wtorek, 3 kwietnia 2012

Wprowadzenie

     
Niedługo miał nadejść długo wyczekiwany dzień. Mianowicie wyjazd na wakacje. Od paru dni chodziłam po domu cała uśmiechnięta i niesamowicie zadowolona z życia. Miałam je spędzić w Stanach. Od kiedy pamiętam chciałam tam zamieszkać i wylęgiwać się całymi dniami na gorącym piasku plaży w Los Angeles. Teraz nareszcie miało się to spełnić. Miałam w końcu wyruszyć w wielki świat i przez jakiś czas zająć się samą sobą. No może nie do końca.. . Aby wyjazd mógł dojść do skutku został mi postawiony jeden warunek. Mianowicie podczas podróży mały mi towarzyszyć Megan i Sam. Nie zdziwił mnie zbytnio pomysł rodziców, gdyż już nie raz przekonałam się o ich opiekuńczości. Mam 17 lat i spójrzmy prawdzie w oczy, coraz trudniej jest im pogodzić się z faktem, że już niedługo wyruszę w "swoją drogę". Oprócz mnie rodzice mają jeszcze dwie starsze córki, które już studiują. Natalie i Suzie są dla mnie ogromnym wsparciem. Często zwierzam się im z moich problemów. Obie mają już ukończone 20 lat i mieszkają za granicą. Rozmawiamy ze sobą głównie przez internet.
Jednak wracając do wyjazdu. Sam i Megan według logiki moich rodziców miały mnie "zniechęcić" do imprezowania. Nie wiem jak mogli wpaść na tak inteligentny pomysł, aby uważać, że to coś da. Poza tym w ogóle mi nie ufają.  Jak to stwierdziła Natalie "brawurowy plan". Chyba nie ma nic bardziej niedorzecznego jak wysłanie córki z dwiema nastolatkami w celu odciągnięcia jej od imprezowego trybu życia, które według nich jest złe.

Co do Meg i Sam.. Obie są moimi "kuzynkami". Oczywiście poprzez podkreślenie tego słowa mam na myśli brak spokrewieństwa. Obydwie znam praktycznie od zawsze. Nasi rodzice są przyjaciółmi więc w dzieciństwie każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem. Obydwie na wieść, że spędzimy wspólne wakacje
dosłownie skakały z radości. Ja również jestem entuzjastycznie nastawiona. Na jakiś czas opuszcze do miejsce.
- Kim! Sam do Ciebie!- moje rozmyślania przerwał krzyk mamy.
-  Już idę!- odkrzyknęłam chwytając telefon i torbę.
Szybko zbiegłam po schodach i stanęłam w przed pokoju.
-Yyy.. To ja już lecę. Wrócę niedługo- powiedziałam na odczepne i w trybie natychmiastowym ruszyłam w stronę ulicy ciągnąc za sobą zdziwioną Sam.
-Gdzie się tak spieszysz?- spytała uważnie mi się przyglądając.
- Poprostu mam już dość atmosfery w domu. Naprawdę chcę już wyjechać. Długo tak nie wytrzymam- odpowiedziałam lustrując wzrokiem jej zmartwioną minę.
Naprawdę ją lubiłam. Razem z nią i Meg doradzałyśmy sobie we wszystkim. A propo Megan...
- Gdzie nasza zacna brunetka?- spytałam żeby zmienić temat.
- No wiesz. Dziś poszła spotkać się ze swoim byłym. On dalej chce do niej wrócić, ale ona jak to już wiele razy mawiała..
- Chce się dobrze bawić na wakacjach- dokończyłam za nią i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
                                                *************************

      Krótki wstęp do opowiadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz