poniedziałek, 12 maja 2014

11 część I

- Może lepiej sama zejde bo coś czuje, że zlecimy z tych schodów!
- Nie doceniasz mnie, poza tym jesteś lekka więc o co chodzi.
Mimo wszystko próbowałam jakoś opaść na ziemie więc się wierciłam.
- Nawet nie próbuj- Liam zaśmiał się i mocniej ścisnął moje nogi.
Wbrew moim obawą udało nam się zejść bezpiecznie. W salonie po ludziach nie było nawet śladu. Drzwi do ogrodu były otwarte dlatego udałam się  w tamtą stronę kiedy tylko ponownie zyskałam grunt pod nogami. 
Uderzyła mnie natychmiast fala ciepłego lipcowego powietrza. Było już ciemno dlatego nie zdziwiłam się, że na zewnątrz paliły się lampy. Wzrokiem zaczęłam przeszukiwać teren starając się dojrzeć dziewczyny. Wytężyłam słuch słysząc jakieś odgłosy. Wydawało mi się, że śmiech Harrego.
- Słyszałaś?- kolejny raz tego dnia podskoczyłam wystraszona słysząc głos Liama za plecami- To chyba z przodu.
Nie zastanawiając się dłużej ruszyliśmy w tamtym kierunku gdzie dostrzegłam od razu przyjaciółki i chłopaków i jakąś grupke nieznanych ludzi którzy rozmawiali z nimi przed domem.
Grupka składająca się z  kilku dziewczyn dyskutowała z naszymi znajomymi podczas gdy my staliśmy nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Okej. Może tylko ja bo Liam odrazu podszedł do swoich kumpli którzy jakby nigdy nic całkowicie rozluźnieni coś tam gadali. 
Wzruszyłam tylko ramionami i podeszłam do przyjaciółek, których miny nie wyrażały zbyt wielkiego entuzjazmu. Sam patrzyła na nowych znajomych tak jakby zaraz miała eksplodować a Meg zresztą tak samo. Podążając za ich wzrokiem natrafiłam na dziewczyne, której chyba najmniej spodziewałam się w tym momencie. Ta sama blondynka którą spotkałyśmy pierwszego dnia teraz stała obok klejąc się do naszych współlokatorów jakby nigdy nic. 
Prychnęłam pod nosem, ale chyba zrobiłam to zbyt głośno bo uwaga pozostałych skupiła się na mnie.
- Oo Kimmie przyszła- Louis lekko mówiąc pijany podszedł i objął mnie ramieniem.
Ludzie kiedy on się tak załatwił? Mnie i Liama nie było góra 20 minut.
- Kimmie?- blondynka zaśmiała się czym od razu u mnie zminusowała.
Już wiedziałam, że się nie polubimy. 
- Kimberly wystarczy.
- Ahh takk..- odpowiedziała tylko i skupiła dalej uwage na "naszych" znajomych. 
Może ktoś nie nauczył jej dobrych manier? Nie mam pojęcia, ale szczerze? Coś mi w niej nie pasuje.
Uwolniłam się od Louisa i podeszłam do Sam i Meg które trochę się wycofały wyraźnie nie zadowolone z towarzystwa.
- Trzymaj mnie bo jej pizne..
- Sam spokojnie nie ma się co denerwować- poklepałam ją po ramieniu podczas gdy ta coś tam marudziła.
- Patrzcie jak się do nich kleją. Ta  Chloe chyba zapomina, że mieszka za płotem- odwróciłam się na słowa Meg zauważając to co miała na myśli.
Stały sobie jakby nigdy nic bajerując Nialla, Zayna, Louisa, Harrego i Liama.
Własnie Liam. Opierał się o płot i dyskutował o czymś tam z tą całą Chloe. Chciałabym wiedzieć o czym tak rozmawiają. Chociaz? Chociaz jestem dziewczyną i widzę jak się do niego kleji.. Zresztą reszta tak samo reszta tych lasek.
- Ona zaraz rozbierze Harrego wzrokiem- usłyszałam szept Sam.
Rzeczywiście koleżanka blondyny chyba do tego zmierzała. Co z tego, że byli pijani. Meg i Sam chyba już wytrzeźwiały. Co do siebie nie miałam wątpliwości po tym bliskim spotkaniu z zimną wodą w basenie. Ale zaraz.. Sam zazdrosna? O Harrego? Ouu.. Nieźle. Zachichotałam zwracając ich uwagę.
- Już nawet nie mówie o tym, że nas kompletnie zlali. Bo tak naprawdę robili to za każdym razem gdy tak tajemniczo znikali. Mimo wszystko myślałam, że wyżej sobie cenią nasze towarzystwo, ale skoro tak- Meg powiedziała chyba to o czym wszystkie myślałyśmy.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam za bardzo ochoty się zakumplować, także odpadam- uniosła ręce w geście rezygnacji i weszła spowrotem do domu.
Jeszcze raz spojrzałam na płot uświadamiając sobie, że co mi do tego co tak naprawdę robią. Szkoda, zapowiadał się fajny wieczór no ale cóż..
Widząc po raz kolejny jak Chloe ślini się do Liama zrobiło mi się przykro. Nawet nie wiem czemu. Poprostu wydawało mi się, że nie jest chyba typem faceta, który zostawi przyjaciółke na rzecz jakieś tam pierwszej poznanej laski. Z resztą mogłoby się to tyczyć każdego z nich.
- Chodź Sam- pociągnęłam dziewczynę za rękę chcąc oszczędzić jej tych widoków i weszłam do środka.

Idąc do góry zgarnęłyśmy dosłownie wszystkie butelki z alkoholem które nie zostały jeszcze opróżnione i udałyśmy się do pokoju Meg. Rozwaliłyśmy się bez pytania na jej łóżku a kiedy weszła do środka zaśmiała się wdzięcznie.
- Chyba czytacie mi w myślach.


- Wiecie co?- Meg już nieźle wstawiona podniosła rękę chcąc coś ogłosić- Kocham was. Tak strasznie. Jesteście dla mnie jak siostry.
- Ze wzajemnością- zaśmiałyśmy się.
- Żaden, ale to żaden facet nigdy nie zdoła nas poróżnić- powiedziała z pełną powagą.
- Nawet jeśli ma loki i na imie Harry?- zaśmiałam patrząc na Sam, która nic nie robiąc sobie z moich słów otworzyła następne piwo.
- Nawet. Ale wy nawet nie próbujcie się z nimi coś tego no.. zaczynać. Nie bratamy się z wrogiem- wybełkotała brunetka.
- Ty już lepiej więcej nie pij- Sam spojrzała na nią z politowaniem mimo, że sama była już na niezłej fazie co wywnioskowałam po jej takich tikach, które ma dosłownie zawsze.
Sam kręci zazwyczaj głową i drapie się za uchem standardowo po wypiciu dużej ilości alkoholu. No ale co poradzić. Każdy ma swoje dziwactwa.
- Faceci to są świnie, wiecie? Wszyscy chcą tylko nas wykorzystać, a kiedy się znudzimy najlepiej dać sobie spokój.
- Tak Meg wiemy- powiedziałam pod nosem.
Chociaż nie zrobiła tego celowo zrobiło mi się przykro. Chyba to zauważyły bo już po chwili tkwiłam w ich objęciach.
- Przepraszam kochanie, nie chciałam- dziewczyna gładziła mnie po włosach a ja próbowałam powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu.
- Nic się nie stało. Nie zrobiłaś tego specjalnie- odpowiedziałam odklejając się od niej i przybierając uśmiech, który w zamyśle miał być szczery.
To nie jej wina, że faceci to dupki, że trafiłam na takiego który chciał mnie jedynie wykorzystać, przez którego tak się zamknęłam na jakiś czas i przestałam wierzyć w coś takiego jak szczere i prawdziwe uczucia. Tom był chłopakiem, którego naprawde kochałam. Wydawał mi się całym światem. Wierzyłam, że ja dla niego też. Gdybym przez przypadek nie zorientowała się w porę co do jego zamiarów.. Bo przecież to facet musiał wygadać się kumplom.. Tak naprawdę nie dość, że zachowałby się tak podle to jeszcze potem zostawiłby mnie dla innej. A mi? Zostało tylko tak naprawdę złamane serce.
