meg i Sam chyba już wytrzeźwiały. Co do siebie nie miałam wątpliwości po tym bliskim spotkaniu z zimną wodą w basenie. Ale zaraz.. Sam zazdrosna? O Harrego? Ouu.. Nieźle. Zachichotałam zwracając ich uwagę.
- Już nawet nie mówie o tym, że nas kompletnie zlali. Bo tak naprawdę robili to za każdym razem gdy tak tajemniczo znikali. Mimo wszystko myślałam, że wyżej sobie cenią nasze towarzystwo, ale skoro tak- Meg powiedziała chyba to o czym wszystkie myślałyśmy.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam za bardzo ochoty się zakumplować, także odpadam- uniosła ręce w geście rezygnacji i weszła spowrotem do domu.
Jeszcze raz spojrzałam na płot uświadamiając sobie, że co mi do tego co tak naprawdę robią. Szkoda, zapowiadał się fajny wieczór no ale cóż..
Widząc po raz kolejny jak Chloe ślini się do Liama zrobiło mi się przykro. Nawet nie wiem czemu. Poprostu wydawało mi się, że nie jest chyba typem faceta, który zostawi przyjaciółke na rzecz jakieś tam pierwszej poznanej laski. Z resztą mogłoby się to tyczyć każdego z nich.
- Chodź Sam- pociągnęłam dziewczynę za rękę chcąc oszczędzić jej tych widoków i weszłam do środka.

Idąc do góry zgarnęłyśmy dosłownie wszystkie butelki z alkoholem które nie zostały jeszcze opróżnione i udałyśmy się do pokoju Meg. Rozwaliłyśmy się bez pytania na jej łóżku a kiedy weszła do środka zaśmiała się wdzięcznie.
- Chyba czytacie mi w myślach.


- Wiecie co?- Meg już nieźle wstawiona podniosła rękę chcąc coś ogłosić- Kocham was. Tak strasznie. Jesteście dla mnie jak siostry.
- Ze wzajemnością- zaśmiałyśmy się.
- Żaden, ale to żaden facet nigdy nie zdoła nas poróżnić- powiedziała z pełną powagą.
- Nawet jeśli ma loki i na imie Harry?- zaśmiałam patrząc na Sam, która nic nie robiąc sobie z moich słów otworzyła następne piwo.
- Nawet. Ale wy nawet nie próbujcie się z nimi coś tego no.. zaczynać. Nie bratamy się z wrogiem- wybełkotała brunetka.
- Ty już lepiej więcej nie pij- Sam spojrzała na nią z politowaniem mimo, że sama była już na niezłej fazie co wywnioskowałam po jej takich tikach, które ma dosłownie zawsze.
Sam kręci zazwyczaj głową i drapie się za uchem standardowo po wypiciu dużej ilości alkoholu. No ale co poradzić. Każdy ma swoje dziwactwa.
- Faceci to są świnie, wiecie? Wszyscy chcą tylko nas wykorzystać, a kiedy się znudzimy najlepiej dać sobie spokój.
- Tak Meg wiemy- powiedziałam pod nosem.
Chociaż nie zrobiła tego celowo zrobiło mi się przykro. Chyba to zauważyły bo już po chwili tkwiłam w ich objęciach.
- Przepraszam kochanie, nie chciałam- dziewczyna gładziła mnie po włosach a ja próbowałam powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu.
- Nic się nie stało. Nie zrobiłaś tego specjalnie- odpowiedziałam odklejając się od niej i przybierając uśmiech, który w zamyśle miał być szczery.
To nie jej wina, że faceci to dupki, że trafiłam na takiego który chciał mnie jedynie wykorzystać, przez którego tak się zamknęłam na jakiś czas i przestałam wierzyć w coś takiego jak szczere i prawdziwe uczucia. Tom był chłopakiem, którego naprawde kochałam. Wydawał mi się całym światem. Wierzyłam, że ja dla niego też. Gdybym przez przypadek nie zorientowała się w porę co do jego zamiarów.. Bo przecież to facet musiał wygadać się kumplom.. Tak naprawdę nie dość, że zachowałby się tak podle to jeszcze potem zostawiłby mnie dla innej. A mi? Zostało tylko tak naprawdę złamane serce.
Nauczyłam się w tym swoim krótkim życiu właśnie dzięki niemu, że trzeba czerpać pełnymi garściami. Bawić się dobrze, wykorzystywać zamiast zostać wykorzystanym. Właśnie z takim zamysłem tu przyjeżdżałam. Tego będę się trzymać.
- Nie ma co rozmyślać nad przeszłością. Pijemy!


Wracałam z toalety na korytarzu chwiejnym krokiem. Było już dobrze po północy a ja wciąż siedziałam z dziewczynami. Weszłam do pokoju Meg ale zawróciłam kiedy okazało się, że dziewczyny śpią. Super. Teraz ja zostałam skazana na osamotnienie. Wycofałam się cicho tak, aby ich nie obudzić i zaczęłam rozglądać się po korytarzu. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że pójde do siebie i spróbuje polecieć w kime. Oczywiście kiedy chwyciłam za klamke zdałam sobie sprawę z tego, że drzwi są zamknięte a klucza nie posiadam.
- Myśl, myśl... Zayn- powiedziałam cicho i skierowałam się na piętro.
Wchodząc jakoś po schodach co musiało wyglądać wręcz komicznie nawet nie pomyślałam o tym, że w moim stanie i to jeszcze po ciemku łatwo nie trafie do jego pokoju. Nie miałam nawet czym poświecić bo telefon leżał najprawdopodobniej gdzieś na dole.
Kiedy wdrapałam się już wyżej otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i je uchyliłam.
- Zayn masz może.. Ooo soryy pomyliłam pokoje- powiedziałam cicho widząc postać stojącą tyłem do mnie z pewnością nie mógł być to mulat.
Chciałam się już wycofać kiedy ten ktoś się odwrócił i zauważyłam nie kogo innego jak ciemnego bruneta.
- Liaśś- zaśmiałam się cicho nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak głupio musze wyglądać w tych drzwiach.
- Kim? Co ty tu robisz?- mówiąc to założył ręce na klacie.
- Bo ja szukam Zayna.. bo wiesz to taka zabawna historia bo nie mam klucza od pokoju i.. Może ja już sobie pójde- odwróciłam się chcąc opuścić pokój.
- Czekaj ty jestes pijana?- spytał podejrzliwie.
- Nieeeee- przeciągnęłam i po dłuższej chwili ciszy dodałam- to cześć.
- Ejj chyba nie sądzisz, że cie puszcze w takim stanie. Chodź tu, prześpisz się u mnie- podszedł do mnie i zamknął drzwi.
- Ale ja musze znaleźć Zayna- wybełkotałam.
- Zayn pewnie już śpi w takim stanie się i tak byście nie dogadali.
- Przestań pieprzyć ja się z każdym dogadam- założyłam ręce na piersiach a on na to wybuchnął śmiechem.
- Tak, tak mała ale teraz idziemy spać.
- Nie jestem mała- oburzyłam się.
-Przy mnie na pewno jesteś- stanął na przeciwko mnie tak, że mogłam spokojnie dojrzeć różnice wzrostu między nami. Zresztą nie pierwszy raz.
- Dobra, dobra- wyminęłam go zgrabnie, i udałam się do łazienki wziąść prysznic widząc jak się śmieje za moimi plecami kręcąc głową.

Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam jak rozklada na ziemie poduszki i przykrywa je kocem.
- Co ty robisz?
- Szykuje sobie miejsce do..
- Ty chyba żartujesz, przecież dobrze wiem co robisz i nie zgadzam się od razu mówie. Jeśli już ktoś powinien spać na ziemi to ja.. Nie wygłupiaj się Liam.
- Myślałem, że..
- Źle myślałeś- uśmiechnęłam się- Jesteś moim przyjacielem i jestem pewna, że z twojej strony  nie miałabym się czego obawiać. Pozatym to łóżko jest duże i ja ci robie tylko problem więc nie staraj się mnie jeszcze bardziej dołować- załamałam ręce.
- To w sumie dobrze bo nie wyobrażam sobie nawet jak ta podłoga musi być niewygodna- zaśmiał się.
Pokiwałam głową i usadowiłam się wygodnie pod pościelą a obok mnie po chwili i sam Liam kiedy tylko zgasił światło.
Całkowicie nie wytrzeźwiałam po prysznicu więc nie robiło mi większej różnicy to czy ktoś obok mnie jest czy go nie ma. A zwłaszcza, że to był Liam, ten  Liam który nie skrzywdziłby nawet muchy.
- Dobranoc- powiedziałam cicho wtulając się w poduszke.
- Dobranoc mała- poczułam, że się uśmiecha chociaż leżałam odwrócona do niego plecami.
Mimo wszystko przez dłuższą chwilę nie potrafiłam zasnąć. Czemu zawsze kiedy coś się działo wpadałam właśnie na Liama? Czy to ma być jakiś przekaz czy co? Równie dobrze mogłam przecież wejść do pokoju Nialla. Przypadkowo trafić jednak do Zayna który oddałby mi ten pieprzony klucz i wróciłabym do swojego pokoju. A tak? Leże sobie w łóżku bruneta i nie mogę zasnąć. Gdyby Meg mnie zobaczyła w tym momencie chyba by mnie zabiła.. Szczególnie po tej akcji z Chloe i tymi tam..
Ale przecież nie możemy im nieczego zabronić. Teraz najlepiej jak same też skupimy się na sobie. Takk zdecydowanie to najlepsze rozwiązanie. Nie będziemy im wchodzić w parade, mimo że coś mi w tej blondynce nie gra. Ale to pewnie tylko moje przeczucia.. niesłuszne zresztą jak zwykle. Z taką myślą odpłynęłam.

