niedziela, 15 kwietnia 2012

4

Po kilku minutach wyszliśmy z domu kierując się do sklepu. Przez całą drogę raczyliśmy się sucharami i bezsensownymi historiami. Szliśmy tak zacieszając jak nienormalni, aż w końcu doszliśmy pod jakiś większy market.
- Sorki, że przerwę jakże interesującą dyskusje, ale czy ktoś wie może co tak właściwie mamy kupić?-  Harry zatrzymał się spoglądając na nas niepewnie.
- Naprawdę?! Chcesz mi powiedzieć, że super zorganizowany Niall nie dał wam żadnej listy zakupów?- spojrzałam na niego i Liama.
- A więc ładujemy wszystko co możliwe! - Loczek cały happy ruszył po koszyk.
- On tak zawsze?- zwróciłam się do Liama.
Chłopak uśmiechając się skinął głową i ruszyliśmy do środka.


Mimo wcześniejszych ustaleń musieliśmy zawrócić po jeszcze jeden kosz. Harry latał przed nami i szczęśliwy wrzucał do środka wszystko co wpadło mu w ręce. Jak dla mnie bardziej przypominał dziesięciolatka w sklepie z zabawkami niż osiemnastolatka. Wszystko to jednak sprawiało mu taką radość, że po prostu wzruszałam ramionami i szłam dalej za naszym "przewodnikiem".
- Dobrze, że nie ma tu moich znajomych- zwróciłam się do Liama wskazując z Harrego , który z górnej półki próbował ściągnąć większe opakowanie z napojami.
Problem polegał na tym , że chłopak był za niski żeby sięgnąć w wyniku czego rzucał w kierunku półki jakieś niecenzuralne słowa. Staliśmy tak chwile wgapiając się w niego i próbując opanować śmiech, gdy chłopak nas zauważył. Odwrócił się w naszą stronę i rzucił spojrzenie pełne wyrzutu.
- Bardzo śmieszne- oburzył się.
Już miałam mu odpowiedzieć, kiedy uprzedził mnie jakiś dzieciak.
- Uważaj bo sobie krzywde zrobisz- krzyknął do Harrego dusząc się ze śmiechu.
Na moje oko chłopak miał około 14 lat. Przed sobą prowadził kosz równie zapełniony jak ten który stał obok Harrego. Hazza odwrócił się w jego stronę obrzucając go morderczym spojrzeniem.
Przyglądałam się rozbawiona całą sytuacją. Loczek podszedł bliżej młodego i rozpoczął z nim poważną rozmowę. Wykorzystując jego nieuwagę klepnęłam Liama w ramię i podeszliśmy do półki z napojami.
Chłopak ściągnął nieszczęsne opakowanie, a ja załadowałam jeszcze pare innych butelek.
Ponownie skupiliśmy uwagę na Harrym i jego nowym znajomym. Młody spojrzał na niego w dziwny sposób. Jakby rzucał jakieś wyzwanie.
Chwyciłam Liama za ramię.
- Cholera. Chyba on nie chce..- zaczęłam.
- Niee.. Nie jest na tyle głupi- spojrzał na mnie posyłając szeroki uśmiech.
Jak na zaprzeczenie jego słów Harry luknął w naszą stronę.
- Nawet nie próbuj - powiedziałam bezdźwięcznie w jego kierunku.
W nastepnej chwili obydwoje biegami pomiędzy sklepowymi półkami.


Stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie samodzielne zrobienie reszty zakupów. Daliśmy więc chłopakowi cieszyć się rajdem. Szliśmy rozmawiając i co chwila nabijając się z mijającego nas Lokowatego  oraz z min obserwujących jego wyczyny ludzi. Właśnie kierowaliśmy się do kasy, gdy nagle usłyszeliśmy głośny huk , a następnie donośny śmiech Harrego. Odwróciłam się i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to leżący chłopak w stercie puszek.
- No pięknie. Zawsze tak się musi kończyć- powiedział rozbawiony Liam.
- Ej. Nie mówiłeś, że on lubi się ścigać po sklepach- spojrzałam na niego z wyrzutem na co on tylko wzruszył ramionami.
Podeszliśmy do chłopaka i pozbieraliśmy go z ziemi.
- Proszę uważać na synka- powiedziała jakaś starsza kobieta mierząc naszą trójkę badawczym wzrokiem- trochę kultury w miejscach publicznych.
- No własnie tato. Czemu mnie nie przypinowałeś?- rozbawiony "synek" zwrócił się do Liama.
Ciemny blondyn zbity z tropu po tym jak babcia nazwała go tatuśkiem w ogóle się nie odzywał. Najwyraźniej nie bardzo ogarniał tą sytuację. Zresztą co się dziwić. Ja dla odmiany zaczęłam się brechtać na środku sklepu, a po chwili dołączył do mnie Loczek.
- Daje pani zły przykład dziecku- babcia spojrzała tym razem na mnie.
- Że co? Hahaaha.. To nie moje dziecko- próbowałam jej wyjaśnić w przerwach głupawki.
- Mamo!? Co chcesz przez to powiedzieć?- krzyknął Harry z tak zwanym udawanym fochem.
- Yyy.. Harry? Nie pomagasz..- zaczęłam.
Liam w końcu się ocknął i spokojnie spojrzał na kobietę.
- Tak. Ma pani rację. To niedopuszczalne zachowanie- mówiąc to podszedł do "synka" i chwycił go za ramię- razem z żoną zajmiemy się jego wychowaniem- dodał.
Babcia najwyraźniej usatysfakcjonowana uśmiechnęła się i zadowolona z siebie ruszyła między sklepowe półki. Ja dalej stałam w miejscu zacieszając.
- Żono. Idziesz?- krzyknął Liam kierując się w stronę kasy.
- Tak mężu. Biegnę- odkrzyknęłam i dodałam ciszej pod nosem- no to zapowiadają się ciekawe wakacje.



Wróciliśmy do domu targając ciężkie reklamówki. Jako dziewczyna dostałam najmniej do dźwigania, co wcale nie zmienia faktu, że tego było i tak mnóóstwo. Kiedy przekroczyliśmy próg udaliśmy się prosto do kuchni w celu rozpakowania zakupów. W środku spotkaliśmy zamyśloną Sam.
- Hej. CO tak zamulasz?- spytałam siadąc obok niej.
- Skończyłam robotę. Chłopaki poszli szykować się do imprezy, a ja czekałam na was.
- Meg jeszcze nie ma?
- Nie.
- No nic. Też idziemy?- raczej stwierdziłam niż zapytałam i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Ej! A kto rozłoży żarcie?- oburzył się Harry.
- Synek, sam to zrób, albo niech ci tata pomoże- puściłam mu oczko i ruszyłam do pokoju słysząc za sobą głośne śmiechy.


- Kim? O co chodziło?- spytała dziewczyna kiedy znalazłyśmy się już w moim pokoju.
Zaczęłam jej opowiadać naszą wizytę w sklepie robiąc co jakiś czas krótkie przerwy na niekontrolowane wybuchy śmiechu. Kiedy skończyłam obie leżałyśmy zacieszając na ziemi.
- A tak właściwie to kto będzie na tej imprezie? Z tego co wiem to oni chyba nie mają tu za dużo znajomych.- Sam spojrzała na mnie pytająco.
- Nie mam różowego pojęcia. Ale.. niedługo się dowiemy- mrugnęłam do niej i znowu dostałam ataku głupawki.


Siedziałyśmy jeszcze w pokoju zastanawiając się co ubrać wieczorem, kiedy przyszedł Sms do Sam.
- Megan zaraz będzie. Pisze, że Niallowi zachciało się jeść po drodze- oznajmiła.
Wzruszyłam ramionami i udałyśmy się na dół. Po drodze prawie spadłam ze schodów potrącona przez Harrego, który wbiegał do góry jakby się paliło.
- Sorki- krzyknął w pośpiechu i zniknął na piętrze.
- Naprawde!? Ja prawie zleciałam, a jedyne na co go stać to "sorki"?
Sam tylko się zaśmiała i poklepała przyjacielsko po plecach.

Stanęłyśmy w salonie. Stół i kanapy zostały przeniesione pod ściany żeby stworzyć tzw. parkiet. W kącie Zayn rozkładał swój sprzęt.
- DJ Malik tonight drogie panie- krzyknał kiedy nas zobaczył.
Podniosłyśmy kciuki do góry i ruszyłyśmy dalej.
W kuchni  zastałyśmy Louisa i Liama szykujących jakieś jedzienie.
- Kto właściwie ma być na tej imprezie? Szykujecie żarcia jak dla wojska- wypaliłam przypominając sobie gadkę z Sam.
- Taaa.. Rozkleiliśmy pare ulotek..- zaczął Liam.
- I wysłaliśmy Harrego jako żywą reklamę naszego party- wyszczerzył się Louis.
No to wszystko jasne. Do kuchni weszli Niall i Meg. Odstawili swój "procentowy zakup" i zmęczeni opadli na krzesła.



Impreza na dole się rozkręcała. Musiało już przyjść dość sporo osób. Wszystkie trzy doszłyśmy do wniosku, że na melanż należy się spóźnić, z klasą. Nawet jeśli odbywał się w naszym domu.
Siedziałam w pokoju czekając aż wpadną do niego odpicowane dziewczyny. Byłam już gotowa. Wbrew wszystkim stereotypom nie zajęło mi to dużo czasu. Stanęłam przed lustrem. Miałam na sobie srebrną tunikę i czarne leginsy. Ciemne włosy opadały mi swobodnie na ramiona. Lekki makijaż aczkolwiek podkreślał idealnie moje zielone oczy. Odetchnęłam z ulgą. Wyglądałam jak człowiek.
- No, no Kim- usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
Odwróciłam się w stronę dziewczyn. Sam miała na sobie niebieską sukienkę natomiast Meg czarną. Obie spięły włosy.
Spojrzałam na zegarek.
- Teraz jesteśmy idealnie spóźnione. Lecimy- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi.



5 komentarzy:

  1. Bardzo, ale to bardzo pozytywny..;)
    Ciekaw co wymyślisz na tej imprezie..;)
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam.
    [braterstwo1d.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu się doczekałam czwartego rozdziału :) Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekanie na piąty. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogłam przestać się śmiać:D....świetny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję, że w momencie o synu, córce i mężu nie mogłam przestać się śmiać. Trafiony rozdział! ;D

    OdpowiedzUsuń