poniedziałek, 12 maja 2014

11 część I

- Może lepiej sama zejde bo coś czuje, że zlecimy z tych schodów!
- Nie doceniasz mnie, poza tym jesteś lekka więc o co chodzi.
Mimo wszystko próbowałam jakoś opaść na ziemie więc się wierciłam.
- Nawet nie próbuj- Liam zaśmiał się i mocniej ścisnął moje nogi.
Wbrew moim obawą udało nam się zejść bezpiecznie. W salonie po ludziach nie było nawet śladu. Drzwi do ogrodu były otwarte dlatego udałam się  w tamtą stronę kiedy tylko ponownie zyskałam grunt pod nogami. 
Uderzyła mnie natychmiast fala ciepłego lipcowego powietrza. Było już ciemno dlatego nie zdziwiłam się, że na zewnątrz paliły się lampy. Wzrokiem zaczęłam przeszukiwać teren starając się dojrzeć dziewczyny. Wytężyłam słuch słysząc jakieś odgłosy. Wydawało mi się, że śmiech Harrego.
- Słyszałaś?- kolejny raz tego dnia podskoczyłam wystraszona słysząc głos Liama za plecami- To chyba z przodu.
Nie zastanawiając się dłużej ruszyliśmy w tamtym kierunku gdzie dostrzegłam od razu przyjaciółki i chłopaków i jakąś grupke nieznanych ludzi którzy rozmawiali z nimi przed domem.
Grupka składająca się z  kilku dziewczyn dyskutowała z naszymi znajomymi podczas gdy my staliśmy nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Okej. Może tylko ja bo Liam odrazu podszedł do swoich kumpli którzy jakby nigdy nic całkowicie rozluźnieni coś tam gadali. 
Wzruszyłam tylko ramionami i podeszłam do przyjaciółek, których miny nie wyrażały zbyt wielkiego entuzjazmu. Sam patrzyła na nowych znajomych tak jakby zaraz miała eksplodować a Meg zresztą tak samo. Podążając za ich wzrokiem natrafiłam na dziewczyne, której chyba najmniej spodziewałam się w tym momencie. Ta sama blondynka którą spotkałyśmy pierwszego dnia teraz stała obok klejąc się do naszych współlokatorów jakby nigdy nic. 
Prychnęłam pod nosem, ale chyba zrobiłam to zbyt głośno bo uwaga pozostałych skupiła się na mnie.
- Oo Kimmie przyszła- Louis lekko mówiąc pijany podszedł i objął mnie ramieniem.
Ludzie kiedy on się tak załatwił? Mnie i Liama nie było góra 20 minut.
- Kimmie?- blondynka zaśmiała się czym od razu u mnie zminusowała.
Już wiedziałam, że się nie polubimy. 
- Kimberly wystarczy.
- Ahh takk..- odpowiedziała tylko i skupiła dalej uwage na "naszych" znajomych. 
Może ktoś nie nauczył jej dobrych manier? Nie mam pojęcia, ale szczerze? Coś mi w niej nie pasuje.
Uwolniłam się od Louisa i podeszłam do Sam i Meg które trochę się wycofały wyraźnie nie zadowolone z towarzystwa.
- Trzymaj mnie bo jej pizne..
- Sam spokojnie nie ma się co denerwować- poklepałam ją po ramieniu podczas gdy ta coś tam marudziła.
- Patrzcie jak się do nich kleją. Ta  Chloe chyba zapomina, że mieszka za płotem- odwróciłam się na słowa Meg zauważając to co miała na myśli.
Stały sobie jakby nigdy nic bajerując Nialla, Zayna, Louisa, Harrego i Liama.
Własnie Liam. Opierał się o płot i dyskutował o czymś tam z tą całą Chloe. Chciałabym wiedzieć o czym tak rozmawiają. Chociaz? Chociaz jestem dziewczyną i widzę jak się do niego kleji.. Zresztą reszta tak samo reszta tych lasek.
- Ona zaraz rozbierze Harrego wzrokiem- usłyszałam szept Sam.
Rzeczywiście koleżanka blondyny chyba do tego zmierzała. Co z tego, że byli pijani. Meg i Sam chyba już wytrzeźwiały. Co do siebie nie miałam wątpliwości po tym bliskim spotkaniu z zimną wodą w basenie. Ale zaraz.. Sam zazdrosna? O Harrego? Ouu.. Nieźle. Zachichotałam zwracając ich uwagę.
- Już nawet nie mówie o tym, że nas kompletnie zlali. Bo tak naprawdę robili to za każdym razem gdy tak tajemniczo znikali. Mimo wszystko myślałam, że wyżej sobie cenią nasze towarzystwo, ale skoro tak- Meg powiedziała chyba to o czym wszystkie myślałyśmy.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam za bardzo ochoty się zakumplować, także odpadam- uniosła ręce w geście rezygnacji i weszła spowrotem do domu.
Jeszcze raz spojrzałam na płot uświadamiając sobie, że co mi do tego co tak naprawdę robią. Szkoda, zapowiadał się fajny wieczór no ale cóż..
Widząc po raz kolejny jak Chloe ślini się do Liama zrobiło mi się przykro. Nawet nie wiem czemu. Poprostu wydawało mi się, że nie jest chyba typem faceta, który zostawi przyjaciółke na rzecz jakieś tam pierwszej poznanej laski. Z resztą mogłoby się to tyczyć każdego z nich.
- Chodź Sam- pociągnęłam dziewczynę za rękę chcąc oszczędzić jej tych widoków i weszłam do środka.

Idąc do góry zgarnęłyśmy dosłownie wszystkie butelki z alkoholem które nie zostały jeszcze opróżnione i udałyśmy się do pokoju Meg. Rozwaliłyśmy się bez pytania na jej łóżku a kiedy weszła do środka zaśmiała się wdzięcznie.
- Chyba czytacie mi w myślach.


