poniedziałek, 9 kwietnia 2012

2

Kiedy byłyśmy w pokoju Meg podziwiając jej fioletowe królestwo do środka wparowała Kristy.
- Chodźcie na dół. Przygotowałam coś do jedzenia- oznajmiła.
Ruszyłyśmy za nią po wcześniej wspomnianych schodach, tyle, że w dół i skręciłyśmy w lewo po chwili wchodząc do pomieszczenia powszechnie nazywanego kuchnią. Zza ściany było widać salon. Skąd to wiem? W pomieszczeniu zauważyłam ogromny telewizor i dwie kanapy. Tak zdecydowanie to musi być salon. Uśmiech sam cisnął mi się na twarz na samo wspomnienie pamiętnych nocy filmowych jakie lubiłam robić w domu.
- Smacznego!- rzuciła Kristy stawiając przed nami dwa pudełka pizzy.
Aha. Już wiem co miała na myśli mówiąc "przygotowałam". Czyli, że zamówiła. Bardzo praktyczne. No ale po dość długiej podróży, którą w całości przespałam zgłodniałam. Zignorowałam więc dziewczyny, które spoglądały na kobietę jak na kosmitę i poprostu zajęłam się posiłkiem. Po chwili obie poszły w moje ślady.
- Zapewne chciałybyście wiedzieć co i jak drogie panie- mówiąc "panie" wcale nie użyła sarkazmu za co ma u mnie wielkiego plusa.
- A więc dom jest jednym z tych, które wynajmuje i.. - przerwała, gdyż w pomieszczeniu zabrzmiał dzwonek, jak mniemam jej telefonu.
Kobieta szybko chwyciła zgubę z blatu i spojrzała na wyświetlacz.
- Dziewczynki idźcie obejrzeć dom, a ja zaraz do was dołącze- zwróciła się do nas i wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak? Oczywiście, że są miejsca..- usłyszałyśmy urywek rozmowy kiedy kierowałyśmy się do schodów.
Dom jak się okazało naprawdę był dość spory. Ale największy suprise czekał na zewnątrz. Okazało się, że ogród jest dużo większy niż myślałam. Zagłębiając się w krzewy i idąc małą kamienistą drużką doszłyśmy do prześlicznej altanki. Była śnieżnobiała, a w środku stały dwie drewniane ławki. Patrzyłam na nie z niekrytym zachwytem. Z ust dziewczyn usłyszałam tylko ciche "wow".


Ponownie siedziałyśmy w kuchni. tym razem Kristy ze zdecydowaną miną przysiadła do nas.
- Dostałam ważny telefon- zaczęła zadowolona- Jak mówiłam dom jest spory. Zaczynają się wakacje. Wasi rodzice mi zaufali i mam was pod moją opieką.
- A więc?..- powiedziała już lekko zirytowana Megan.
- Jest dużo wolnych pokoji i niedługo mnóstwo osób pozjeżdża się w te strony. Jak pewnie już zauważyłyście kawałek za ogrodzeniem jest hotel., który co roku odwiedza nowa hołota. Trzymajcie się z dala od tego towarzystwa.
- Tak, rozumiemy- powiedziałam przeciągając sylaby.
Podniosłam się i już chciałam wyjść gdy do środka wparowała jakaś blondyna. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w moim wieku. Z głupim uśmiechem na ustach spojrzała najpierw na Kristy, a potem zmierzyła wzrokiem nas trzy. Zatrzymała się trochę dłużej na mnie i na moment się zwiesiła.
- My spadamy na miasto- zwróciła się do Kristy,
- Idźcie. Tylko macie zamknąć dom- odpowiedziała jej kobieta grożąc teatralnie palcem.
- Tsaa.. jasne- rzuciła dziewczyna i zniknęła za drzwiami.
- To była dziewczyna, która też tu wynajmuje. Zauważyłyście, że obok jest jeszcze jeden dom.Taak- zamyśliła się i dodała- Ze znajomymi mieszka w tym drugim.
- Narazie macie ich z głowy. Z tego co słyszałam na pare gdzieś wybywają- oznajmiła widząc nasze zdezorientowane miny.
- A... i bym zapomniała. Dziś wieczorem możecie się przywitać z waszymi lokatorami - krzyknęła.
Automatycznie odwróciłyśmy się żeby zaprotestować. Jednak ta szybko ulotniła się z pomieszczenia.

Po wysłuchaniu długich żali na temat lokatorów i sąsiadek postanowiła to jakoś przerwać.
- Nie no. Może ładni będą- rozmarzyła się Meg.
- Taa.. O ile to będzie płeć męska bo Kristy nie sprecyzowała- powiedziałam zaciskając zęby.
- Czy ty na mnie warczysz?- spytała brunetka nie kryjąc oburzenia, które jeszcze bardziej w niej rozpaliłam rzucając poduszką w jej stronę.
- Ej. Mnie jakoś bardziej martwi fakt, że będziemy mieszkać obok jakiś dziwnych panienek- wtrąciła Sam starając się ukryć czerwoną od śmiechu twarz.
- Wydaje mi się, że koleżanki tej dziewczyny co tu była będą podobne- rzuciłam nieprzytomnie patrząc przed siebie.
- W tym sensie, że będą sie zwieszać bez ostrzeżenia?- spytała blondynka na co  wybuchłam śmiechem.
Po chwili wszystkie trzy leżałyśmy na podłodze zacieszając jak głupie.
- Jeżeli tak ma to wyglądać to zapowiada się extra!- krzyknęłam wycierając łzy spływające mi po twarzy.


Kiedy ogarnęłyśmy się już na tyle by pokazać się ludziom zeszłyśmy na dół. Urocza pani Kristy stała tam z jakimś facetem. Trzeba przyznać, że był dość przystojny, ale ja jednak wole równieśników.
- O! Zapewne trzy urocze mieszkanki. Chłopcy ucieszą się z towarzystwa- powiedział pan X z uśmiechem.
Szybko wyciągnął rękę w naszą stronę i pomachał - Jestem James.
Stałyśmy tak z minami w stylu WTF nie bardzo ogarniając sytuacji. Kristy najwyraźniej zauważyła naszą reakcje bo szybko się do nas zwróciła.
- Może pójdziecie pozwiedzać okolice? Niedługo się ściemni. Idźcie,  ja  obgadam pare spraw z Jamesem i oddam wam klucze- puściła nam oczko.
Kiwnęłyśmy głowami i udałyśmy się w stronę drzwi. Otworzyłam je i natychmiast poczułam na sobie ciepłe powietrze. Ruszyłyśmy przed siebie.

Postanowiłyśmy zajść do jakiegoś sklepu. Kiedy w końcu takowy znalazłyśmy ruszyłyśmy między półkami w poszukiwaniu żelków i wody.
Zadowolone wyszłyśmy z budynku na chłodne powietrze. Powoli, spacerkiem kierowałyśmy się w stronę powrotną przy okazji rozmawiając o pomysłach na spędzenie jutrzejszego dnia. Zaczęło się ściemniać.
Po jakimś czasie wyłączyłam się totalnie. Szłam po prostu przed siebie. Dziwiło mnie dlaczego dopiero teraz zaczęłam odczuwać zmęczenie. Marzyłam tylko o tym żeby walnąć się na łóżko i odpłynąć.

Byłyśmy już przy bramie kiedy obok nas zmaterializowały się jakaś grupka dziewczyn. Wlepiały w nas oczy idiotycznie się uśmiechając. Próbowałam je z gracją wyminą, ale jedna z nich chwyciła mnie za ramię tym samym wbijając mi w skórę pazury.
-Ałaa..- syknęłam z bólu- Możesz mnie z łaski swojej puścić- obrzuciłam ją wściekłym wzrokiem.
Te dziewczyny były ewidentnie pijane, a ja nie miałam teraz ochoty na jakiekolwiek awantury.
- Uuu.. Nie jesteście stąd?- dziewczyna która mnie trzymała spojrzała na swoje towarzyszki by po chwili znowu wlepić mnie mnie wzrok.
- Nie. Dowidzenia- rzuciłam i szarpnęłam ręką tym samym uwalniając ją z uścisku.
Chwyciłam za klamkę z nadzieją, że dadzą sobie już spokój. Nie było mi jednak dane jej nacisnąć bo usłyszałam jak ktoś upada. Odwróciłam się i zobaczyłam Meg podnoszącą się z ziemi.
- Co to do cholery było?- warknęła świdrując je wściekłym spojrzeniem.
W odpowiedzi usłyszałyśmy tylko wyzwiska skierowane pod naszym adresem i jakieś niewyraźne wypowiedzi.
Miałam już coś odpowiedzieć, ale ubiegła mnie Sam.
-Odwalcie się w końcu. Jesteśmy zmęczone. Mam zamiar iść odpocząć po ciężkim dniu i uwierz.. ostatnie czego teraz mi potrzeba to sprzeczka z nawalonymi dziewczynami- spokojnie oznajmiła.
Zadowolona z jej przemowy odwróciłam się w stronę domu. Już miałam wejść na teren posesji, gdy po raz kolejny usłyszałam wiele niecenzuralnych słów dotyczących mojej towarzyski.
- Coś ty powiedziała?- Meg spojrzała w stronę rudej dziewczyny nie kryjąc złości.
Ruda chyba nie do końca zrozumiała na co się porywa u po raz kolejny powtórzyła wszystko z wielkim bananem na ustach.
Zdenerwowałam się i to strasznie. Miałam ochotę rzucić się na nie i zrobić im krzywde. Sam i Megan musiały myśleć podobnie. Widziałam złość wymalowaną na ich twarzach. Nasz wróg chyba zdał sobie sprawę z tego co się szykuje. Dziewczyna ruszyła w naszą stronę. Jej świta pewnie szła za nią co chwile coś wykrzykując. Stanęłyśmy naprzeciw siebie. Właśnie miało dojść do rękoczynów, gdy poczułam jak ktoś mnie podnosi i odciąga. Było ciemno więc nie widziałam twarzy osoby, która przerwała naszą konfrontację.
Zostałam przeniesiona do domu, następnie "postawiona" w salonie. Podobnie moje towarzyszki. Zdenerwowana stanęłam obok nich wgapiając się w trzech gości, który stali przed nami zadowoleni jakby właśnie wygrali na loterii.
Zmierzyłam ich wzrokiem. Jeden z nich miał ciemniejszą karnację i nienagannie ułożone włosy. Według mnie wyglądał jak rasowy model. Spojrzałam na pozostałych dwóch. Taa.. chłopak w loczkach i jego towarzysz o ciemnych włosach. Ciężko było mi skupić się na ich wyglądzie, ponieważ wciąż byłam wściekła z powodu przerwania świetnie zapowiadającej się bijatyki.
Stałam tak przez pare minut próbując dobrać odpowiednie słowa, gdy nagle chłopak w bluzie w paski postanowił przerwać niezręczną ciszę.
- Ale to było dobre!- prawie wykrzyczał ucieszony jak małe dziecko.
- Gdybyśmy wam nie przerwali byłoby niezłe show- skomentował mulat nie kryjąc dumy.
- Taak. Wielkie dzięki- odpowiedziała im zirytowana Sam.
- Co wy za jedni?- warknęła Megan.
- No tak. Sorki. Nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Harry- obudził się kędzierzawy- A to Zayn i Louis- dodał wskazując na mulata i drugiego kumpla.
- Witam lokatorki- powiedział ostatni z uśmiechem.
- A więc wy jesteście tymi chłopakami od wynajmu?- skinęli głową.
- No więc.. Jestem Kim. A to Meg i Sam- wyciągnęłam rękę w ich stronę i przywitałam się.
Dziewczyny poszły za moim przykładem i już po chwili atmosfera się rozluźniła. Sam zaczęła opowiadać im o wydarzeniu przed bramą, ponieważ byli ciekawi co było przyczyną niecenzuralnych wymian zdań między nami. Właśnie mówiła o tym jak jedna z nich popchnęła Meg gdy do pomieszczenia weszła Kristy z Jamesem, a także dwóch nieznanych mi osobników płci męskiej.
- O!Wróciłyście. Macie klucze. Ja się zmywam i.. o! poznałyście towarzystwo. Narazie!- rzuciła w naszą stronę i razem z mężczyzną opuściła dom.
Skupiłam wzrok na dwójce przy drzwiach. A dokładnie na jednym z nich. Jasny blondyn był mi jakoś dziwnie znajomy. No coż. Pewnie to przez to zmęczenie postrzegam świat trochę inaczej.
Natomiast ciemny blondyn obok niego. Kurcze. Naprawde przystojny. Reszta zresztą też.
Stałam tak wlepiając wzrok w tą dwójkę. Robiłabym to prawdopodobnie dłużej gdyby nie Meg która nagle krzyknęła jak oparzona.
- Niall?! Cco.. co ty tu robisz?- spytała jasnego blondyna.
- Megan?.. Cześć!- rzucił szeroko się uśmiechając.
- To wy się znacie?- zapytał Louis.
- Taa.. To moja kuzynka- odpowiedział mu chłopak.
Z Sam otworzyłyśmy szeroko paczadła wlepiając się pytającym wzrokiem w brunetke. Ona natomiast jakby nigdy nic podbiegła do blondyna i przytuliła go na powitanie.
- Kim?- chłopak spojrzał na mnie wciąż ciepło się uśmiechając- pamiętasz mnie jeszcze?
Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Z początku rzeczywiście go nie poznałam. Zmienił się, to trzeba przyznać. Kolor jego włosów różnił się trochę od poprzedniego. Miałam jednak nadzieję, że to wciąż ten sam uroczy chłopak, z którym spędzałyśmy czas w dzieciństwie kiedy przyjeżdżał  z wizytą do Megan.
Kiedy Sam też się z nim przywitała dziewczyny zaczęły rozmowę z resztą. Korzystając z chwili ich nieuwagi wyślizgnęłam się do kuchni w celu znalezienia czegoś do picia. Przeszukiwałam szafki, aż w końcu natrafiłam na ukochaną butelkę Pepsi. Chwyciłam butelkę i zaczęłam przekręcać nakrętkę, która za cholere nie chciała puścić.
- Może ci pomóc?- usłyszałam z tyłu rozbawiony głos i odwróciłam się w jego stronę- Jestem Liam- dodał chłopak, którego nie miałam jeszcze okazji poznać.
- Kim- uścisnęłam jego dłoń.
- A więc..- wskazał głową na butelkę z którą się mocowałam.
- A więc Liamie, gdybyś był tak miły- uśmiechnęłam się słodko i podałam mu to cholerstwo.
Chwycił butelke i bez najmniejszych problemów otworzył.
- No to chyba jakiś żart- mruknęłam pod nosem i dodałam nieco głośniej- Najwyraźniej naruszyłam już nakrętkę. Nie musisz mi dziękować.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Chwyciłam napój i uraczyłam się nim prosto z butelki. Liam wciąż uważnie mi się przyglądał, a ja czułam, że się zaraz udławie.
- Yyy. Chcesz troche?- spytałam i ponownie wyciągnęłam butelke w jego strony.
- Jasne- chwycił ją i wziął pare łyków, po czym zakręcił i odłożył na blat.
- No to Kim. Przyjechałyście na wakacje?- zapytał przerywając niezręczną ciszę.
- Tak. Mamy zamiar świetnie się bawić- posłałam mu ciepły uśmiech- A wy?
Już otworzył usta żeby mi odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia wpadła Meg, chwyciła mnie za ręke i ruszyła w kierunku schodów. Zobaczyłam tylko pytający wyraz twarzy chłopakai po chwili znalazłam się już w pokoju brunetki. Stanęłam obok Sam.
- Sciągnęłam was tu ponieważ chcę wam ogłosić, że nie mam zamiaru marnować wakacji w towarzystwie kuzyna i jego znajomych- powiedziała na jednym wdechu, ale widząc nasze zdziwienie szybko dodała- No kurde.. odrobina prywatności.
- Pogodamy jutro. Jestem zmęczona. Jest już po północy- powiedziała Sam i ruszyła w stronę pokoju.
Poszłam za jej przykładem i po chwili leżałam w łóżku. Po mojej głowy chodziły różne myśli. Głównie dotyczące planów na najbliższe dni. Po chwili odpłynęłam.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział... wydaję mi się, że Kim będzie z Liamem, ale to tylko moje domysły :P
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń