piątek, 18 maja 2012

8


Rozłączyłam się i wzięłam głęboki oddech. Aktualnie siedziałam na jednym z leżaków przy basenie starając się w jakiś sposób zrozumieć moją rodzicielkę. Ściemniło się już. Tak jak przypuszczałam rozmowa przebiegła standardowo. Z jednej strony matka wysłała mnie tutaj, a z drugiej zapewne nie do końca to przemyślała. Może nie zdawała sobie sprawy z tego, jak denerwuje mnie ta jej cała kontrola.
- Czemu siedzisz tu sama? Stało się coś?- z rozmyślań wyrwał mnie męski głos.
Podniosłam wzrok. Przede mną stał Liam w całej okazałości.
- Myślę w spokoju- wysiliłam się na lekki uśmiech i ponownie skierowałam oczy na jakiś punkt w oddali.
Liam przysiadł obok i przez moment uważnie mi się przyglądał.
- Czy to ma jakiś związek z telefonem, który wyszłaś odebrać?- spytał niepewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nie musiałam na niego patrzeć. Ja po prostu czułam, że się we mnie wpatruje.
- Nazwijmy to trudną rozmową z matką- powiedziałam cicho i odchylając się lekko w tył.
- Zirytowała cię trochę- spojrzał na mnie badawczo najwyraźniej oczekując konkretnej odpowiedzi.
- Irytuje mnie już to jej ciągłe sprawdzanie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile Sms-ów jak dotąd od niej dostałam.  Ewidentnie chce mi popsuć wakacje. Czy ja coś robię nie tak? Ja się pytam co ja takiego zrobiłam! A teraz jeszcze wyżalam się tobie, chociaż tak naprawdę prawie cie nie znam- kiedy już wszystko z siebie wyrzuciłam oparłam się na ramionach w geście rezygnacji- Nie ogarniam już tego.
- Tęskni za tobą- ledwie usłyszałam odpowiedź chłopaka.
- Możliwe ale..
- Z tego co Niall mówił to masz starsze siostry, które już się wyprowadziły. Jakby na to nie patrzeć ty najpewniej już nie długo zrobisz to samo. Twoja mama chyba właśnie zdała sobie z tego sprawę.
Wytrzeszczyłam oczy. To było dość przekonujące ale..
- Skąd ta pewność?
- Też to przerabiałem. Tylko, że akurat ja mam już to za sobą- uśmiechnął się co odwzajemniłam.
- A więc najgorsze przede mną- powiedziałam cicho i skrzywiłam się na samą myśl tego co mnie czeka.
Przez moment przed oczami przeleciały mi wszystkie momenty w których byłam obojętna na starania matki. Pewnie blondyn ma rację. Będę musiała ocieplić relacje z matulą. To najlepsze rozwiązanie.
Mogę oficjalnie stwierdzić, że taki Liam to skarb. Uleczył mi trochę moją już nadwyrężoną psychikę. Wysłuchał chociaż nikt go o to nie prosił . Przez moment analizowałam wszystko w mojej głowie kiedy poczułam jak chłopak przysiada się bliżej. Potem zrobił coś czego się w ogóle nie spodziewałam. Najnormalniej w świecie mnie przytulił. Przez chwilę byłam zaskoczona, ale po chwili odwzajemniłam uścisk. Wtuliłam się w jego tors i momentalnie łzy popłynęły mi z oczu. Właściwie nawet nie wiem czemu. Musiałam je z siebie wylać. Właśnie tego było mi teraz trzeba. Oczyszczenia i kogoś kto mnie wesprze.
- Hej, nie płacz. Wszystko będzie dobrze- podniósł mój podbródek i otarł łzy z policzków- Nie może być aż tak źle jak mówisz- uśmiechnął się i bliżej mnie do siebie przygarnął.
Poprawił mi nastrój. Byłam mu cholernie wdzięczna. Uśmiechnęłam się do niego już całkowicie szczerze.
Wychyliłam się lekko i pocałowałam chłopaka w policzek po czym znowu przylgnęłam do jego klaty.
- Za co?- spytał trochę zaskoczony i lekko zarumieniony.
- Dziękuję, że tu przyszedłeś. Chyba potrzebowałam rozmowy.
- Możesz na mnie liczyć. No wiesz... w razie jakbyś chciała się wygadać.
 On jest taki opiekuńczy, że nie wyrabiam. Trochę to dziwne, bo prawie mnie nie zna, ale może Liam kocha cały świat. A jeszcze do tego jest niesamowicie przystojny. Nie ukrywajmy. Cała piątka do brzydkich nie należy, ale on od razu wydał mi się kimś w rodzaju ideału. Chłopak, z którym ostatnio byłam był totalnym idiotą, dupkiem... długo by wymieniać. Oficjalnie byliśmy ze sobą z 5 dni? Przestrzegano mnie przed nim, ale nie, Kim wie lepiej! Dobrze, że chociaż w porę się zorientowałam, że to czub zanim do czegokolwiek doszło. Stałam się po prostu bardziej ostrożna.
- Chodźmy już do reszty. Koniec użalania- wstałam i pociągnęłam chłopaka w kierunku reszty.

Kiedy znaleźliśmy się w salonie zastaliśmy dość zabawny widok. Louis z Harrym latali po pomieszczeniu rzucając pilotem. Dziewczyny rozłożone na kanapie żywo o czymś rozmawiały. Z pewnością o dzisiejszych zakupach ciemnej. Natomiast Zayn siedzący na fotelu starał się uspokoić kolegów rzucając w nich czym popadnie. Ale nie oszukujmy się. Z marnym efektem. Po prostu uśmiech sam cisnął się na twarz.
Brakowało tylko Nialla. Po chwili i ten wyłonił się ze schodów trzymając w ręku kilka płyt.
- To co oglądamy?- Louis zwrócił się do blondasa.
- Mam parę filmów. Możemy coś wybrać- Chłopak uśmiechnął się i ruszył w kierunku telewizora.
Z racji, że chłopaki byli zajęci dyskusją na temat wyboru ja postanowiłam znaleźć sobie jakieś wygodne miejsce. Usiadłam na jednej z dwóch kanap czekając na decyzje. Obok mnie usadowił się Liam najwyraźniej nie bardzo przejmujący się tym co robi reszta. Spojrzałam na niego i po raz kolejny posłałam mu pełen wdzięczności uśmiech, który natychmiast odwzajemnił.
- Co oglądamy?- spytałam Nialla, który właśnie siadł obok mnie.
W głebi duszy dziękowałam, że to on siedzi obok, a nie Lou czy Harry. Miałam takie dziwne przeczucie, że ciężko by było skupić się przy nich na filmie. Są zbyt nierozgarnięci. Ułożyli się na podłodze.
- "Paranormal activity"- usłyszałam odpowiedź blondyna i zrobiłam wielkie oczy.
- Z tego co pamiętam bałeś się takich filmów- zaśmiałam się cicho.
- Od tego czasu wiele się zmieniło- mówiąc to poruszył śmiesznie brwiami co całkowicie mnie rozbroiło.
Po jego odpowiedzi zapanowała już cisza. Wszyscy wlepili oczy w ekran skupiając całą uwagę na filmie, który stopniowo zaczął się rozkręcać. Niall mówił prawdę. Naprawdę przestał się bać horrorów. Kiedyś potrafił drzeć ryja jak opętany przy jakiejkolwiek strasznej scenie. A tu? Spokój totalny. Nie drgnął nawet kiedy na zewnątrz niespodziewanie wybuchły fajerwerki. Szacun.
Nie można tego samego powiedzieć o Harrym i Louisie. Oni wpadali co chwile w panike. Wrzeszczeli jak dzieci praktycznie za każdym razem kiedy w filmie działo się coś niepokojącego. Czyli praktycznie co pięć sekund. Dziewczyny siedzące na kanapie obok miały z nich niezły ubaw. Tylko, że one momentami też się srały. Ja osobiście widziałam już ten film parę razy więc nie robił na mnie wrażenia. Nic im nie wspominałam bo nie chciałam zmuszać ich do zmiany repertuaru. A poza tym widziałam twarz Harrego kiedy Niall wybrał film. Jak mordka małego szczeniaczka. Nie byłam na tyle okrutna żeby coś zmieniać i psuć mu radoche.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni żeby sprawdzić godzine. Sms od kuzynki. No nic. Trzeba kulturalnie odpisać.
- Co robisz?- usłyszałam Liama, który zaglądał mi przez ramię.
- Piszę do kuzynki.
- Widzę, że film nie bardzo cię interesuje- wywnioskował.
- Już go oglądałam- odszepnęłam cicho.
- Tak szczerze to ja też, ale nie miałem serca mówić o tym reszcie.
A więc z racji, że obydwoje nie byliśmy za bardzo zainteresowani filmem rzucaliśmy w dwóch strachliwych na ziemi żelkami i ogólnie wszystkim co popadło. U ich dwójki wywoływało to jakieś krzyki grozy a przynajmniej ja tłumiłam śmiech przy pomocy jakieś poduchy. Wszystko skończyło się w momencie w którym film dobiegł końca. Nie mogąc znieść oburzonego wzroku Harolda wspaniałomyślnie zaproponowałam kolejny. No i oczywiście wiązało się to z tym, że straszniejszy.
- "Teksańska masakra piłą mechaniczną"- krzyknął zadowolony Louis.
- Żartujesz? ty srasz na "Paranormal Activity"- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- E tammm.. To oglądamy?- zignorował mnie totalnie.
U chłopaków głośne "tak" natomiast ku mojej radości dziewczyny mnie wsparły głośnym "NIE!"
- Co jest? Cykamy się?- Louis obrzucił mnie rozbawionym spojrzeniem.
- Nie. Po prostu nie lubię filmów, w których się kogoś kroi, tnie.. to obrzydliwe- odparłam.
- Was to nie brzydzi?- Meg na szczęście mnie poparła za co uśmiechnęłam się wdzięczna w jej stronę.
Spojrzeli po sobie i pokiwali przecząco głowami.
Spojrzałam na Nialla. Zero pomocy z jego strony.. Ehh.. Będzie coś ode mnie chciał.
Fajny kolega. Co ja gadam? Ja go traktuje jak rodzine, a on mi z czymś takim wyjeżdża. Szkoda słów.
- Jeżeli się boisz masz obok Nialla, a nie.. on ma swój popcorn, a więc zostaje tylko Liam- rzucił ochachany Zayn ze swojego fotela.
- Malik! Grabisz sobie.- fuknęłam w jego stronę i wcisnęłam się bardziej w fotel.
Film tak jak przewidziałam. Mnóstwo krwi i makabrycznych scen. Momentami zakrywałam oczy z obrzydzenia, jak zresztą zauważyłam nie ja jedyna. Dzieczyny robiły to samo. Jakoś przy 10 minut po rozpoczęciu Zayn, Liam i Niall się zmyli na zewnątrz usprawiedliwiając się jakoś tam ważną sprawą. Jak zauważyłam po tym jak mulat dostał wiadomośc. Będzie trzeba to wybadać, coś mi tu śmierdzi. Ale to później..
Harry i Lou zostali co chwilę rypiąc jakieś głupie komentarze. Żal i nędza. Tak własnie opisze poziom ich słownictwa.. W niektórych momentach po prostu ich teksty były zbędne, czy wprost niestosowne chociaż niekiedy można było trochę się pośmiać.
Spojrzałam na zegarek.. Po pierwszej w nocy. Zachciało mi się spać, a że na kanapie byłam sama poprost rozwaliłam się wygodniej i po paru minutach odpłynęłam.


- Śpią?- usłyszałam cichy szept Harrego.
- Nie widzisz? Trzeba je zanieść- teraz mówił prawdopodobnie Zayn.
- Gdzie mają pokoje?- spytał Niall.
- Pierwsze piętro. Drugi i trzeci na prawo- oznajmiła Sam.
- Niall weź swoją kuzynkę, a ja wezmę Kim- byłam pewna, że mówi to Liam.
W następnej chwili poczułam jak ktoś mnie podnosi i z pewnością kieruje się w kierunku schodów. Nie będę ukrywać, że wolałam takę opcję zamiast samodzielnej wędrówki do łóżka. A więc nikomu nie zaszkodzi jak jeszcze trochę sobie poudaję, że śpię.
- Dobranoc wszystkim!- usłyszałam krzyk Harrego i potem krótki skowyt. Najwyraźniej komuś nie spodobały się krzyki chłopaka w środku nocy.
Drzwi do pokoju się otworzyły i zostałam delikatnie położona na moim wygodnym łóżku i przykryta kołdrą.Usłyszałam jeszcze ciche "dobranoc" i jak Liam całuje mnie w czoło. Z uśmiechem na ustach ponownie odpłynęłam



środa, 2 maja 2012

7

- No to co? Skaczemy?- spytałam swoją towarzyszke wlepiając w nią oczy.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Zapomniałyśmy się przebrać- Sam wskazała na nasze ubrania.
Z racji, że jesteśmy osobami niesamowicie aktywnymi postanowiłyśmy dać sobie spokój z powrotem do pokoju i posiedzieć przy basenie. Obserwowałam właśnie czystą tafle wody kiedy obok nas pojawili się Harry i Louis.
- Co robicie?- spytał pierwszy przysiadając obok.
- Siedzimy i myślimy- odparła Sam wciąż tępo patrząc przed siebie.
- Harry, nie przeszkadzaj. Może myślą o tym jak przeprosić mnie za krzywdę jaką mi wyrządziły- wtrącił Lou.
Spojrzałyśmy na niego co najmniej jak na idiotę, a on wskazał na plaster na swoim kolanie.
- Czyżby nasz wielki, najstarszy Lou zdarł sobie skórę z kolana?- spytałam rozbawiona zerkając na jego poszkodowane miejsce.
- Ej. Ja jestem pokrzywdzony. Nie życzę sobie sarkazmu!
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- To co? Do wody?- Harry przerwał nam wymianę zdań.
- No raczej. Po to tu przyszliśmy- odparł chłopak i obydwoje zaczęli pozbywać się koszulek i butów.
Kątem oka spojrzałam na Sam. Zwiesiła się wpatrując w drugi koniec ogrodu. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam malutkiego kotka pod krzakiem. Był naprawdę słodki.
Z rozmyślań na temat zaadoptowania  puchatego stworzonka wyrwał mnie krzyk Louisa wpadającego do wody. Harry, który go wepchnął stał przez moment śmiejąc się z przyjaciela po czym sam wskoczył. Przy okazji pochlapał nas wodą.
- Do cholery jasnej! Spłoszyliście kotka!- blondynka siedząca obok mnie zmierzyła ich morderczym wzrokiem.
- Sorry. Nie pomyśleliśmy- zaczął skruszony i lekko zdezorientowany Lou.
- Nie pomyśleliście? Powiedzieć wam czemu? Bo wy nie myślicie!- zaakcentowała ostatnie słowa.
Przyglądałam się temu zszokowana. Po chwili jednak na mojej twarzy zagościł uśmiech, który przerodził się w atak śmiechu. Sam miała kiedyś kota, który pewnego dnia zniknął z jej podwórka. Dziewczyna go uwielbiała i ciężko przeżyła jego "odejście". Biedna do tej pory ma sentyment do tych zwierząt. Ale trzeba przyznać, że jej wybuch był przekomiczny.
Nie wiem co ta dwójka w wodzie musiała pomyśleć, ale zaczęłam się domyślać co za chwile nastąpi. Ich zdezorientowane miny złagodniały. Wpatrywali się moją towarzyszkę, która w dalszym ciągu bez skrupułów wyrzucała z siebie swoje żale. Louis i Harry wyskoczyli z wody rozbawieni stając przed nami. Kurcze. Trzeba przyznać, że są nieźle wyrzeźbieni. Ta woda, która spływała po ich mokrych i i umięśnionych klatach dodawała jeszcze więcej uroku. Ale ogar. O czym ja właściwie myśle?
Moja towarzyszka po skończonym monologu dumna z siebie obrzuciła ich pewnym spojrzeniem.  Po chwili mina jej zrzedła. Najwyraźniej zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Bynajmniej ja sobie zdałam.
- Coś jeszcze?- spytał Loczek z uśmiechem.
- Nieee.. Znaczy tak. Bo ja..- zaczęła, ale szybko wpadłam jej w słowo.
- To wszystko. Sam już nic więcej nie powie- obrzuciłam ją porozumiewawczym spojrzeniem- No to miłej zabawy.
Uśmiechnęłam się w ich stronę i odwróciłam w stronę domu.
- Nie tak szybko- usłyszałam zza pleców głos Louisa starającego się prawdopodobnie stłumić śmiech.
W następnej chwili usłyszałam pisk i plusk wody. Obejrzałam się co było błędem. No tak. Sam najwyraźniej nie załapała co się szykuje i teraz pływała w chłodnej wodzie. Nie miałam zamiaru wylądować w basenie w ubraniach dlatego klnąc na siebie w duchu, że nie chciało mi się iść wcześniej przebrać jakby nigdy nic ruszyłam szybkim krokiem do drzwi. Może chociaż ja się uratuję.
- Ucieka. ŁAP JĄ!-usłyszałam krzyk Harrego.
Długo nie myśląc puściłam się pędem przed siebie. Chwyciłam upragnioną klamkę. No pięknie. Zamknięte.Gorączkowo zastanawiałam się co robić. Wskoczyłam szybko w jakieś krzaki w zasięgu mojego widzenia. Wstrzymałam oddech. Louis przeszedł obok. Nie zorientował się, że tu jestem. Na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech. Wystarczyło tylko odczekać trochę, aż sobie pójdzie.
- I co?- z daleka dało się słyszeć głos Harrego.
- Nie mogę jej znaleźć- odkrzyknął mu Lou znajdując się tylko parę metrów o demnie.
- Dajesz dziewczyno!- wydarła się Sam.
Uśmiechnęłam się pod nosem. No skoro już nas tak wpakowała to niech teraz mnie wspiera.
Siedziałam tak chwilę i postanowiłam opuścić moją zacną skryjówkę. Z nadzieją, że domniemanym "zbrodniarzom" znudziła się już zabawa wyczołgałam się spod krzaków i otrzepałam. Ruszyłam w stronę domu. Zadowolona nie słysząc żadnych podejrzanych odgłosów przemierzałam podwórko, gdy nagle poczułam mokrą rękę zaciskającą się na moim ramieniu. No tak. Wpadłam.
- Hahhaaaha.. Myślałaś, że odpuszczę- przede mną stanął zadowolony Louis- To było taktyczne zagranie. Dokładnie przemyślane.
- Geniusz zbrodni- szepnęłam pod nosem- A teraz wybacz bo... muszę zadzwonić- wymyśliłam coś na poczekaniu.
- Spójrz na to- po raz kolejny wskazał na swoje kolano- prawie mnie zabiłaś- powiedział dziecięcym głosem.
Zaczęłam się śmiać.
- Nie śmiej się. To boli- spojrzał na mnie oburzony.
- Nie wydaje ci się, że trochę wyolbrzymiasz?- spojrzałam na niego pytająco.
W odpowiedzi byłam świadkiem chyba najszerszego uśmiechu jaki kiedykolwiek widziałam.
- A więc nie- dodałam cicho pod nosem widząc jego reakcje.
- No to jak? Idziesz dobrowolnie?- spytał poruszając brwiami w śmieszny sposób.
- A jak nie to co?- spytałam ciekawa jego pomysłu.
Chłopak uśmiechnął się i bez słowa chwycił mnie i przerzucił mnie sobie przez ramie.
Zaczęłam się wiercić i prosić o to żeby postawił mnie ziemi, ale to zupełnie nic nie dało.
Po chwili znaleźliśmy się z powrotem przy basenie.