- Wiecie co?- Meg już nieźle wstawiona podniosła rękę chcąc coś ogłosić- Kocham was. Tak strasznie. Jesteście dla mnie jak siostry.
- Ze wzajemnością- zaśmiałyśmy się.
- Żaden, ale to żaden facet nigdy nie zdoła nas poróżnić- powiedziała z pełną powagą.
- Nawet jeśli ma loki i na imie Harry?- zaśmiałam patrząc na Sam, która nic nie robiąc sobie z moich słów otworzyła następne piwo.
- Nawet. Ale wy nawet nie próbujcie się z nimi coś tego no.. zaczynać. Nie bratamy się z wrogiem- wybełkotała brunetka.
- Ty już lepiej więcej nie pij- Sam spojrzała na nią z politowaniem mimo, że sama była już na niezłej fazie co wywnioskowałam po jej takich tikach, które ma dosłownie zawsze.
Sam kręci zazwyczaj głową i drapie się za uchem standardowo po wypiciu dużej ilości alkoholu. No ale co poradzić. Każdy ma swoje dziwactwa.
- Faceci to są świnie, wiecie? Wszyscy chcą tylko nas wykorzystać, a kiedy się znudzimy najlepiej dać sobie spokój.
- Tak Meg wiemy- powiedziałam pod nosem.
Chociaż nie zrobiła tego celowo zrobiło mi się przykro. Chyba to zauważyły bo już po chwili tkwiłam w ich objęciach.
- Przepraszam kochanie, nie chciałam- dziewczyna gładziła mnie po włosach a ja próbowałam powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu.
- Nic się nie stało. Nie zrobiłaś tego specjalnie- odpowiedziałam odklejając się od niej i przybierając uśmiech, który w zamyśle miał być szczery.
To nie jej wina, że faceci to dupki, że trafiłam na takiego który chciał mnie jedynie wykorzystać, przez którego tak się zamknęłam na jakiś czas i przestałam wierzyć w coś takiego jak szczere i prawdziwe uczucia. Tom był chłopakiem, którego naprawde kochałam. Wydawał mi się całym światem. Wierzyłam, że ja dla niego też. Gdybym przez przypadek nie zorientowała się w porę co do jego zamiarów.. Bo przecież to facet musiał wygadać się kumplom.. Tak naprawdę nie dość, że zachowałby się tak podle to jeszcze potem zostawiłby mnie dla innej. A mi? Zostało tylko tak naprawdę złamane serce.
Nauczyłam się w tym swoim krótkim życiu właśnie dzięki niemu, że trzeba czerpać pełnymi garściami. Bawić się dobrze, wykorzystywać zamiast zostać wykorzystanym. Właśnie z takim zamysłem tu przyjeżdżałam. Tego będę się trzymać.
- Nie ma co rozmyślać nad przeszłością. Pijemy!


Wracałam z toalety na korytarzu chwiejnym krokiem. Było już dobrze po północy a ja wciąż siedziałam z dziewczynami. Weszłam do pokoju Meg ale zawróciłam kiedy okazało się, że dziewczyny śpią. Super. Teraz ja zostałam skazana na osamotnienie. Wycofałam się cicho tak, aby ich nie obudzić i zaczęłam rozglądać się po korytarzu. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że pójde do siebie i spróbuje polecieć w kime. Oczywiście kiedy chwyciłam za klamke zdałam sobie sprawę z tego, że drzwi są zamknięte a klucza nie posiadam.
- Myśl, myśl... Zayn- powiedziałam cicho i skierowałam się na piętro.
Wchodząc jakoś po schodach co musiało wyglądać wręcz komicznie nawet nie pomyślałam o tym, że w moim stanie i to jeszcze po ciemku łatwo nie trafie do jego pokoju. Nie miałam nawet czym poświecić bo telefon leżał najprawdopodobniej gdzieś na dole.
Kiedy wdrapałam się już wyżej otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i je uchyliłam.
- Zayn masz może.. Ooo soryy pomyliłam pokoje- powiedziałam cicho widząc postać stojącą tyłem do mnie z pewnością nie mógł być to mulat.
Chciałam się już wycofać kiedy ten ktoś się odwrócił i zauważyłam nie kogo innego jak ciemnego bruneta.
- Liaśś- zaśmiałam się cicho nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak głupio musze wyglądać w tych drzwiach.
- Kim? Co ty tu robisz?- mówiąc to założył ręce na klacie.
- Bo ja szukam Zayna.. bo wiesz to taka zabawna historia bo nie mam klucza od pokoju i.. Może ja już sobie pójde- odwróciłam się chcąc opuścić pokój.
- Czekaj ty jestes pijana?- spytał podejrzliwie.
- Nieeeee- przeciągnęłam i po dłuższej chwili ciszy dodałam- to cześć.
- Ejj chyba nie sądzisz, że cie puszcze w takim stanie. Chodź tu, prześpisz się u mnie- podszedł do mnie i zamknął drzwi.
- Ale ja musze znaleźć Zayna- wybełkotałam.
- Zayn pewnie już śpi w takim stanie się i tak byście nie dogadali.
- Przestań pieprzyć ja się z każdym dogadam- założyłam ręce na piersiach a on na to wybuchnął śmiechem.
- Tak, tak mała ale teraz idziemy spać.
- Nie jestem mała- oburzyłam się.
-Przy mnie na pewno jesteś- stanął na przeciwko mnie tak, że mogłam spokojnie dojrzeć różnice wzrostu między nami. Zresztą nie pierwszy raz.
- Dobra, dobra- wyminęłam go zgrabnie, i udałam się do łazienki wziąść prysznic widząc jak się śmieje za moimi plecami kręcąc głową.

Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam jak rozklada na ziemie poduszki i przykrywa je kocem.
- Co ty robisz?
- Szykuje sobie miejsce do..
- Ty chyba żartujesz, przecież dobrze wiem co robisz i nie zgadzam się od razu mówie. Jeśli już ktoś powinien spać na ziemi to ja.. Nie wygłupiaj się Liam.
- Myślałem, że..
- Źle myślałeś- uśmiechnęłam się- Jesteś moim przyjacielem i jestem pewna, że z twojej strony  nie miałabym się czego obawiać. Pozatym to łóżko jest duże i ja ci robie tylko problem więc nie staraj się mnie jeszcze bardziej dołować- załamałam ręce.
- To w sumie dobrze bo nie wyobrażam sobie nawet jak ta podłoga musi być niewygodna- zaśmiał się.
Pokiwałam głową i usadowiłam się wygodnie pod pościelą a obok mnie po chwili i sam Liam kiedy tylko zgasił światło.
Całkowicie nie wytrzeźwiałam po prysznicu więc nie robiło mi większej różnicy to czy ktoś obok mnie jest czy go nie ma. A zwłaszcza, że to był Liam, ten  Liam który nie skrzywdziłby nawet muchy.
- Dobranoc- powiedziałam cicho wtulając się w poduszke.
- Dobranoc mała- poczułam, że się uśmiecha chociaż leżałam odwrócona do niego plecami.
Mimo wszystko przez dłuższą chwilę nie potrafiłam zasnąć. Czemu zawsze kiedy coś się działo wpadałam właśnie na Liama? Czy to ma być jakiś przekaz czy co? Równie dobrze mogłam przecież wejść do pokoju Nialla. Przypadkowo trafić jednak do Zayna który oddałby mi ten pieprzony klucz i wróciłabym do swojego pokoju. A tak? Leże sobie w łóżku bruneta i nie mogę zasnąć. Gdyby Meg mnie zobaczyła w tym momencie chyba by mnie zabiła.. Szczególnie po tej akcji z Chloe i tymi tam..
Ale przecież nie możemy im nieczego zabronić. Teraz najlepiej jak same też skupimy się na sobie. Takk zdecydowanie to najlepsze rozwiązanie. Nie będziemy im wchodzić w parade, mimo że coś mi w tej blondynce nie gra. Ale to pewnie tylko moje przeczucia.. niesłuszne zresztą jak zwykle. Z taką myślą odpłynęłam.

Obudziłam się niemalże z krzykiem. Cholernie wystraszyłam się snu ale najlepsze było to, że nie pamiętałam o czym był. Byłam jednak przekonana, że dotyczył nikogo innego jak Toma. Zresztą samo to, że dzisiaj Meg nieumyślnie mi o nim przypomniała musiało się tak skończyć. Przez jakiś czas po tym jak z nim zerwałam towarzyszyły mi podobne sny, ale to przeszło. Widocznie wróciło.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić dobrze wiedząc, że teraz nie zasne.
Zerknęłam na zegarek na szafce obok. 5 godzina. Super
- Nie możesz spać?- usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się natrafiając na przenikliwe spojrzenie bruneta. Opierał się na ręce spoglądając na mnie i mimo półmroku panującego w pokoju na jego twarzy widziałam coś przypominające troskę.
- Miałam... koszmar- odwróciłam wzrok i tym samym przeniosłam się do pozycji siedzącej tyłem do chłopaka- Przepraszam, sprawiam ci tylko kłopot. Nie powinno mnie tu nawet być.
Podniosłam się już chcąc wstać, ale na nadgarstku poczułam silną rękę która mnie zatrzymała.
- Nie mów tak. Nigdy nie powiedziałbym, ze sprawiłaś mi jakiś kłopot. Nawet przez myśl mi to nie przeszło.
Odwróciłam się i spojrzałam mu w twarz lekko się uśmiechając. W tym momencie miałam ochotę dać upust dosłownie wszystkim emocjom jakie się we mnie buzowały. Miałam ochote się wypłakać i wydrzeć na całą chatę. Ale jakby to wyglądało o 5 nad ranem? Musiałam to w sobie zdusić. Poczekać na bardziej konfortowy moment. A może samo minie..
- Powinieneś spać. Obudziłam cię, nie chciałam.
- Nie spałem od dłuższej chwili. Nie martw się o mnie. Lepiej mów co to był za koszmar- spojrzał na mnie badawczo.
- A ty co. W psychologa się bawisz?- zaśmiałam się cicho, a on widząc że humor mi się poprawił zaśmiał się i zmierzwił swoje włosy.
- Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
Może i mogłam, ale niektóre sprawy wolałam zostawić dla samej siebie. Naturalnie dziewczyny wiedziały wszystko, ale one jako nieodłączny element mojego życia miały do tego prawo. Nie chciałam obarczać tylko niepotrzebnie Liama kolejnymi smętami z życia.
- Ehm. Nie pamiętam nawet. Najgorsze jest to, że już chyba nie zasne- ułożyłam się spowrotem na łóżku- Ale ty sobie nie przeszkadzaj.
W odpowiedzi chłopak wstał i skierował się po omacku do jednej z półek naprzeciwko wracając bodajże z laptopem.
- Co ty robisz?- zaśmiałam się widząc jak nieudolnie stara się podłączyć ładowarke po ciemku.\
- No jak to co? Obejrzymy coś- powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem i włączył urządzenie, po czym położył się kładąc je sobie na kolanach.
Spojrzałam się na niego jak na kosmitę co chyba musiał zauważyć bo spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Oo już nie przesadza, że jest za wcześnie i chodź tu- pociągnął mnie w swoją stronę tak, że oparłam głowę na jego ramieniu.
- Masz miękkie ramie- zaśmiałam się cicho.
- Chyba chciałaś powiedzieć stalowe- uniósł brew do góry śmiejąc się uroczo.
"Zdecydowanie zbyt uroczo jak na chłopaka"pomyślałam.
- Niee. Mięciutkie jak podusia- wystawiłam mu język chcąc się trochę podroczyć.
Chyba coś jest ze mną nie tak. Najpierw staram się ze wszystkich sił zapominać o pewnych rzeczach. Przestać zamartwiać i tak dalej co zajmuje mi mnóstwo czasu. A przy tym chłopaku wystarczy pięć minut a czuje się tak swobodnie jak nigdy. Nawet Meg ani Sam nie potrafiły mi w tak szybkim czasie poprawić humoru.
- Widzę, że humorek wrócił- objął mnie ramieniem tak, że moja głowa teraz opadła na jego klatke piersiową- To dobrze, ale tak dla pewności puszcze toy story.
- Żartujesz- uniosłam głowę patrząc na niego z niedowierzaniem- uwielbiam to.
Odpowiedzią był jego śmiech. Strasznie zaraźliwy śmiech.
Jak się okazało też jest mega fanem. Nawet możnaby powiedzieć, że ogromnym. Po raz kolejny byłam zdziwiona tym jak dużo nas łączy. Przez ten cały czas wymienialiśmy się jakimiś śmiesznymi uwagami i żartowaliśmy tak jakbyśmy znali się od lat. Ani razu nie poruszył tematu mojego humoru za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem i zdarzyło się, że dźgnęłam go palcem z raz trzy dwa kiedy starał się mnie rozśmieszyć jeszcze bardziej.
- Jesteś prywatnie jeszcze zabawniejszy niż Niall. A myślałam, że go nic nie przebije- oznajmiłam po tym jak opowiedział mi tym co zrobił z Zaynem Louisowi jakieś pół roku temu.
- Widzisz jak mało o mnie wiesz- tym razem to on dźgnął mnie w żebra palcem na co niekontrolowanie się zaśmiałam- A propo Nialla długo się znacie>
- Noo. W sumie od dzieciństwa z dziewczynami a na każde wakacje wpadał Niall na conajmniej miesiąc. Pare razy do Irlandii leciała Meg ale to zazwyczaj na święta- odpowiedziałam.
A czy wy..- zaczął się się trochę jąkać. Obserwując z tej perspektywy jego wyraz twarzy zauważyłam, że się zmienił. Nieco spiął co nie uszło mojej uwadze.
- No wyduś to z siebie.
- Czy was łączyło coś więcej?- powiedział kątem oka obserwując moją reakcję, która w sumie musiała być trochę zaskakująca.
Najzwyczajniej w świecie wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jednak zaraz uspokoiłam się przypominając sobie o tym, że reszta domowników śpi.
- Z Niallem? No co prawda przez chwile tworzyłam pare, ale to było jakieś dziwne i niezręczne i takie całkowicie dziecinne. Tak naprawdę nic poza przyjaźnią nas nie łączyło- posłałam mu pełen rozbawienia uśmiech, który już pewnie odwzajemnił.
Wyraz jego twarzy na nowo zmienił się na łagodny. Nawet nie miałam w sumie czasu na to żeby jakoś konkretniej zastanowić się nad tym bo w tym momencie poraz kolejny odwrócił głowę w moją stronę. Tym razem jednak zamiast cokolwiek powiedzieć wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. A ja najzwyczajniej w świecie utonęłam. Nigdy chyba jeszcze żadne oczy nie wydawały mi się tak duże, spojrzenie tak szczere. Widziałam błysk w jego oczach i przysięgam, że gdyby nie to, że leże nogi ugięły by się pode mną. W momencie gdy jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej a oczy wciąż skanowały moje ja w końcu się ocknęłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Poprostu oprzytomniałam i podniosłam się pozostawiajac za sobą nieźle zdziwionego Liama.
- Emm jestem śpiąca- powiedziałam cicho- Ale najpierw czegoś się napiję, Zaraz wracam- nawet na niego nie spoglądając po prostu opuściłam pokój i nawet na moment się nie zatrzymując.
Kiedy już znalazłam się na dole chwyciłam sok z lodówki i oparłam się o blat. Co to do cholery było?
Przecież dobrze wiem do czego to zmierzało. Jak by się to skończyło gdybym w pore nie oprzytomniała.. Najpewniej pocałunkiem.
"Prawdopodobnie najlepszym pocałunkiem w twoim życiu" dopowiedziałam sobie podświadomie natychmiastowo karcąc się w myślach.
To była chwila. Dosłownie moment podczas, którego mogłabym stracić kogoś kto zasługiwał na miano wspaniałego przyjaciela. Może to alkohol wciąż przeze mnie przemiawiał. Może nie dostrzegałam czegoś wcześniej. Może tak naprawdę tego chciałam, ale nie kosztem tego co stworzyło się między nami.
Jego towarzystwo wywierało na mnie ogromne poczucie bezpieczeństwa, jego obecność sprawiała, że podświadomie mój humor się poprawiał. Ale to nie znaczy, że przez chwile słabości miałabym stracić to wszystko.
Nie wiem ile czasu przesiedziałam w kuchni, ale kiedy poczułam, ze zaraz padne ze zmęczenia zaczęło się robić coraz jaśniej.
Jak na ścięcie ruszyłam spowrotem do pokoju Liama. Najchętniej poszłabym prosto do swojego, ale nie miałam dalej klucza.
Nie mogłam opisać ulgi kiedy okazało się, że chłopak już zasnął. Przez moment poczułam wyrzuty sumienia kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że zostawiłam go samego bez żadnego wyjaśnienia, ale widząc go z takim spokojnym wyrazem twarzy to minęło.
Kiedy położyłam się chcąc czy nie chcąc i przykryłam jeszcze przez moment przyglądałam się jak jego klatka unosi się i opada w wyniku wyrównanego oddechu, po czym nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Dziękuję bardzo za każdy komentarz :)
Inspirujecie mnie do dalszego pisania. 
Jeśli prowadzicie jakieś blogi prosze żebyście zostawili adresy a chętnie zajrze i poczytam :)
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieje, że i tym razem jakieś komentarze się pojawią 

środa, 7 maja 2014

Uwaga

Po pierwsze chciałam bardzo podziękować za ponad 7 000 wyświetleń :)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak mnie cieszą 

Jednak nie tylko o tym chce napisać.
Widzę liczbe wyświetleń i tym bardziej przykro mi, że nie ma żadnych komentarzy.
Szkoda tym bardziej, że wróciłam i mam parę pomysłów.
Brak motywacji smuci. Serio. :(
Skoro jednak nikt nie czyta to po co się produkować?
Następny rozdział pojawi się dopiero po tym jak zobacze, że komuś zalezy na tym. <:
Wyświetlenia wyświetleniami bo w sumie każdy może przypadkiem trafić na bloga nawet go nie czytając :C

Więc przypominam

komentarze= rozdział

Mam nadzieje, ze do zobaczenia :)

wtorek, 6 maja 2014

10

Byłam w trakcie nadrabiania zaległych sezonów seriali. Co poradzić, że zwyczajnie nie miałam na to czasu w domu. A tu?  Powinnam w tym momencie być gdzieś    imprezować czy ewentualnie leżeć na plaży. O ironio! Chyba więcej działo się w domu podczas pieprzonego zjazdu rodzinnego, z którego zmyłam się bardzo szybko na rzecz klasowej imprezy nad jeziorem.. Była nawet siostra mamy, ale bez Chrisa tylko z synkiem. Uwielbiam malucha tak samo jak tą pare. Są ze sobą już tak cudownie długo a Gwen wytrzymuje jego nieobecności. Widocznie dla miłość jest w stanie zaakceptować pewne poświęcenia. Nawet gdy okazuje się nim posiadanie męża, rozpoznawalnego na skale światową. Nie wiem czy byłabym w stanie na takie poświęcenie. Pamiętam sytuacje kiedy Gwen dostała pogróżki, jeszcze na początku ich związku. Chris tak się wściekł, że przez moment rozważał nawet odejście z zespołu. Ale moja ciotka w życiu by mu na to nie pozwoliła. Wie jak bardzo to kocha. Zdaje sobie też sprawe z tego jak ja uwielbiam Coldplay. Mam z Chrisem swietny kontakt i zdarza mi się wpaść na ich koncerty. Zawsze starają się namówić mnie na stanie w strefie vipowskiej ale co poradze, że wole poczuć to show pośród ludzi z pełnej perspektywy. Nie wiem jak będzie następnym razem. Cały zespół mnie w sumie polubił i przez moment Johnny nazywał mnie ich maskotką.. ehh no cudowni ludzie.Mają podobno zagrać coś w LA, a ja mam nadzieje, że Gwen będzie razem z zespołem. Z tego co wiem to jest z nimi w trasie razem z małym. Te wakacje miały dostarczyć mi nowych wspomnieć, nie odwrotnie. Cóż jednak poradze na fakt, że wszystko się tak potoczyło
Moje rozmyślenia przerwał krzyk, na dźwięk którego zerwałam się z łóżka. Prosze noo. Przecież to było oczywiste, że się wkurzy. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałam.
Jak najszybciej mogłam podeszłam w stronę drzwi i je uchyliłam. Widząc, że na korytarzy nikogo nie ma i spodziewając się tego, że Zayn zapewne zaraz zawita do mojego pokoju puściłam się pędem w strone schodów. To chyba nie było najlepszym pomysłem bo po chwili usłyszałam jak ktoś zbiega z góry. Oparłam się o ściane w mało widocznym miejscu i zza rogu obserwowałam jak mulat zbiega prawdopodobnie do salonu nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że mnie tam nie ma.
Nie mogłam. Poprostu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu widząc jego mine. I włosy... te włosy błagające o pomste do nieba. No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Teraz niech żałuje, że mnie wydał.
Tak zaabsorwowana tą wystuacją nie zauważyłam, że ktoś stanął obok mnie. 
Podskoczyłam jak oparzona czując rękę na swoim ramieniu.
- O Boże Liam.. wystraszyłeś mnie- odwróciłam się do chłopaka kładąc ręke na sercu.
- Emmm co ty robisz?- spojrzał na mnie uważnie mi się przyglądając. 
Dopiero teraz zauważyłam jak uważnie mnie lustruje wzrokiem. Przy tym się uśmiechając. Ale to w taki sposób którego zupełnie nie byłam w stanie zdefiniować. Przynajmniej nie w momencie, w którym  Zayn latał po domu najpewniej mnie szukając.
- Zayn mnie hah szuka nie ma czasu na wyjaśnienia haha- wydusiłam z siebie a jego twarz przybrała teraz rozbawiony wyraz.
- Nie smiej się ze mnie tylko mi pomóż- uniosłam brew do góry.
- KIIIIIIIIIM I TAK SIĘ NIE UKRYJESZZZZZZZZZ!- Zayn ewidentnie zrozumiał, że na dole mnie nie ma.
- Kimmie!- z jednego z pokoji wyszedł Harry widząc mnie i ciemnego bruneta zatrzymał się lustrując nas podejrzliwym wzrokiem.
- Z tego co słysze Zaynie cie wszędzie szuka. A ty się tu bujasz z Liamem?- zaśmiał się co odwzajemniłam podobnie jak sam Liam którego (nie)dyskretnie szturchnęłam w bok- Co mu się stało?
- A nicc wiesz taka przyjacielska sprzeczka- wymusiłam swój standardowy uśmieszek na co on tylko pokiwał głową i udał się na dół.
Odwróciłam się na pięcie tym samym trafiając wprost na Liama.
- Czemu on cie szuka? Coś się stało? Coś chce ci zrobić?- chłopak zasypywał mnie pytaniami podczas gdy ja kompeltnie nie miałam pojęcia co teraz ze sobą zrobić.
- Potem ci to wyjaśnie. Chodź musimy się gdzieś ukryć bo chyba nie sądzisz, że Harry nas nie wsypie- chwyciłam go za rękę i nie czekając na wyjaśnienia pociągnęłam na równoległego pokoju.
- Hejjj. Jeśli on ci chce coś zrobić to się nie bój przy mnie nawet cie nie tknie nie pozwole na to- Liam zatrzymał się i odwrócił mnie w swoją stronę zmartwiony co poskutkowało przyjemnym uczuciem. Martwi się o mnie, to miłe.  Zamknęłam drzwi od jak się okazało pokoju Niall sądząc po czystości.
- Niee to tylko zemsta nie ma się co obawiać- zaśmiałam się.
- Zemsta mówisz?- podniósł brew do góry w ten charakterystyczny dla siebie sposób.
- No tak a ty możesz czuć się pełnoprawnie udziałowcem bo Harry już cie ze mną widział więc pewnie Zayn to sobie skojarzy- usiadłam na łóżku klepiąc miejsce obok siebie.
Chłopak przysiadł obok i zmierzwił włosy ręką co było jak dla mnie nadzwyczaj seksowne. Wywróciłam oczami myśląc nad własną głupotą kiedy przypomniałam sobie nagle sytuacje z miasta i dziękuje Bogu za to, że siedziałam na łóżku bo nogi momentalnie się pode mną ugięły. Czemu ja tak na niego reaguje? Co jest ze mną nie tak do cholery?
- Kim?- głos Liama rozbudził mnie z transu a ja spojrzałam na niego lekko rozkojarzona.
- Mhmm?
- Pytałem czy coś obejrzymy- uśmiechnął się szczerze wskazując na laptop Nialla.
- Serio? Chcesz coś oglądać? Teraz?- zaśmiałam się.
- No wiesz skoro i tak narazie stąd nie wyjdziemy to pomyślałem...
- Nie gadaj tylko coś puść.
- Taaak tylko co?- usiadł koło mnie z laptopem irlandczyka na kolanach i zaczął przeglądać jakieś foldery z filmami.
- A co on tam ma? Ooo nie to czekaj czekaj wróć! "Jestem legendą"?- spytałam.
- Żartujesz? Uwielbiam ten film- zaśmiał się uroczo co odrazu odwzajemniłam.
- Ale najpierw- zaczął i wstał na moment żeby po chwili położyć się na łóżku- trzeba się wygodniej rozwalić.
- Tak? ahhahhaha. Co by Niall powiedział na to bezczeszczenie jego łóżka?
- Nie gadaj tylko chodź tu- nie wiem czy możliwe, ale jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
Wzruszyłam ramionami nie mogąc opanować przyjemnego uczucia gdy usadowiłam się koło niego i przyjęłam jak najwygodniejszą poze żeby obejrzeć film.
Może coś było nie tak. Mimo tego, że ewidentnie moja relacja z Liamem się z niewiadomych przyczyn oczywiście jednostronnie zmieniała. Ja nie potrafiłam go od siebie odsunąć. Nie czułam się niezręcznie w jego obecności. A już samo to, że leżałam obok niego chyba powinno mną jakoś wstrząsnąć. Nic z tych rzeczy. Czułam się tak jakbym znała go od zawsze. Jakby jego obecność była czymś normalnym. A jeśli nie czułam się w żaden sposób niekomfortowo powinnam o tym nie myśleć i to zwyczajnie zignorować tak jak zrobiłam to pare godzin wcześniej.
Przez ten cały czas ani razu nikt nie wpadł do pokoju. W czasie trwania filmu zdążyłam opowiedzieć Liamowi o mojej małej zemście. Śmieszyło go to strasznie a mnie przechodziły przyjemne ciarki wzdłuż kręgosłupa kiedy się uśmiechał. Chyba nie ma takiej osoby której nie odpowiadałby jego sposób bycia. Był nadzwyczaj szczery i przy tym taki troskliwy kiedy opowiadał o swoich siostrach i rodzinie. Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat ingorując zupełnie najważniejsze sceny filmu. Siedziałam po turecku na przeciwko niego a on leżał wyprostowany opierając się na łokciu tak, że spoglądaliśmy wprost na siebie.
- Czym się wogóle zajmujesz?- zadałam jedno z kolejnych pytań.
Chiciałąm dowiedzieć się o nim jak najwięcej co było dziwne bo do tej pory mało mnie obchodzili inni ludzie z wyjątkiem rodziny i przyjaciół.
- Emm... Można powiedzieć, że muzykuję- odpowiedział po krótkim zastanowieniu i spojrzał na mnie oczekując jakiejś mojej reakcji.
Wydało mi się troche dziwne to, że przyglądał mi się jakby na coś czekał, ale kiedy zmarszczył brwi robiąc przy tym taką mega zamyśloną minę nie wytrzymałam i najzwyczajniej w świecie go szczypnęłam wolną ręką.
Liam spojrzał rozbawiony po chwili podnosząc się do siadu.
-Okej, sama tego chciałaś- zaśmiał się i po chwili był już nademną gilgocząc mnie wyraźnie się nabijając co mojej bezradności.
- Liam prosze cie przestań. hahaha Liam no!- próbowałam go jakoś ogarnąć, ale dosyć słabo mi to wychodziło. Starałam się wyswobodzić, ale było dosyć ciężko szczególnie zważywszy na fakt, że to ja leżałam podczas gdy on maltretował mnie rękami stojąc nademną. Ale jakimś cudem udało mi się podnieść.
- Ooo tu jesteście i oo..- drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Niall.
Musiała to być chyba troche niezbyt konfortowo wyglądająca sytuacja bo ja i Li zastygliśmy w miejscu podczas gdy on łapał obejmował mnie w pasie a ja ręce trzymałam na jego klatce piersiowej.
- Yy.. Wszędzie was szukaliśmy. Fajnie by było jakbyście zeszli- blondyn skierował się do jednej z półek swojego pokoju i chwycił z niej coś- Co wy wogóle robicie w moim pokoju?- spytał.
- Film sobie oglądaliśmy- Li stwierdził jakby nigdy nic przejmując tym samym inicjatywe.
I dobrze. Ja po tym śmiechu czułam się jakbym przebiegła conajmniej maraton.
- No dobra, ale u mnie? Na moim laptopie???
- Ty chyba nie sądzisz, że ja tam zejde kiedy Zayn mnie szuka- wtrąciłam.
- Zayn?- Niall zaśmiał się i machnął ręką- jemu już dawno przeszło. Chodźcie bo gramy w butelke- oznajmil i wyszedł.
- W butelke? Serioo?..- zrezygnowana spojrzałam na Liama który na nowo stał się jakby nieobecny.
- Chodź- pociągnął mnie za ręke- O Zayna się nie bój. Nawet cie palcem nie tknie- oznajmił z uśmiechem chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się na dół.




Jak mówił blondas tak też było. Kiedy zeszliśmy na dół nikt nawet nie zwrócił na nas większej uwagi. Trzymałam się blisko Liama obawiając się nieco Zayna. Nie wiem czy było to uzasadnione ponieważ on jakby nigdy nic siedział sobie i rozmawiał z Harrym i Meg której obecność nieco mnie ucieszyła. Fajnie że jednak chce się integrować. Puściłam ręke Liama, który spojrzał na mnie pytająco, uśmiechnęłam się i pokazałam na kuchnie do której się udałam się czegoś napić. Wyjęłam sobie puszke z pepsi otworzyłam się i oparłam o blat. Do środka po chwili wszedł Louis i zaczął wyjmować z niej jakieś butelki z piwem i flaszke. No ładnie. Kiedy to się tam nazbierało?
- Kimmie Kimmie Kimmie- no wiedziałam, że długo tak bez gadania nie wytrzyma.
- Tak Loui?
- Ja myślałem, że my tu się spikniemy, będziemy żyć długo i szczęśliwie a ty tutaj rozbijasz mi serce- mówił nie odrywając na moment wzroku od lodówki.
- Ale co?? Czekaj... o czym ty gadasz?- podniosłam zdezorientowana jedną brew.
- Noo.. Może reszta nie widziała ale ja nie jestem ślepy i widziałem te złączone ręce- powiedział jakby nigdy nic szarpiąc się widocznie z jakąś puszką bo przeklnął nie mogąc sobie poradzić.
- Eee?- widział mnie i Liama. Okey.
Na mojej twarzy wkradł się chyba uśmiech i na moment się zamyśliłam bo ocknęłam się kiedy Louis zaczął mi machać ręką przed oczami.
- No i o tym właśnie mówie- wyszczerzył się- Zostańmy przyjaciółmi.
Przytulił mnie a ja odwzajemniłam to nie bardzo rozumiejąc sytuacji.
- Louis ale ja nie..- zaczęłam kiedy zorientowałam się co miał na myśli.
- Oj... nie tłumacz się. To, że inni nie widza niektórych rzeczy to nie znaczy, że jak też- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
Tego człowieka nie przegadasz poprostu. Więc co poradzić. Już się nie odezwałam.
- A teraz moja przyjaciółko pomóż mi z tym może- wręczył mi pare butelek sam wziął w ręke i udał się w kierunku pozostałych.
- Eeeee tyle alkoholu na gre w butelke?- spytałam.
- Noo wiesz. Butelka alkochinczyk... kto wie- zamrugał wesoło i zniknął  za drzwiami.
Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się za nim.
Przysiadłam między Liamem i jak się okazało Louisem, który cały czas dawał mi słabo zrozumiane znaki oczami. Wyglądało to wprost komicznie dlatego co chwile wybuchałam śmiechem.
Gra w butelke jak to gra. Zaczął kręcić Niall i wypadło na Sam wzięła wyzwanie więc musiała wypić dwie kolejki pod rząd jak to stwierdził blondyn- na rozluźnienie. Blondynka zadowolona z takiego obrotu sprawy wypiła i zakręciła butelką, która szczęśliwie lub nie szczęśliwie wypadła na mnie.
- Pytanie- ułożyłam ręce na piersiach pewnie spoglądając na przyjaciółke, która chyba zastanawiała się o co spytać.
Lepsze to niż wyzwanie, które w jej wykonianiu pewnie było by jakieś hardkorowe.
- O o o! Ja mam!- Meg klasnęła w ręce i uśmiechnęła się złośliwie.
- Ejjjj to niezgodne z zasadami- zaprotestowałam, mimo że czułam iż nie ma zamiaru odpuścić.
- Nie marudź. Moge Sam?- spojrzała na dziewczyne a ta niewyraźnie cos mruknęła kiwając głową.
- Noo więc, jak tam się nazywało to ciacho z wypadku, kiedy się spotkacie? I czy wogóle i masz jego numer?..
- Eeeej miało być jedno pytanie- oburzyłam się.
- Więc?
- Matt- chwyciłam butelke chcąc zakręcić.
- Co za Matt?- spytał Harry, który przypomniał o swojej obecności.
Do tej pory tylko siedział i jadł co było dość dziwne tym bardziej, że obok niego siedział Niall. No ale cóż.
- Taki typ na którego wpadła Kim i nie chce przyznać ze na niego leci- Meg odpowiedziała zanim ja zdążyłam to zrobić.
- Nie lece na niego. Ja go nawet nie znam- oburzyłam się znowu.
- Następny z którym mnie zdradzasz?- spojrzałam na Louisa który starał się zainicjować płacz.
Nie okłamujmy się słabo mu to wychodziło.
- Następny ale jak...
Spojrzałam chyba z mordem wypisanym na twarzy na Louisa który już otwierał usta żeby odpowiedzieć, ale ostatecznie zamilkł. Nie to żeby mnie obchodziło to co on sobie myśli, ale poprostu wydaje mi się, że jego przemyślenia powinien zostawić sam dla siebie, a nie dzielić się nimi z ludźmi. Tym bardziej, że są wyssane z palca. Całkowicie bzdurne i nieprawdziwe.
Zaczęliśmy grać dalej i coraz więcej pić. Chyba nikt się nie hamował co mi odpowiadało. W ruch poszła też wódka która kończyła się coraz szybciej.


- Kręć.
- Okej okej już... O Harry- zaśmiałam się kiedy butelka się zatrzymała.
- Oooo to może hmmm...- zastanawiałam się.
- Pocałuj Sam- wydarł się Niall.
- Coo? Ale jak to nieuczciwe..- Sam zaczęła się jąkać.
- Co nie uczciwe? Nie ma że nie uczciwe. Polejcie Niallowi- przybiłam mu piątkę- A ty całuj wskazałam na Harrego.
Po chwili chłopak niby od niechcenia przybliżył się do Sam i złączyli usta w pocałunku który chyba trwał zbyt długo jak dla mnie.
Kiedy Louis zaczął z resztą chłopaków odchrząkiwać ja nie mogąc przestać się śmiać odwróciłam się na bok tym samym trafiając na Liama który siedział po mojej lewej.
Siedział taki jakby nie obecny a kiedy zauważył, że mu się przyglądam posłał mi niewyraźny uśmiech.
Oparłam głowe na jego ramieniu przez moment wdychając jego perfumy, którymi się zaciągnęłam. Poczułam jak obejmuje mnie ramieniem a swoją głowę układa na mojej. Zaśmiałam się cicho.
- Kim! Pytanie czy wyzwanie nie śpij dziewczyno- Harry zaczął się wydzierać.
- Spokojnie. Nie zauważyłam, że skończyliście się już lizać- wystawiłam mu język zauważając czerwoną na twarzy Sam.
Sammie się rumienie. A to nowość.
- No to jak?
- Yyy oczywiście, że wyzwanie- powiedziałam przeczuwając złe pytania.
- Liam Louis pomożecie mi z czymś?- Sam wstała i udała się w stronę piętra- Musze coś przenieść.. i potrzebuje kogoś ten no.. silnego i..- coś kręciła, ale tylko chyba ja to zauważyłam bo ta dwójka posłusznie wstała i udała się za nią.
- No to co z tym wyzwaniem?- spytałam.
- OK to może ja- Zayn wstał i nie czekając na to co zrobi Harry- podszedł do mnie po czym podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.
- Zayyn do cholery co to ma być. ZAYN postaw mnieeeeee!
- Nie niee nieee tym razem- normalnie poczułam jak się uśmiecha.
A Harry Niall i Meg co? Siedzieli i śmiali się podczas gdy mulat otworzył sobie jedną ręką drzwi od salonu i udał się ze mną na dwór. Czując do czego to zmierza panicznie zaczęłam się wiercić. Ale oczywiście nic co dobre nie trwa wiecznie.
- Lecisz księżniczko- Zayn zagryzł dolną wargę i z uśmiechem wrzucił mnie do basenu.
Wynurzyłam się dosłownie po chwili, cała mokra wyszłam z basenu.
- Cholera jasna- weszłam do środka trzęsać się lekko i udałam od razy na schody żeby się przebrać.
Zawsze ja do cholery jasnej. Zawsze basen. Co oni mają z tym basenem no???
Jakie wielkie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że moje drzwi od pokoju są zamknięte..
Teraz to już lekka przesada chyba no ale okey skoro tak chcą pogrywać to nie będę uległa. Wróciłam do salonu posyłając Zaynowi i mojej "grupce wsparcia" mordercze spojrzenie. Po chwili przybierając wymuszony ale szeroki uśmiech siadłam na swoim miejscu. Zayn i Harry śmiali się w najlepsze. Meg z Niallem rozmawiali, albo przynajmniej próbowali. A po chwili do środka weszła Sam, która widząc mnie zaczęła dosłownie jak ja się trząść- tyle, że ze śmiechu.
A więc ona też w to była zamieszana okej. Zaraz za nią weszli Loui i Li.
- Eejj co tu sie.. Kim dlaczego jesteś cała mokra?- Louis podbiegł do mnie chcąc mnie przytulić, ale to chyba nie był najlepszy pomysł z racji że dosłownie ociekałam wodą.
- Miss mokrego podkoszulka- Zayn zaśmiał się na co ja prychnęłam tylko pod nosem.
- Czemu się nie przebrałaś?
- Dobre pytanie Lou. Po tym jak wyszliście Zayn wrzucił mnie do basenu, a potem cudownie okazało się, że ktoś zamknął mi pokój- wymamrotałam.
- Aaa- chłopak udał że się nad czymś zastanawia- to po to Sam nam kazała iść i siedzieć bez sensu w tym pokoju. To ma w sumie sens.
- Tyyy- zagroziłam dziewczynie palcem.
- Nie możesz tak siedzieć. Chodź- Liam stanął przedemną i wyciągnął rękę którą chwyciłam- Dam ci coś swojego.
- Dzięki, ale nie musisz..
- Przestań będziesz chora.
Nic już nie odpowiedziałam tylko ruszyliśmy poraz kolejny do góry podczas gdy reszta zaczęła dalej pić.


-Nie musiałeś serio- powiedziałam bawiąc się rękami podczas gdy Liam szukał czegoś odpowiedniego w swojej szafie.
- To powinno być dobre- wręczył mi jakąś koszulke i spodnie od dresu- Tu masz łazienke poczekam na ciebie- uśmiechnął się.
Weszłam do środka, ogarnęłam jako tako odwieszając mokre rzeczy i wyszłam z pomieszczenia.
Liam jak powiedział tak zrobił. Siedział na łóżku bawiąc się telefonem, który schował kiedy tylko mnie zauważył i uśmiechnął się promiennie.
- Do twarzy ci w moich rzeczach.
- Zazwyczaj dziewczyny w męskich ciuchach wyglądają.. hmmm słodko?- wystawiłam mu język.
Kiedy odwrócił wzrok w drugą stronę ja zaciągnęłam się perfumami chłopaka, którymi przesiąkła jego koszula. Ojezusie. Mając ją na sobie nie czułam się jak w worku tylko żeby nie powiedzieć.. o wiele atrakcyjniej.
- Coś nie tak?- uniósł brew.
- Nie skądże- podeszłam i wskoczyłam mu na barana czego się chyba nie spodziewał ale złapał mnie za nogi i ruszył ze mną na plecach z pokoju.


Jeśli ktoś tu jest mogłabym prosić o jakikolwiek komentarz? Prosze o nawet głupie ":)" które mogłoby mnie w jakis sposób zmotywować :)