Nauczyłam się w tym swoim krótkim życiu właśnie dzięki niemu, że trzeba czerpać pełnymi garściami. Bawić się dobrze, wykorzystywać zamiast zostać wykorzystanym. Właśnie z takim zamysłem tu przyjeżdżałam. Tego będę się trzymać.
- Nie ma co rozmyślać nad przeszłością. Pijemy!


Wracałam z toalety na korytarzu chwiejnym krokiem. Było już dobrze po północy a ja wciąż siedziałam z dziewczynami. Weszłam do pokoju Meg ale zawróciłam kiedy okazało się, że dziewczyny śpią. Super. Teraz ja zostałam skazana na osamotnienie. Wycofałam się cicho tak, aby ich nie obudzić i zaczęłam rozglądać się po korytarzu. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że pójde do siebie i spróbuje polecieć w kime. Oczywiście kiedy chwyciłam za klamke zdałam sobie sprawę z tego, że drzwi są zamknięte a klucza nie posiadam.
- Myśl, myśl... Zayn- powiedziałam cicho i skierowałam się na piętro.
Wchodząc jakoś po schodach co musiało wyglądać wręcz komicznie nawet nie pomyślałam o tym, że w moim stanie i to jeszcze po ciemku łatwo nie trafie do jego pokoju. Nie miałam nawet czym poświecić bo telefon leżał najprawdopodobniej gdzieś na dole.
Kiedy wdrapałam się już wyżej otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i je uchyliłam.
- Zayn masz może.. Ooo soryy pomyliłam pokoje- powiedziałam cicho widząc postać stojącą tyłem do mnie z pewnością nie mógł być to mulat.
Chciałam się już wycofać kiedy ten ktoś się odwrócił i zauważyłam nie kogo innego jak ciemnego bruneta.
- Liaśś- zaśmiałam się cicho nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak głupio musze wyglądać w tych drzwiach.
- Kim? Co ty tu robisz?- mówiąc to założył ręce na klacie.
- Bo ja szukam Zayna.. bo wiesz to taka zabawna historia bo nie mam klucza od pokoju i.. Może ja już sobie pójde- odwróciłam się chcąc opuścić pokój.
- Czekaj ty jestes pijana?- spytał podejrzliwie.
- Nieeeee- przeciągnęłam i po dłuższej chwili ciszy dodałam- to cześć.
- Ejj chyba nie sądzisz, że cie puszcze w takim stanie. Chodź tu, prześpisz się u mnie- podszedł do mnie i zamknął drzwi.
- Ale ja musze znaleźć Zayna- wybełkotałam.
- Zayn pewnie już śpi w takim stanie się i tak byście nie dogadali.
- Przestań pieprzyć ja się z każdym dogadam- założyłam ręce na piersiach a on na to wybuchnął śmiechem.
- Tak, tak mała ale teraz idziemy spać.
- Nie jestem mała- oburzyłam się.
-Przy mnie na pewno jesteś- stanął na przeciwko mnie tak, że mogłam spokojnie dojrzeć różnice wzrostu między nami. Zresztą nie pierwszy raz.
- Dobra, dobra- wyminęłam go zgrabnie, i udałam się do łazienki wziąść prysznic widząc jak się śmieje za moimi plecami kręcąc głową.

Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam jak rozklada na ziemie poduszki i przykrywa je kocem.
- Co ty robisz?
- Szykuje sobie miejsce do..
- Ty chyba żartujesz, przecież dobrze wiem co robisz i nie zgadzam się od razu mówie. Jeśli już ktoś powinien spać na ziemi to ja.. Nie wygłupiaj się Liam.
- Myślałem, że..
- Źle myślałeś- uśmiechnęłam się- Jesteś moim przyjacielem i jestem pewna, że z twojej strony  nie miałabym się czego obawiać. Pozatym to łóżko jest duże i ja ci robie tylko problem więc nie staraj się mnie jeszcze bardziej dołować- załamałam ręce.
- To w sumie dobrze bo nie wyobrażam sobie nawet jak ta podłoga musi być niewygodna- zaśmiał się.
Pokiwałam głową i usadowiłam się wygodnie pod pościelą a obok mnie po chwili i sam Liam kiedy tylko zgasił światło.
Całkowicie nie wytrzeźwiałam po prysznicu więc nie robiło mi większej różnicy to czy ktoś obok mnie jest czy go nie ma. A zwłaszcza, że to był Liam, ten  Liam który nie skrzywdziłby nawet muchy.
- Dobranoc- powiedziałam cicho wtulając się w poduszke.
- Dobranoc mała- poczułam, że się uśmiecha chociaż leżałam odwrócona do niego plecami.
Mimo wszystko przez dłuższą chwilę nie potrafiłam zasnąć. Czemu zawsze kiedy coś się działo wpadałam właśnie na Liama? Czy to ma być jakiś przekaz czy co? Równie dobrze mogłam przecież wejść do pokoju Nialla. Przypadkowo trafić jednak do Zayna który oddałby mi ten pieprzony klucz i wróciłabym do swojego pokoju. A tak? Leże sobie w łóżku bruneta i nie mogę zasnąć. Gdyby Meg mnie zobaczyła w tym momencie chyba by mnie zabiła.. Szczególnie po tej akcji z Chloe i tymi tam..
Ale przecież nie możemy im nieczego zabronić. Teraz najlepiej jak same też skupimy się na sobie. Takk zdecydowanie to najlepsze rozwiązanie. Nie będziemy im wchodzić w parade, mimo że coś mi w tej blondynce nie gra. Ale to pewnie tylko moje przeczucia.. niesłuszne zresztą jak zwykle. Z taką myślą odpłynęłam.

Obudziłam się niemalże z krzykiem. Cholernie wystraszyłam się snu ale najlepsze było to, że nie pamiętałam o czym był. Byłam jednak przekonana, że dotyczył nikogo innego jak Toma. Zresztą samo to, że dzisiaj Meg nieumyślnie mi o nim przypomniała musiało się tak skończyć. Przez jakiś czas po tym jak z nim zerwałam towarzyszyły mi podobne sny, ale to przeszło. Widocznie wróciło.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić dobrze wiedząc, że teraz nie zasne.
Zerknęłam na zegarek na szafce obok. 5 godzina. Super
- Nie możesz spać?- usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się natrafiając na przenikliwe spojrzenie bruneta. Opierał się na ręce spoglądając na mnie i mimo półmroku panującego w pokoju na jego twarzy widziałam coś przypominające troskę.
- Miałam... koszmar- odwróciłam wzrok i tym samym przeniosłam się do pozycji siedzącej tyłem do chłopaka- Przepraszam, sprawiam ci tylko kłopot. Nie powinno mnie tu nawet być.
Podniosłam się już chcąc wstać, ale na nadgarstku poczułam silną rękę która mnie zatrzymała.
- Nie mów tak. Nigdy nie powiedziałbym, ze sprawiłaś mi jakiś kłopot. Nawet przez myśl mi to nie przeszło.
Odwróciłam się i spojrzałam mu w twarz lekko się uśmiechając. W tym momencie miałam ochotę dać upust dosłownie wszystkim emocjom jakie się we mnie buzowały. Miałam ochote się wypłakać i wydrzeć na całą chatę. Ale jakby to wyglądało o 5 nad ranem? Musiałam to w sobie zdusić. Poczekać na bardziej konfortowy moment. A może samo minie..
- Powinieneś spać. Obudziłam cię, nie chciałam.
- Nie spałem od dłuższej chwili. Nie martw się o mnie. Lepiej mów co to był za koszmar- spojrzał na mnie badawczo.
- A ty co. W psychologa się bawisz?- zaśmiałam się cicho, a on widząc że humor mi się poprawił zaśmiał się i zmierzwił swoje włosy.
- Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
Może i mogłam, ale niektóre sprawy wolałam zostawić dla samej siebie. Naturalnie dziewczyny wiedziały wszystko, ale one jako nieodłączny element mojego życia miały do tego prawo. Nie chciałam obarczać tylko niepotrzebnie Liama kolejnymi smętami z życia.
- Ehm. Nie pamiętam nawet. Najgorsze jest to, że już chyba nie zasne- ułożyłam się spowrotem na łóżku- Ale ty sobie nie przeszkadzaj.