Obudziłam się niemalże z krzykiem. Cholernie wystraszyłam się snu ale najlepsze było to, że nie pamiętałam o czym był. Byłam jednak przekonana, że dotyczył nikogo innego jak Toma. Zresztą samo to, że dzisiaj Meg nieumyślnie mi o nim przypomniała musiało się tak skończyć. Przez jakiś czas po tym jak z nim zerwałam towarzyszyły mi podobne sny, ale to przeszło. Widocznie wróciło.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić dobrze wiedząc, że teraz nie zasne.
Zerknęłam na zegarek na szafce obok. 5 godzina. Super
- Nie możesz spać?- usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się natrafiając na przenikliwe spojrzenie bruneta. Opierał się na ręce spoglądając na mnie i mimo półmroku panującego w pokoju na jego twarzy widziałam coś przypominające troskę.
- Miałam... koszmar- odwróciłam wzrok i tym samym przeniosłam się do pozycji siedzącej tyłem do chłopaka- Przepraszam, sprawiam ci tylko kłopot. Nie powinno mnie tu nawet być.
Podniosłam się już chcąc wstać, ale na nadgarstku poczułam silną rękę która mnie zatrzymała.
- Nie mów tak. Nigdy nie powiedziałbym, ze sprawiłaś mi jakiś kłopot. Nawet przez myśl mi to nie przeszło.
Odwróciłam się i spojrzałam mu w twarz lekko się uśmiechając. W tym momencie miałam ochotę dać upust dosłownie wszystkim emocjom jakie się we mnie buzowały. Miałam ochote się wypłakać i wydrzeć na całą chatę. Ale jakby to wyglądało o 5 nad ranem? Musiałam to w sobie zdusić. Poczekać na bardziej konfortowy moment. A może samo minie..
- Powinieneś spać. Obudziłam cię, nie chciałam.
- Nie spałem od dłuższej chwili. Nie martw się o mnie. Lepiej mów co to był za koszmar- spojrzał na mnie badawczo.
- A ty co. W psychologa się bawisz?- zaśmiałam się cicho, a on widząc że humor mi się poprawił zaśmiał się i zmierzwił swoje włosy.
- Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
Może i mogłam, ale niektóre sprawy wolałam zostawić dla samej siebie. Naturalnie dziewczyny wiedziały wszystko, ale one jako nieodłączny element mojego życia miały do tego prawo. Nie chciałam obarczać tylko niepotrzebnie Liama kolejnymi smętami z życia.
- Ehm. Nie pamiętam nawet. Najgorsze jest to, że już chyba nie zasne- ułożyłam się spowrotem na łóżku- Ale ty sobie nie przeszkadzaj.
W odpowiedzi chłopak wstał i skierował się po omacku do jednej z półek naprzeciwko wracając bodajże z laptopem.
- Co ty robisz?- zaśmiałam się widząc jak nieudolnie stara się podłączyć ładowarke po ciemku.\
- No jak to co? Obejrzymy coś- powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem i włączył urządzenie, po czym położył się kładąc je sobie na kolanach.
Spojrzałam się na niego jak na kosmitę co chyba musiał zauważyć bo spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Oo już nie przesadza, że jest za wcześnie i chodź tu- pociągnął mnie w swoją stronę tak, że oparłam głowę na jego ramieniu.
- Masz miękkie ramie- zaśmiałam się cicho.
- Chyba chciałaś powiedzieć stalowe- uniósł brew do góry śmiejąc się uroczo.
"Zdecydowanie zbyt uroczo jak na chłopaka"pomyślałam.
- Niee. Mięciutkie jak podusia- wystawiłam mu język chcąc się trochę podroczyć.
Chyba coś jest ze mną nie tak. Najpierw staram się ze wszystkich sił zapominać o pewnych rzeczach. Przestać zamartwiać i tak dalej co zajmuje mi mnóstwo czasu. A przy tym chłopaku wystarczy pięć minut a czuje się tak swobodnie jak nigdy. Nawet Meg ani Sam nie potrafiły mi w tak szybkim czasie poprawić humoru.
- Widzę, że humorek wrócił- objął mnie ramieniem tak, że moja głowa teraz opadła na jego klatke piersiową- To dobrze, ale tak dla pewności puszcze toy story.
- Żartujesz- uniosłam głowę patrząc na niego z niedowierzaniem- uwielbiam to.
Odpowiedzią był jego śmiech. Strasznie zaraźliwy śmiech.
Jak się okazało też jest mega fanem. Nawet możnaby powiedzieć, że ogromnym. Po raz kolejny byłam zdziwiona tym jak dużo nas łączy. Przez ten cały czas wymienialiśmy się jakimiś śmiesznymi uwagami i żartowaliśmy tak jakbyśmy znali się od lat. Ani razu nie poruszył tematu mojego humoru za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem i zdarzyło się, że dźgnęłam go palcem z raz trzy dwa kiedy starał się mnie rozśmieszyć jeszcze bardziej.
- Jesteś prywatnie jeszcze zabawniejszy niż Niall. A myślałam, że go nic nie przebije- oznajmiłam po tym jak opowiedział mi tym co zrobił z Zaynem Louisowi jakieś pół roku temu.
- Widzisz jak mało o mnie wiesz- tym razem to on dźgnął mnie w żebra palcem na co niekontrolowanie się zaśmiałam- A propo Nialla długo się znacie>
- Noo. W sumie od dzieciństwa z dziewczynami a na każde wakacje wpadał Niall na conajmniej miesiąc. Pare razy do Irlandii leciała Meg ale to zazwyczaj na święta- odpowiedziałam.
A czy wy..- zaczął się się trochę jąkać. Obserwując z tej perspektywy jego wyraz twarzy zauważyłam, że się zmienił. Nieco spiął co nie uszło mojej uwadze.
- No wyduś to z siebie.
- Czy was łączyło coś więcej?- powiedział kątem oka obserwując moją reakcję, która w sumie musiała być trochę zaskakująca.
Najzwyczajniej w świecie wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jednak zaraz uspokoiłam się przypominając sobie o tym, że reszta domowników śpi.
- Z Niallem? No co prawda przez chwile tworzyłam pare, ale to było jakieś dziwne i niezręczne i takie całkowicie dziecinne. Tak naprawdę nic poza przyjaźnią nas nie łączyło- posłałam mu pełen rozbawienia uśmiech, który już pewnie odwzajemnił.
Wyraz jego twarzy na nowo zmienił się na łagodny. Nawet nie miałam w sumie czasu na to żeby jakoś konkretniej zastanowić się nad tym bo w tym momencie poraz kolejny odwrócił głowę w moją stronę. Tym razem jednak zamiast cokolwiek powiedzieć wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. A ja najzwyczajniej w świecie utonęłam. Nigdy chyba jeszcze żadne oczy nie wydawały mi się tak duże, spojrzenie tak szczere. Widziałam błysk w jego oczach i przysięgam, że gdyby nie to, że leże nogi ugięły by się pode mną. W momencie gdy jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej a oczy wciąż skanowały moje ja w końcu się ocknęłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Poprostu oprzytomniałam i podniosłam się pozostawiajac za sobą nieźle zdziwionego Liama.
- Emm jestem śpiąca- powiedziałam cicho- Ale najpierw czegoś się napiję, Zaraz wracam- nawet na niego nie spoglądając po prostu opuściłam pokój i nawet na moment się nie zatrzymując.
Kiedy już znalazłam się na dole chwyciłam sok z lodówki i oparłam się o blat. Co to do cholery było?
Przecież dobrze wiem do czego to zmierzało. Jak by się to skończyło gdybym w pore nie oprzytomniała.. Najpewniej pocałunkiem.
"Prawdopodobnie najlepszym pocałunkiem w twoim życiu" dopowiedziałam sobie podświadomie natychmiastowo karcąc się w myślach.
To była chwila. Dosłownie moment podczas, którego mogłabym stracić kogoś kto zasługiwał na miano wspaniałego przyjaciela. Może to alkohol wciąż przeze mnie przemiawiał. Może nie dostrzegałam czegoś wcześniej. Może tak naprawdę tego chciałam, ale nie kosztem tego co stworzyło się między nami.
Jego towarzystwo wywierało na mnie ogromne poczucie bezpieczeństwa, jego obecność sprawiała, że podświadomie mój humor się poprawiał. Ale to nie znaczy, że przez chwile słabości miałabym stracić to wszystko.
Nie wiem ile czasu przesiedziałam w kuchni, ale kiedy poczułam, ze zaraz padne ze zmęczenia zaczęło się robić coraz jaśniej.
Jak na ścięcie ruszyłam spowrotem do pokoju Liama. Najchętniej poszłabym prosto do swojego, ale nie miałam dalej klucza.
Nie mogłam opisać ulgi kiedy okazało się, że chłopak już zasnął. Przez moment poczułam wyrzuty sumienia kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że zostawiłam go samego bez żadnego wyjaśnienia, ale widząc go z takim spokojnym wyrazem twarzy to minęło.
Kiedy położyłam się chcąc czy nie chcąc i przykryłam jeszcze przez moment przyglądałam się jak jego klatka unosi się i opada w wyniku wyrównanego oddechu, po czym nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Dziękuję bardzo za każdy komentarz :)
Inspirujecie mnie do dalszego pisania. 
Jeśli prowadzicie jakieś blogi prosze żebyście zostawili adresy a chętnie zajrze i poczytam :)
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieje, że i tym razem jakieś komentarze się pojawią 