- No stary. Dłużej nie można było?- Harry spojrzał na kumpla, który obrzucił go krytycznym spojrzeniem.
- Sam spróbuj następnym razem. Skubana się schowała.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam. Louis wrzucił mnie do wody. Na początku zdezorientowana trochę się zachłysnęłam, ale po chwili wypłynęłam i z rządzą mordu zmierzyłam resztę. Obok mnie zauważyłam Sam, która pływała sobie jakby nigdy nic. No cóż. Chciałam uniknąc kąpieli w ubraniach, ale skoro już do tego doszło. Przekręciłam oczami i zaczęłam chlapać na wszystko co było w zasięgu mojego wzroku. Obok mnie do wody wskoczył Harry. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem, który odwzajemniłam i po chwili jego urocza twarzyczka wylądowała pod wodą przytrzymywana tam przez moją okrutną osobę. Do chłopaka na pomoc podpłynął Louis, ale nic to nie dało bo pojawiła się Sam, która wskoczyła mu na plecy i rozpoczęła topienie chłopaka. Niesamowita zabawa.
                             MEGAN
Od momentu wyjścia po około 30 minutach znaleźliśmy się pod sklepem. A raczej pod wielkim centrum handlowym. Spojrzałam na pozostałych i głośno westchnęłam. Nie bardzo odpowiadało mi ich towarzystwo, no ale wole to niż samotne zakupy. Wprawdzie mam przy sobie kuzyna, ale wciąż nie mogę przekonać się do reszty.
- No to Megan. Masz półtorej godziny i wracamy- rzucił Niall ściskając w ręku listę zakupów.
- Tylko tyle? Nie zdążę!- odparłam oburzona.
- Dasz radę. Masz tu pełno sklepów- odpowiedział Niall stając przed wejściem.
- Ale...- zaprotestowałam.
- Megan, zrozum. Zostawiliśmy tam Louisa i Harrego. Musimy się streszczać jeżeli chcemy zastać dom cały- wtrącił Zayn patrząc na mnie błagalnie.
Spojrzałam na trójkę przede mną uważnie im się przyglądając.
- Aż tak źle?- spytałam rozbawiona.
W odpowiedzi pokiwali głowami. A więc muszę rzeczywiście się pośpieszyć.
- Dobrze, że chociaż nie zostali sami- usłyszałam Liama, który chwytał właśnie za kosz.
- Nie byłbym taki pewien. Z tego jak zapamiętałem dziewczyny to nie wygląda to za fajnie. Nie wiem czy będzie do czego wracać. Kim to ta spokojniejsza, ale wiem jakie ma możliwości- odpowiedział mu Niall z uśmiechem po czym zwrócił się do mnie- Chyba, że się zmieniły przez te kilka lat- puścił mi oczko na co ja spuściłam głowę.
- Wiele się zmieniło- odparłam dość wrogo jak dla mnie.
Sama się zdziwiłam dlaczego. Spojrzałam na Nialla, który rozmawiał z resztą. Chłopak chyba nie usłyszał mojej odpowiedzi. Zdziwił mnie troche mój ton. Ale prawda jest taka, że miałam mu za złe, że nie przyjeżdżał przez te kilka lat. Jest w tym całym zespole no ale chyba mógł się spiąć i mnie odwiedzić. W dzieciństwie wszystko robiliśmy razem. Ja, on, Kim i Sam. A od kiedy przestał przyjeżdżać. Wiele się zmieniło.
- Idziesz?- z rozmyślań wyrwał mnie przyjazny głos Zayna.
Stałam jak idiotka podczas gdy oni udali się już do środka. Ruszyłam za nimi.
Po chwili rozdzieliliśmy się. Zayn i Niall poszli do marketu,  Liam po jakieś słuchawki a potem miał do nich dołączyć. Spojrzałam ostatni raz na zegarek i ruszyłam przed siebie.
                                      KIM
Po spędzeniu kilkudziesięciu minut w basenie zgodnie stwierdziliśmy, że pora już się ogarnąć. Z początku razem z blondi chciałyśmy posiedzieć na słońcu żeby wyschnąć, a przy okazji trochę się opalić Jednak słońce grzało w dalszym ciągu niemiłosiernie. A nam nie za bardzo widziało nam się spędzanie reszty wakacji z udarem. Całe mokre skierowałyśmy się do domu.
Kiedy weszłam do pokoju od razu rzuciłam się do szafy w celu znalezienia czegoś suchego. Kiedy byłam już przebrana ruszyłam na dół czując ogromną chęć wypicia czegoś chłodnego. Zeszłam ze schodów trzymając telefon w ręce i śpiewając pod nosem. Gdy znalazłam się w kuchni otworzyłam lodówkę, z której wyjęłam chłodzony sok.
- Tak jak go zostawiłam- mruknęłam zadowolona pod nosem i chwyciłam za szklankę.
Po chwili stałam już w salonie z napojem w ręku. Walnęłam się wygodnie na kanapie i chwyciłam za pilot. Po kolei przeszukiwałam kanały szukając czegoś ciekawego. W końcu trafiłam na coś godnego mojej uwagi. Mianowicie na program "Ekipa z New Jersey". Uśmiechnęłam się pod nosem i skupiłam całą uwagę na ekranie co jakiś czas popijając soczek.

W skupieniu przyglądałam się kolejnemu już z kolei programowi na MTV nawet nie zauważając, że ktoś przysiadł się obok. Chwile potem odwróciłam głowę czując na sobie czyjś wzrok.
- Mogę ci w czymś pomóc?- spytałam Sam, która wlepiała we mnie swoje ciemne oczy.
- Nieee.. Ja tylko tak..- zaczęła, ale przerwała słysząc huk dochodzący ze schodów.
Momentalnie poderwałam się i spojrzałam w tamtym kierunku. Po chwili do salonu wszedł roześmiany Louis, a za nim wlókł się skrzywiony Harry.
- Co to było?- spytałam zdezorientowana.
- Harold spadł ze schodów- poinformował mnie brunet starający się uspokoić.
- Nie prawda! Ty mnie zepchnąłeś. To jest różnica!- oburzył się Harry trzymając kurczowo za brzuch.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!.
- No dobra. Ale i tak cie kocham- mówiąc to Lou czule przytulił przyjaciela nie zwracając uwagi na nasze krzywe spojrzenia.
Zaciekawiło mnie to. Nic osobiście nie mam do związków homoseksualnych. Jestem tolerancyjna. Ale szczerze mówiąc szkoda żeby taki towar się zmarnował. Zaśmiałam się pod nosem z własnej głupoty i skupiłam na nich wzrok.
- Nie pytam- rzuciła Sam w moją stronę.
Powiedziała to jednak na tyle głośno, że cudowna dwójka odkleiła się od siebie i spojrzała na nią zaciekawiona.
- Co?-  spytał Harry.
- Nie nic.. - dziewczyna starała się ich jakoś zbyć.
- Zaczęłaś to mów. Chętnie posłucham- Louis spojrzał nia nią pytająco i uśmiechnął się zachęcając do mówienia.
- Ale...
- Wal śmiało dziewczyno!
- Emm... No dobra.. Więc czy wy jesteście..- nie dokończyła, ponieważ ta zacna dwójka zaczęła się najnormalniej w świecie śmiać.
Tak właściwie nie wiem co było tego powodem, ale wciąż skupiałam na nich wzrok zaintrygowana.
- Haahahah.. Nie myślisz chyba, że ja i Harry..- i znowu napad śmiechu.
Po chwili uspokoili się i Louis w spokoju zaczął swoją gadkę.
- Wiele osób myśli, że ja i Harry coś tego.. no... ale uwierzcie, ja wolę dziewczyny.
- No właśnie! Ja też- wtrącił kędzierzawy z wyszczerzem.
- Traktujemy się jak bracia, a w dodatku często pomagamy sobie jeśli chodzi o dziewczyny.
Po kilku minutach ich monologu byłam już pewna, iż w stu procentach mogę stwierdzić, że nie są wcale zainteresowani płcią męską. Co więcej, zdałam sobie sprawę z tego, że są naprawdę fajni. Ja i Sam podobnie jak oni byłyśmy pozytywnie nastawione do życia i roztrzepane. To akurat często słyszałam.
Byliśmy pochłonięci rozmową na temat licealnych ciąż, które właśnie leciały w telewizji. Siedząc wygodnie na kanapie i zajadając się jakimiś ciastkami, którymi uraczył nas Harry. Zdążył przy tym nas poinformować, że są z jego prywatnych zapasów. Stwierdził ponadto, że nas polubił i jesteśmy ich godne.
- Cóż za zaszczyt- szepnęłam do blondynki, która słysząc mój ton prawie się zadławiła.
Louis oczywiście to zauważył i zażądał wyjaśnienia mu naszych cichych komentarzy. W odpowiedzi dostał poduszką. Chciał już nią oddać kiedy usłyszeliśmy otwierające się drzwi.
Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam resztę domowników wsypującą się do salonu. Stanęli w miejscu i spojrzeli na nas zdezorientowani.
- Dom stoi cały, a wy siedzicie sobie tak po prostu i rozmawiacie?- spytał dość niepewnie Zayn.
- A co ty myślałeś? Przecież jesteśmy odpowiedzialni- Harry wypiął się dumnie w jego stronę.
- Tak, jasne- Niall obrzucił nas podejrzliwym wzrokiem.
- To co robiliście?- zwrócił się do nas Liam odstawiając zakupy na podłogę.
- Niech pomyśle.. Nic ciekawego.. No oprócz tego, że wylądowałyśmy w ubraniach w basenie!- wybuchła Sam.
- Oprócz tego spokój- dopowiedziałam natykając się na badawczy wzrok Nialla.
- My zdążyliśmy się już poznać i jesteśmy BFF- Lou mówiąc to objął nas ramieniem i wyszczerzył się w stronę reszty.
- Marchewa, ogar- warknęłam cicho mrużąć w jego kierunku oczy.
- Jak tam chcecie- blondasek uśmiechnął się i ruszył z resztą do kuchni w celu rozpakowania zakupów.


Po kilku minutach dosiedli się do nas w celu obgadania "ważnych spraw" jak to stwierdził Niall. Zaczęła się żwawa dyskusja na temat domu.
- A tak w ogóle co z tą całą Kristy?-spytał Zayn sięgając po Colę ze stolika.
- Przyjechałyśmy. Oprowadziła nas po domu. Potem wieczorem dała klucze i się zmyła. Zresztą byliście przy tym-odpowiedziała mu Sam.
- Czyli może tu wbić w każdej chwili?- Harry obrzucił nas niezadowolonym spojrzeniem.
- Na to wygląda.
- Ale tak nie można!- oburzył się chłopak.
- Najwyraźniej można.
- Ale..
- Boże! Lokowaty ogarnij się w końcu- Sam rzuciła tonem, który miał na celu zakończenie dyskucji.
Podziałało. Chłopak mruczał coś jeszcze pod nosem, ale nikt jakoś specjalnie nie zwracał na to uwagi.
- To co robimy?- Niall w końcu się ożywił.
Miałam już mu coś zaproponować, ale poczułam wibracje w lewej kieszeni. Wyjęłam telefon i zerknęłam na wyświetlacz. Matula. Znowu. Rzuciłam reszcie przepraszające spojrzenie i wyszłam na zewnątrz.



Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam.
Dziękuję za 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. :))
Co powiecie na 10 komentarzy?
Jeśli do piątku tyle się ich nazbiera wstawię rozdział w piątek wieczorem albo w sobote:)
Dziękuję każdej osobie, która komentuje.
I uwierzcie, że każdy komentarz naprawdę mobilizuje.
Narazie mogę tylko pomarzyć o piętnastu czy dwudziestu. Smutne, ale prawdziwe;)

 Jeśli to czytacie zostawcie po sobie koment nawet krótki:) Żebym wiedziała ile was jest ;]