W odpowiedzi chłopak wstał i skierował się po omacku do jednej z półek naprzeciwko wracając bodajże z laptopem.
- Co ty robisz?- zaśmiałam się widząc jak nieudolnie stara się podłączyć ładowarke po ciemku.\
- No jak to co? Obejrzymy coś- powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem i włączył urządzenie, po czym położył się kładąc je sobie na kolanach.
Spojrzałam się na niego jak na kosmitę co chyba musiał zauważyć bo spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Oo już nie przesadza, że jest za wcześnie i chodź tu- pociągnął mnie w swoją stronę tak, że oparłam głowę na jego ramieniu.
- Masz miękkie ramie- zaśmiałam się cicho.
- Chyba chciałaś powiedzieć stalowe- uniósł brew do góry śmiejąc się uroczo.
"Zdecydowanie zbyt uroczo jak na chłopaka"pomyślałam.
- Niee. Mięciutkie jak podusia- wystawiłam mu język chcąc się trochę podroczyć.
Chyba coś jest ze mną nie tak. Najpierw staram się ze wszystkich sił zapominać o pewnych rzeczach. Przestać zamartwiać i tak dalej co zajmuje mi mnóstwo czasu. A przy tym chłopaku wystarczy pięć minut a czuje się tak swobodnie jak nigdy. Nawet Meg ani Sam nie potrafiły mi w tak szybkim czasie poprawić humoru.
- Widzę, że humorek wrócił- objął mnie ramieniem tak, że moja głowa teraz opadła na jego klatke piersiową- To dobrze, ale tak dla pewności puszcze toy story.
- Żartujesz- uniosłam głowę patrząc na niego z niedowierzaniem- uwielbiam to.
Odpowiedzią był jego śmiech. Strasznie zaraźliwy śmiech.
Jak się okazało też jest mega fanem. Nawet możnaby powiedzieć, że ogromnym. Po raz kolejny byłam zdziwiona tym jak dużo nas łączy. Przez ten cały czas wymienialiśmy się jakimiś śmiesznymi uwagami i żartowaliśmy tak jakbyśmy znali się od lat. Ani razu nie poruszył tematu mojego humoru za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem i zdarzyło się, że dźgnęłam go palcem z raz trzy dwa kiedy starał się mnie rozśmieszyć jeszcze bardziej.
- Jesteś prywatnie jeszcze zabawniejszy niż Niall. A myślałam, że go nic nie przebije- oznajmiłam po tym jak opowiedział mi tym co zrobił z Zaynem Louisowi jakieś pół roku temu.
- Widzisz jak mało o mnie wiesz- tym razem to on dźgnął mnie w żebra palcem na co niekontrolowanie się zaśmiałam- A propo Nialla długo się znacie>
- Noo. W sumie od dzieciństwa z dziewczynami a na każde wakacje wpadał Niall na conajmniej miesiąc. Pare razy do Irlandii leciała Meg ale to zazwyczaj na święta- odpowiedziałam.
A czy wy..- zaczął się się trochę jąkać. Obserwując z tej perspektywy jego wyraz twarzy zauważyłam, że się zmienił. Nieco spiął co nie uszło mojej uwadze.
- No wyduś to z siebie.
- Czy was łączyło coś więcej?- powiedział kątem oka obserwując moją reakcję, która w sumie musiała być trochę zaskakująca.
Najzwyczajniej w świecie wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jednak zaraz uspokoiłam się przypominając sobie o tym, że reszta domowników śpi.
- Z Niallem? No co prawda przez chwile tworzyłam pare, ale to było jakieś dziwne i niezręczne i takie całkowicie dziecinne. Tak naprawdę nic poza przyjaźnią nas nie łączyło- posłałam mu pełen rozbawienia uśmiech, który już pewnie odwzajemnił.