środa, 7 maja 2014

Uwaga

Po pierwsze chciałam bardzo podziękować za ponad 7 000 wyświetleń :)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak mnie cieszą 

Jednak nie tylko o tym chce napisać.
Widzę liczbe wyświetleń i tym bardziej przykro mi, że nie ma żadnych komentarzy.
Szkoda tym bardziej, że wróciłam i mam parę pomysłów.
Brak motywacji smuci. Serio. :(
Skoro jednak nikt nie czyta to po co się produkować?
Następny rozdział pojawi się dopiero po tym jak zobacze, że komuś zalezy na tym. <:
Wyświetlenia wyświetleniami bo w sumie każdy może przypadkiem trafić na bloga nawet go nie czytając :C

Więc przypominam

komentarze= rozdział

Mam nadzieje, ze do zobaczenia :)

wtorek, 6 maja 2014

10

Byłam w trakcie nadrabiania zaległych sezonów seriali. Co poradzić, że zwyczajnie nie miałam na to czasu w domu. A tu?  Powinnam w tym momencie być gdzieś    imprezować czy ewentualnie leżeć na plaży. O ironio! Chyba więcej działo się w domu podczas pieprzonego zjazdu rodzinnego, z którego zmyłam się bardzo szybko na rzecz klasowej imprezy nad jeziorem.. Była nawet siostra mamy, ale bez Chrisa tylko z synkiem. Uwielbiam malucha tak samo jak tą pare. Są ze sobą już tak cudownie długo a Gwen wytrzymuje jego nieobecności. Widocznie dla miłość jest w stanie zaakceptować pewne poświęcenia. Nawet gdy okazuje się nim posiadanie męża, rozpoznawalnego na skale światową. Nie wiem czy byłabym w stanie na takie poświęcenie. Pamiętam sytuacje kiedy Gwen dostała pogróżki, jeszcze na początku ich związku. Chris tak się wściekł, że przez moment rozważał nawet odejście z zespołu. Ale moja ciotka w życiu by mu na to nie pozwoliła. Wie jak bardzo to kocha. Zdaje sobie też sprawe z tego jak ja uwielbiam Coldplay. Mam z Chrisem swietny kontakt i zdarza mi się wpaść na ich koncerty. Zawsze starają się namówić mnie na stanie w strefie vipowskiej ale co poradze, że wole poczuć to show pośród ludzi z pełnej perspektywy. Nie wiem jak będzie następnym razem. Cały zespół mnie w sumie polubił i przez moment Johnny nazywał mnie ich maskotką.. ehh no cudowni ludzie.Mają podobno zagrać coś w LA, a ja mam nadzieje, że Gwen będzie razem z zespołem. Z tego co wiem to jest z nimi w trasie razem z małym. Te wakacje miały dostarczyć mi nowych wspomnieć, nie odwrotnie. Cóż jednak poradze na fakt, że wszystko się tak potoczyło
Moje rozmyślenia przerwał krzyk, na dźwięk którego zerwałam się z łóżka. Prosze noo. Przecież to było oczywiste, że się wkurzy. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałam.
Jak najszybciej mogłam podeszłam w stronę drzwi i je uchyliłam. Widząc, że na korytarzy nikogo nie ma i spodziewając się tego, że Zayn zapewne zaraz zawita do mojego pokoju puściłam się pędem w strone schodów. To chyba nie było najlepszym pomysłem bo po chwili usłyszałam jak ktoś zbiega z góry. Oparłam się o ściane w mało widocznym miejscu i zza rogu obserwowałam jak mulat zbiega prawdopodobnie do salonu nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że mnie tam nie ma.
Nie mogłam. Poprostu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu widząc jego mine. I włosy... te włosy błagające o pomste do nieba. No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Teraz niech żałuje, że mnie wydał.
Tak zaabsorwowana tą wystuacją nie zauważyłam, że ktoś stanął obok mnie. 
Podskoczyłam jak oparzona czując rękę na swoim ramieniu.
- O Boże Liam.. wystraszyłeś mnie- odwróciłam się do chłopaka kładąc ręke na sercu.
- Emmm co ty robisz?- spojrzał na mnie uważnie mi się przyglądając. 
Dopiero teraz zauważyłam jak uważnie mnie lustruje wzrokiem. Przy tym się uśmiechając. Ale to w taki sposób którego zupełnie nie byłam w stanie zdefiniować. Przynajmniej nie w momencie, w którym  Zayn latał po domu najpewniej mnie szukając.
- Zayn mnie hah szuka nie ma czasu na wyjaśnienia haha- wydusiłam z siebie a jego twarz przybrała teraz rozbawiony wyraz.
- Nie smiej się ze mnie tylko mi pomóż- uniosłam brew do góry.
- KIIIIIIIIIM I TAK SIĘ NIE UKRYJESZZZZZZZZZ!- Zayn ewidentnie zrozumiał, że na dole mnie nie ma.
- Kimmie!- z jednego z pokoji wyszedł Harry widząc mnie i ciemnego bruneta zatrzymał się lustrując nas podejrzliwym wzrokiem.
- Z tego co słysze Zaynie cie wszędzie szuka. A ty się tu bujasz z Liamem?- zaśmiał się co odwzajemniłam podobnie jak sam Liam którego (nie)dyskretnie szturchnęłam w bok- Co mu się stało?
- A nicc wiesz taka przyjacielska sprzeczka- wymusiłam swój standardowy uśmieszek na co on tylko pokiwał głową i udał się na dół.
Odwróciłam się na pięcie tym samym trafiając wprost na Liama.
- Czemu on cie szuka? Coś się stało? Coś chce ci zrobić?- chłopak zasypywał mnie pytaniami podczas gdy ja kompeltnie nie miałam pojęcia co teraz ze sobą zrobić.
- Potem ci to wyjaśnie. Chodź musimy się gdzieś ukryć bo chyba nie sądzisz, że Harry nas nie wsypie- chwyciłam go za rękę i nie czekając na wyjaśnienia pociągnęłam na równoległego pokoju.
- Hejjj. Jeśli on ci chce coś zrobić to się nie bój przy mnie nawet cie nie tknie nie pozwole na to- Liam zatrzymał się i odwrócił mnie w swoją stronę zmartwiony co poskutkowało przyjemnym uczuciem. Martwi się o mnie, to miłe.  Zamknęłam drzwi od jak się okazało pokoju Niall sądząc po czystości.
- Niee to tylko zemsta nie ma się co obawiać- zaśmiałam się.
- Zemsta mówisz?- podniósł brew do góry w ten charakterystyczny dla siebie sposób.
- No tak a ty możesz czuć się pełnoprawnie udziałowcem bo Harry już cie ze mną widział więc pewnie Zayn to sobie skojarzy- usiadłam na łóżku klepiąc miejsce obok siebie.
Chłopak przysiadł obok i zmierzwił włosy ręką co było jak dla mnie nadzwyczaj seksowne. Wywróciłam oczami myśląc nad własną głupotą kiedy przypomniałam sobie nagle sytuacje z miasta i dziękuje Bogu za to, że siedziałam na łóżku bo nogi momentalnie się pode mną ugięły. Czemu ja tak na niego reaguje? Co jest ze mną nie tak do cholery?
- Kim?- głos Liama rozbudził mnie z transu a ja spojrzałam na niego lekko rozkojarzona.
- Mhmm?
- Pytałem czy coś obejrzymy- uśmiechnął się szczerze wskazując na laptop Nialla.
- Serio? Chcesz coś oglądać? Teraz?- zaśmiałam się.
- No wiesz skoro i tak narazie stąd nie wyjdziemy to pomyślałem...
- Nie gadaj tylko coś puść.
- Taaak tylko co?- usiadł koło mnie z laptopem irlandczyka na kolanach i zaczął przeglądać jakieś foldery z filmami.
- A co on tam ma? Ooo nie to czekaj czekaj wróć! "Jestem legendą"?- spytałam.
- Żartujesz? Uwielbiam ten film- zaśmiał się uroczo co odrazu odwzajemniłam.
- Ale najpierw- zaczął i wstał na moment żeby po chwili położyć się na łóżku- trzeba się wygodniej rozwalić.
- Tak? ahhahhaha. Co by Niall powiedział na to bezczeszczenie jego łóżka?
- Nie gadaj tylko chodź tu- nie wiem czy możliwe, ale jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
Wzruszyłam ramionami nie mogąc opanować przyjemnego uczucia gdy usadowiłam się koło niego i przyjęłam jak najwygodniejszą poze żeby obejrzeć film.
Może coś było nie tak. Mimo tego, że ewidentnie moja relacja z Liamem się z niewiadomych przyczyn oczywiście jednostronnie zmieniała. Ja nie potrafiłam go od siebie odsunąć. Nie czułam się niezręcznie w jego obecności. A już samo to, że leżałam obok niego chyba powinno mną jakoś wstrząsnąć. Nic z tych rzeczy. Czułam się tak jakbym znała go od zawsze. Jakby jego obecność była czymś normalnym. A jeśli nie czułam się w żaden sposób niekomfortowo powinnam o tym nie myśleć i to zwyczajnie zignorować tak jak zrobiłam to pare godzin wcześniej.
Przez ten cały czas ani razu nikt nie wpadł do pokoju. W czasie trwania filmu zdążyłam opowiedzieć Liamowi o mojej małej zemście. Śmieszyło go to strasznie a mnie przechodziły przyjemne ciarki wzdłuż kręgosłupa kiedy się uśmiechał. Chyba nie ma takiej osoby której nie odpowiadałby jego sposób bycia. Był nadzwyczaj szczery i przy tym taki troskliwy kiedy opowiadał o swoich siostrach i rodzinie. Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat ingorując zupełnie najważniejsze sceny filmu. Siedziałam po turecku na przeciwko niego a on leżał wyprostowany opierając się na łokciu tak, że spoglądaliśmy wprost na siebie.
- Czym się wogóle zajmujesz?- zadałam jedno z kolejnych pytań.
Chiciałąm dowiedzieć się o nim jak najwięcej co było dziwne bo do tej pory mało mnie obchodzili inni ludzie z wyjątkiem rodziny i przyjaciół.
- Emm... Można powiedzieć, że muzykuję- odpowiedział po krótkim zastanowieniu i spojrzał na mnie oczekując jakiejś mojej reakcji.
Wydało mi się troche dziwne to, że przyglądał mi się jakby na coś czekał, ale kiedy zmarszczył brwi robiąc przy tym taką mega zamyśloną minę nie wytrzymałam i najzwyczajniej w świecie go szczypnęłam wolną ręką.
Liam spojrzał rozbawiony po chwili podnosząc się do siadu.
-Okej, sama tego chciałaś- zaśmiał się i po chwili był już nademną gilgocząc mnie wyraźnie się nabijając co mojej bezradności.
- Liam prosze cie przestań. hahaha Liam no!- próbowałam go jakoś ogarnąć, ale dosyć słabo mi to wychodziło. Starałam się wyswobodzić, ale było dosyć ciężko szczególnie zważywszy na fakt, że to ja leżałam podczas gdy on maltretował mnie rękami stojąc nademną. Ale jakimś cudem udało mi się podnieść.
- Ooo tu jesteście i oo..- drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Niall.
Musiała to być chyba troche niezbyt konfortowo wyglądająca sytuacja bo ja i Li zastygliśmy w miejscu podczas gdy on łapał obejmował mnie w pasie a ja ręce trzymałam na jego klatce piersiowej.
- Yy.. Wszędzie was szukaliśmy. Fajnie by było jakbyście zeszli- blondyn skierował się do jednej z półek swojego pokoju i chwycił z niej coś- Co wy wogóle robicie w moim pokoju?- spytał.
- Film sobie oglądaliśmy- Li stwierdził jakby nigdy nic przejmując tym samym inicjatywe.
I dobrze. Ja po tym śmiechu czułam się jakbym przebiegła conajmniej maraton.
- No dobra, ale u mnie? Na moim laptopie???
- Ty chyba nie sądzisz, że ja tam zejde kiedy Zayn mnie szuka- wtrąciłam.
- Zayn?- Niall zaśmiał się i machnął ręką- jemu już dawno przeszło. Chodźcie bo gramy w butelke- oznajmil i wyszedł.
- W butelke? Serioo?..- zrezygnowana spojrzałam na Liama który na nowo stał się jakby nieobecny.
- Chodź- pociągnął mnie za ręke- O Zayna się nie bój. Nawet cie palcem nie tknie- oznajmił z uśmiechem chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się na dół.




Jak mówił blondas tak też było. Kiedy zeszliśmy na dół nikt nawet nie zwrócił na nas większej uwagi. Trzymałam się blisko Liama obawiając się nieco Zayna. Nie wiem czy było to uzasadnione ponieważ on jakby nigdy nic siedział sobie i rozmawiał z Harrym i Meg której obecność nieco mnie ucieszyła. Fajnie że jednak chce się integrować. Puściłam ręke Liama, który spojrzał na mnie pytająco, uśmiechnęłam się i pokazałam na kuchnie do której się udałam się czegoś napić. Wyjęłam sobie puszke z pepsi otworzyłam się i oparłam o blat. Do środka po chwili wszedł Louis i zaczął wyjmować z niej jakieś butelki z piwem i flaszke. No ładnie. Kiedy to się tam nazbierało?
- Kimmie Kimmie Kimmie- no wiedziałam, że długo tak bez gadania nie wytrzyma.
- Tak Loui?
- Ja myślałem, że my tu się spikniemy, będziemy żyć długo i szczęśliwie a ty tutaj rozbijasz mi serce- mówił nie odrywając na moment wzroku od lodówki.
- Ale co?? Czekaj... o czym ty gadasz?- podniosłam zdezorientowana jedną brew.
- Noo.. Może reszta nie widziała ale ja nie jestem ślepy i widziałem te złączone ręce- powiedział jakby nigdy nic szarpiąc się widocznie z jakąś puszką bo przeklnął nie mogąc sobie poradzić.
- Eee?- widział mnie i Liama. Okey.
Na mojej twarzy wkradł się chyba uśmiech i na moment się zamyśliłam bo ocknęłam się kiedy Louis zaczął mi machać ręką przed oczami.
- No i o tym właśnie mówie- wyszczerzył się- Zostańmy przyjaciółmi.
Przytulił mnie a ja odwzajemniłam to nie bardzo rozumiejąc sytuacji.
- Louis ale ja nie..- zaczęłam kiedy zorientowałam się co miał na myśli.
- Oj... nie tłumacz się. To, że inni nie widza niektórych rzeczy to nie znaczy, że jak też- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
Tego człowieka nie przegadasz poprostu. Więc co poradzić. Już się nie odezwałam.
- A teraz moja przyjaciółko pomóż mi z tym może- wręczył mi pare butelek sam wziął w ręke i udał się w kierunku pozostałych.
- Eeeee tyle alkoholu na gre w butelke?- spytałam.
- Noo wiesz. Butelka alkochinczyk... kto wie- zamrugał wesoło i zniknął  za drzwiami.
Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się za nim.
Przysiadłam między Liamem i jak się okazało Louisem, który cały czas dawał mi słabo zrozumiane znaki oczami. Wyglądało to wprost komicznie dlatego co chwile wybuchałam śmiechem.
Gra w butelke jak to gra. Zaczął kręcić Niall i wypadło na Sam wzięła wyzwanie więc musiała wypić dwie kolejki pod rząd jak to stwierdził blondyn- na rozluźnienie. Blondynka zadowolona z takiego obrotu sprawy wypiła i zakręciła butelką, która szczęśliwie lub nie szczęśliwie wypadła na mnie.
- Pytanie- ułożyłam ręce na piersiach pewnie spoglądając na przyjaciółke, która chyba zastanawiała się o co spytać.
Lepsze to niż wyzwanie, które w jej wykonianiu pewnie było by jakieś hardkorowe.
- O o o! Ja mam!- Meg klasnęła w ręce i uśmiechnęła się złośliwie.
- Ejjjj to niezgodne z zasadami- zaprotestowałam, mimo że czułam iż nie ma zamiaru odpuścić.
- Nie marudź. Moge Sam?- spojrzała na dziewczyne a ta niewyraźnie cos mruknęła kiwając głową.
- Noo więc, jak tam się nazywało to ciacho z wypadku, kiedy się spotkacie? I czy wogóle i masz jego numer?..
- Eeeej miało być jedno pytanie- oburzyłam się.
- Więc?
- Matt- chwyciłam butelke chcąc zakręcić.
- Co za Matt?- spytał Harry, który przypomniał o swojej obecności.
Do tej pory tylko siedział i jadł co było dość dziwne tym bardziej, że obok niego siedział Niall. No ale cóż.
- Taki typ na którego wpadła Kim i nie chce przyznać ze na niego leci- Meg odpowiedziała zanim ja zdążyłam to zrobić.
- Nie lece na niego. Ja go nawet nie znam- oburzyłam się znowu.
- Następny z którym mnie zdradzasz?- spojrzałam na Louisa który starał się zainicjować płacz.
Nie okłamujmy się słabo mu to wychodziło.
- Następny ale jak...
Spojrzałam chyba z mordem wypisanym na twarzy na Louisa który już otwierał usta żeby odpowiedzieć, ale ostatecznie zamilkł. Nie to żeby mnie obchodziło to co on sobie myśli, ale poprostu wydaje mi się, że jego przemyślenia powinien zostawić sam dla siebie, a nie dzielić się nimi z ludźmi. Tym bardziej, że są wyssane z palca. Całkowicie bzdurne i nieprawdziwe.
Zaczęliśmy grać dalej i coraz więcej pić. Chyba nikt się nie hamował co mi odpowiadało. W ruch poszła też wódka która kończyła się coraz szybciej.


- Kręć.
- Okej okej już... O Harry- zaśmiałam się kiedy butelka się zatrzymała.
- Oooo to może hmmm...- zastanawiałam się.
- Pocałuj Sam- wydarł się Niall.
- Coo? Ale jak to nieuczciwe..- Sam zaczęła się jąkać.
- Co nie uczciwe? Nie ma że nie uczciwe. Polejcie Niallowi- przybiłam mu piątkę- A ty całuj wskazałam na Harrego.
Po chwili chłopak niby od niechcenia przybliżył się do Sam i złączyli usta w pocałunku który chyba trwał zbyt długo jak dla mnie.
Kiedy Louis zaczął z resztą chłopaków odchrząkiwać ja nie mogąc przestać się śmiać odwróciłam się na bok tym samym trafiając na Liama który siedział po mojej lewej.
Siedział taki jakby nie obecny a kiedy zauważył, że mu się przyglądam posłał mi niewyraźny uśmiech.
Oparłam głowe na jego ramieniu przez moment wdychając jego perfumy, którymi się zaciągnęłam. Poczułam jak obejmuje mnie ramieniem a swoją głowę układa na mojej. Zaśmiałam się cicho.
- Kim! Pytanie czy wyzwanie nie śpij dziewczyno- Harry zaczął się wydzierać.
- Spokojnie. Nie zauważyłam, że skończyliście się już lizać- wystawiłam mu język zauważając czerwoną na twarzy Sam.
Sammie się rumienie. A to nowość.
- No to jak?
- Yyy oczywiście, że wyzwanie- powiedziałam przeczuwając złe pytania.
- Liam Louis pomożecie mi z czymś?- Sam wstała i udała się w stronę piętra- Musze coś przenieść.. i potrzebuje kogoś ten no.. silnego i..- coś kręciła, ale tylko chyba ja to zauważyłam bo ta dwójka posłusznie wstała i udała się za nią.
- No to co z tym wyzwaniem?- spytałam.
- OK to może ja- Zayn wstał i nie czekając na to co zrobi Harry- podszedł do mnie po czym podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.
- Zayyn do cholery co to ma być. ZAYN postaw mnieeeeee!
- Nie niee nieee tym razem- normalnie poczułam jak się uśmiecha.
A Harry Niall i Meg co? Siedzieli i śmiali się podczas gdy mulat otworzył sobie jedną ręką drzwi od salonu i udał się ze mną na dwór. Czując do czego to zmierza panicznie zaczęłam się wiercić. Ale oczywiście nic co dobre nie trwa wiecznie.
- Lecisz księżniczko- Zayn zagryzł dolną wargę i z uśmiechem wrzucił mnie do basenu.
Wynurzyłam się dosłownie po chwili, cała mokra wyszłam z basenu.
- Cholera jasna- weszłam do środka trzęsać się lekko i udałam od razy na schody żeby się przebrać.
Zawsze ja do cholery jasnej. Zawsze basen. Co oni mają z tym basenem no???
Jakie wielkie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że moje drzwi od pokoju są zamknięte..
Teraz to już lekka przesada chyba no ale okey skoro tak chcą pogrywać to nie będę uległa. Wróciłam do salonu posyłając Zaynowi i mojej "grupce wsparcia" mordercze spojrzenie. Po chwili przybierając wymuszony ale szeroki uśmiech siadłam na swoim miejscu. Zayn i Harry śmiali się w najlepsze. Meg z Niallem rozmawiali, albo przynajmniej próbowali. A po chwili do środka weszła Sam, która widząc mnie zaczęła dosłownie jak ja się trząść- tyle, że ze śmiechu.
A więc ona też w to była zamieszana okej. Zaraz za nią weszli Loui i Li.
- Eejj co tu sie.. Kim dlaczego jesteś cała mokra?- Louis podbiegł do mnie chcąc mnie przytulić, ale to chyba nie był najlepszy pomysł z racji że dosłownie ociekałam wodą.
- Miss mokrego podkoszulka- Zayn zaśmiał się na co ja prychnęłam tylko pod nosem.
- Czemu się nie przebrałaś?
- Dobre pytanie Lou. Po tym jak wyszliście Zayn wrzucił mnie do basenu, a potem cudownie okazało się, że ktoś zamknął mi pokój- wymamrotałam.
- Aaa- chłopak udał że się nad czymś zastanawia- to po to Sam nam kazała iść i siedzieć bez sensu w tym pokoju. To ma w sumie sens.
- Tyyy- zagroziłam dziewczynie palcem.
- Nie możesz tak siedzieć. Chodź- Liam stanął przedemną i wyciągnął rękę którą chwyciłam- Dam ci coś swojego.
- Dzięki, ale nie musisz..
- Przestań będziesz chora.
Nic już nie odpowiedziałam tylko ruszyliśmy poraz kolejny do góry podczas gdy reszta zaczęła dalej pić.


-Nie musiałeś serio- powiedziałam bawiąc się rękami podczas gdy Liam szukał czegoś odpowiedniego w swojej szafie.
- To powinno być dobre- wręczył mi jakąś koszulke i spodnie od dresu- Tu masz łazienke poczekam na ciebie- uśmiechnął się.
Weszłam do środka, ogarnęłam jako tako odwieszając mokre rzeczy i wyszłam z pomieszczenia.
Liam jak powiedział tak zrobił. Siedział na łóżku bawiąc się telefonem, który schował kiedy tylko mnie zauważył i uśmiechnął się promiennie.
- Do twarzy ci w moich rzeczach.
- Zazwyczaj dziewczyny w męskich ciuchach wyglądają.. hmmm słodko?- wystawiłam mu język.
Kiedy odwrócił wzrok w drugą stronę ja zaciągnęłam się perfumami chłopaka, którymi przesiąkła jego koszula. Ojezusie. Mając ją na sobie nie czułam się jak w worku tylko żeby nie powiedzieć.. o wiele atrakcyjniej.
- Coś nie tak?- uniósł brew.
- Nie skądże- podeszłam i wskoczyłam mu na barana czego się chyba nie spodziewał ale złapał mnie za nogi i ruszył ze mną na plecach z pokoju.


Jeśli ktoś tu jest mogłabym prosić o jakikolwiek komentarz? Prosze o nawet głupie ":)" które mogłoby mnie w jakis sposób zmotywować :)