Wyraz jego twarzy na nowo zmienił się na łagodny. Nawet nie miałam w sumie czasu na to żeby jakoś konkretniej zastanowić się nad tym bo w tym momencie poraz kolejny odwrócił głowę w moją stronę. Tym razem jednak zamiast cokolwiek powiedzieć wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. A ja najzwyczajniej w świecie utonęłam. Nigdy chyba jeszcze żadne oczy nie wydawały mi się tak duże, spojrzenie tak szczere. Widziałam błysk w jego oczach i przysięgam, że gdyby nie to, że leże nogi ugięły by się pode mną. W momencie gdy jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej a oczy wciąż skanowały moje ja w końcu się ocknęłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Poprostu oprzytomniałam i podniosłam się pozostawiajac za sobą nieźle zdziwionego Liama.
- Emm jestem śpiąca- powiedziałam cicho- Ale najpierw czegoś się napiję, Zaraz wracam- nawet na niego nie spoglądając po prostu opuściłam pokój i nawet na moment się nie zatrzymując.
Kiedy już znalazłam się na dole chwyciłam sok z lodówki i oparłam się o blat. Co to do cholery było?
Przecież dobrze wiem do czego to zmierzało. Jak by się to skończyło gdybym w pore nie oprzytomniała.. Najpewniej pocałunkiem.
"Prawdopodobnie najlepszym pocałunkiem w twoim życiu" dopowiedziałam sobie podświadomie natychmiastowo karcąc się w myślach.
To była chwila. Dosłownie moment podczas, którego mogłabym stracić kogoś kto zasługiwał na miano wspaniałego przyjaciela. Może to alkohol wciąż przeze mnie przemiawiał. Może nie dostrzegałam czegoś wcześniej. Może tak naprawdę tego chciałam, ale nie kosztem tego co stworzyło się między nami.
Jego towarzystwo wywierało na mnie ogromne poczucie bezpieczeństwa, jego obecność sprawiała, że podświadomie mój humor się poprawiał. Ale to nie znaczy, że przez chwile słabości miałabym stracić to wszystko.
Nie wiem ile czasu przesiedziałam w kuchni, ale kiedy poczułam, ze zaraz padne ze zmęczenia zaczęło się robić coraz jaśniej.
Jak na ścięcie ruszyłam spowrotem do pokoju Liama. Najchętniej poszłabym prosto do swojego, ale nie miałam dalej klucza.
Nie mogłam opisać ulgi kiedy okazało się, że chłopak już zasnął. Przez moment poczułam wyrzuty sumienia kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że zostawiłam go samego bez żadnego wyjaśnienia, ale widząc go z takim spokojnym wyrazem twarzy to minęło.
Kiedy położyłam się chcąc czy nie chcąc i przykryłam jeszcze przez moment przyglądałam się jak jego klatka unosi się i opada w wyniku wyrównanego oddechu, po czym nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Dziękuję bardzo za każdy komentarz :)
Inspirujecie mnie do dalszego pisania. 
Jeśli prowadzicie jakieś blogi prosze żebyście zostawili adresy a chętnie zajrze i poczytam :)
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieje, że i tym razem jakieś komentarze się pojawią 

9 komentarzy:

  1. Jezu ... taki zawał mały podczas czytania xD
    Zapraszam na : muffin-say-hello.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. szybko nasteony :D
    super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! <3 Mega był! Ja już myślałam, że się pocałują, a tu taki zawód, weź. :c
    Czekam na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, wędrówka po wszystkich blogach ze Spisu jest męcząca, ale nadrobiłam całkowicie zaległości i z radością trafiłam do ciebie :)
    Co mogę napisać...
    Blog mi się bardzo podoba :) z pewnością za pięć sekund dostanie się do grona moich ulubionych ;)
    Fajny pomysł i świetnie opisane bohaterki. No i jest Liam jako jeden z głównych bohaterów!!! To zdecydowanie do mnie przemawia :P
    Czekam na następny, jestem na serio ciekawa, co będzie dalej :*
    Pzdr. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło mi niesamowicie :)
    Głównie skupiam się właśnie na Kim i Liamie chociaż nie zabraknie dalej pobocznych wątków ;p
    Oczywiście nie pomine tez Meg i jej problemów z Niallem ^^
    Rozdział jest w trakcie pisania dlatego kiedy bede miala chwile wiecej czasu z pewnoscia go dokoncze i wstawie :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle, cudo :* Czekam na następny ;)
    http://suffering-ff.blogspot.com/
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń